Doświadczenie, wiedza, wykształcenie. Te trzy hasła prawdopodobnie przychodzą do głowy każdemu, kto zastanawia się, co jest najistotniejsze przy prezentowaniu swojego życiorysu podczas rozmowy o pracę. I z pewnością dla osoby zatrudniającej mieszanka tych trzech atrybutów, szczególnie jeśli zostały zdobyte w renomowanych miejscach, ma niemałe znaczenie. Czy jednak te tzw. kompetencje twarde to nasz jedyny atut i powód, by nas zatrudnić? Czy dla przyszłego pracodawcy te mierzalne umiejętności są wyłączną przesłanką do zaakceptowania bądź odrzucenia naszej kandydatury?
Przed końcem roku chciałbyś zrobić jeszcze tak wiele, a dni pozostało tak mało? Zatrzymaj się na chwilę, ustal, co jest najważniejsze, a potem zadbaj o to, żeby w nowy rok wejść z większym spokojem, a zarazem zapałem do pracy. Jak to zrobić?
Czynnik, który motywuje jednych ludzi, dodaje im energii i zwiększa ich zaangażowanie - innych może zniechęcić do aktywności. To dlatego, że każdy z nas posiada indywidualne motywacyjne DNA (z ang. Drives – dążenia, Needs – potrzeby i Awards – nagrody). Określa ono, co zachęca nas do działania – zupełnie tak, jak genetyczne DNA wyznacza nasze niepowtarzalne cechy fizyczne. Na czym polega koncepcja, według której szkoleni są prezydenci USA, medaliści olimpijscy i wybitni trenerzy sportu?
Nie ma wielu bardziej deprymujących kwestii niż uczestnictwo w przemówieniu, podczas którego mamy nieustanne wrażenie, że mogłoby i powinno być o wiele krótsze. Kto dziś rządzi naszą świadomością? Mówcy, którzy poruszają serca i umysły, przyciągają uwagę i potrafią krótkim, sprawnym komunikatem przekazać interesujące treści.
Prywatna opieka medyczna, karnet na siłownię, basen, masaże dla pracownika i jego rodziny, wyjazd integracyjny, pokój chilloutu, zajęcia „zdrowy kręgosłup” w czasie pracy… Od kilku lat wydłuża się lista sposobów na to, by każdy potencjalny i obecny pracownik firmy czuł się doceniony i był przekonany, że ma do czynienia z dobrze zarządzaną organizacją, w której to zespół jest najważniejszy. Tylko czy są one skuteczne i czy warto z nich korzystać?
2009 rok, trwają mistrzostwa świata w piłce ręcznej. Polacy źle rozpoczęli turniej, ale wciąż mamy szansę na półfinał. 15 sekund przed końcem decydującego meczu remisujemy z Norwegami, a piłkę mają rywale. Wydaje się, że marzenia o medalu będziemy musieli odłożyć na kolejne mistrzostwa. Tymczasem dzieje się rzecz niebywała. Zespołowa, szaleńcza walka w obronie powoduje, iż na 5 sekund przed końcem spotkania Artur Siódmiak przejmuje piłkę. Mgnienie koncentracji, szybka ocena sytuacji i rzut przez całe boisko w kierunku bramki. Trybuny zamierają, tak jak i kilkanaście milionów polskich serc, by po chwili wybuchnąć z całą możliwą mocą. Piłka trzepocze w siatce. Polacy wygrywają mecz 31-30 i meldują się na dalszym etapie rozgrywek.