Pracuję w dziale kadr w jednym ze znanych polskich banków. Nasza branża przeszła wiele w ostatnim czasie, a teraz jeszcze czeka nas przejęcie przez większego i silniejszego konkurenta. Zdaję sobie sprawę, że dzięki temu bank przetrwa na rynku, ale czy wraz z nim przetrwamy i my – pracownicy? Wraz z kolegami obawiamy się redukcji personelu, a przede wszystkim zmian, które utrudnią nam życie i zniszczą to, co do tej pory wypracowaliśmy. Wiem, że kilka osób, w obawie przed brakiem stabilizacji, zdecydowało się już odejść. Może i ja powinnam to przemyśleć?
W kwietniu 2009 r. złożyłam wniosek o wcześniejszą emeryturę pracowniczą. Miałam bowiem wymagane do przyznania emerytury: ukończone do 31 grudnia 2008 r. 55 lat i 30 lat stażu pracy, a ostatnim tytułem ubezpieczenia (od ponad 10 lat) było ubezpieczenie pracownicze. Ubiegając się wówczas o emeryturę złożyłam w ZUS wniosek o przekazanie środków zgromadzonych w OFE na dochody budżetu państwa. Przyjęty do obliczenia podstawy wymiaru wskaźnik wysokości wynagrodzenia z lat 1999–2008 wynosił 156,20%. Nie pobrałam emerytury ani za jeden dzień. ZUS zawiesił ją od razu po przyznaniu, gdyż zarabiałam powyżej 130% przeciętnego wynagrodzenia. Ostatnio otrzymałam decyzję o wysokości emerytury po jej waloryzacji w marcu 2010 r. W czerwcu 2010 r. kończę 60 lat. Czy powinnam odwiesić wcześniejszą emeryturę, czy złożyć wniosek o emeryturę powszechną? Jaki powinnam złożyć wniosek, aby pobierać emeryturę w korzystniejszej wysokości?
Pytanie „szkolenie to koszt czy inwestycja?” dla wielu może wydawać się pytaniem retorycznym. Chociaż, wbrew pozorom, odpowiedź na nie może być różna, w zależności od tego, komu zostanie ono postawione. Każda osoba, która jest odpowiedzialna w przedsiębiorstwie za rozwój pracowników, odpowie bez zastanowienia, że to inwestycja. Zresztą, trudno sobie wyobrazić, że ktoś, kto odpowiada za to, aby poziom kompetencji pracowników umożliwiał realizację zakładanych celów biznesowych, miał na ten temat inne zdanie. Ale gdyby zadać to pytanie menedżerom, odpowiedź nie zawsze byłaby tak oczywista.
Co kryje się pod stwierdzeniem „pracownik o niskich kwalifikacjach”? Czy chodzi tu o deficyt wykształcenia zawodowego, czy niezbędnych kompetencji? Nie rozstrzygnęły tego dylematu ani prezentacja badań Pentor Research International i Ecorys, ani dyskusja podczas konferencji zorganizowanej przez Polską Agencję Rozwoju Przedsiębiorczości 8 marca w Warszawie. Niewątpliwie jednak uczestnicy debaty – haerowcy, szkoleniowcy, trenerzy – uzyskali ciekawe sugestie co do kierunków skutecznego wsparcia pracowników, których kwalifikacje należy podnosić w interesie ich samych i firmy.
Jestem menedżerem, który większą część czasu zawodowego poświęca na spotkania, rozmowy i narady. Nie ukrywam, że mam problem ze słuchaniem innych, gdy nie zgadzam się z tezami zawartymi w wypowiedziach. Ogólnie mówię dużo, łapię się często na tym, że przerywam innym lub nie daję dojść do głosu. Po czasie, kiedy analizuję sytuację, dochodzę do wniosku, że tak naprawdę nie wiem, co druga strona chciała mi powiedzieć. Muszę przyznać, że utrudnia mi to skuteczną komunikację. Co mam zrobić, żeby lepiej słuchać?
Za pracownicę, która wróciła z urlopu macierzyńskiego, chcielibyśmy płacić składki na Fundusz Pracy. Wynika to z faktu, że umowa o pracę z pracownicą, zawarta na czas określony, rozwiąże się z końcem 2009 r. Ponieważ najprawdopodobniej nie będzie możliwości przedłużenia umowy o pracę, chcielibyśmy, aby okres pracy po urlopie macierzyńskim został jej wliczony do stażu pracy, od którego zależy wysokość zasiłku dla bezrobotnych (będzie miała wówczas 5 lat stażu pracy). Czy możemy nie korzystać ze zwolnienia z obowiązku opłacania składek na Fundusz Pracy albo czy pracownica może je sama opłacać?