W poszukiwaniu winnego
REKLAMA
Czy pamiętają Państwo, jaką karierę robiło swego czasu określenie „komputerowy”? Wszystko, co było komputerowe, wydawało się być lepsze, jak komputerowe dobieranie fryzur, komputerowe wyważanie kół, komputerowe odchudzanie. Uznaliśmy, że to synonim doskonałego wykonania i gwarancja sukcesu. Podobnie z nauczaniem przy wsparciu technik komputerowych. Byliśmy pod ogromnym wrażeniem możliwości brania udziału w wykładzie, kiedy tylko chcemy, eliminacji drukowania treści, fizycznego udziału w zajęciach i dojazdów. W przypadku e-learningu tak oczywiście jest, tyle tylko, że finalnie okazuje się, że te wszystkie udogodnienia nie oznaczają 100-procentowego sukcesu w procesie nauczania. Kluczowym czynnikiem powodzenia okazał się poziom motywacji i regularność. Póki co te dwa elementy są w naszych rękach i zależą od nas. Programy szkoleniowe, czy to tradycyjne, czy e-learningowe, nie dadzą efektów bez naszego świadomego udziału i zaangażowania. Są one rodzajem samonauczania, tyle że z użyciem innego narzędzia, więc tak samo jak zajęcia czy podręczniki wymagają „obecności” nas samych.
Te organizacje, w których utożsamiano sukces procesu nauczania z sukcesem wdrożenia e-learningu, odebrały lekcję pokory. Więcej nie oznacza lepiej. Widać to zwłaszcza w nieadekwatności założeń, np. zbyt duża liczba programów szkoleniowych i zbyt mało czasu na ich ukończenie. Mowa tu o czasie z góry zaplanowanym i przeznaczonym na taką metodę nauczania, a nie o luźnym terminie w kalendarzu.
Treść jest dostępna bezpłatnie,
wystarczy zarejestrować się w serwisie
Załóż konto aby otrzymać dostęp do pełnej bazy artykułów oraz wszystkich narzędzi
Posiadasz już konto? Zaloguj się.REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.
- Czytaj artykuły
- Rozwiązuj testy
- Zdobądź certyfikat