Prawo pracy nie określa wprost, na czym może polegać działalność konkurencyjna pracownika. Zdefiniowanie jej należy do stron umowy, a więc pracodawcy i pracownika. To oni muszą w umowie sprecyzować jasno i wyraźnie, na czym może ta działalność polegać, jakiego rodzaju działalności pracownik nie może podjąć, aby nie stać się konkurentem swego pracodawcy.
PROBLEMW moim zespole pracuje 11 osób, zajmujemy trzy pokoje w oddalonej od reszty firmy części budynku. Część osób z zespołu chciałaby, aby w naszej części budynku można było słuchać muzyki z głośników, inni chcieliby, aby było dozwolone słuchanie muzyki przez słuchawki, a niektórzy są przeciwni jakiemukolwiek słuchaniu muzyki. Czy słuchanie muzyki może dobrze wpływać na pracę? Jeśli tak, to jaki wybrać rodzaj muzyki i w jaki sposób jej słuchać?
PROBLEM
Od niedawna pracuję na stanowisku kierownika działu administracyjno-organizacyjnego w dużej firmie. Pracownicy tego pionu chętnie przerzucają na mnie odpowiedzialność dotyczącą ich działań. Przychodzą z każdą najmniejszą sprawą, chcąc potwierdzenia, że coś dobrze zrobili, a przecież ja nie muszę znać się na wszystkim, zwłaszcza na początku pełnienia swoich obowiązków. Mam wrażenie, że wszystkiego się boją, unikają samodzielnego myślenia i podejmowania decyzji. Jak sobie poradzić w takiej sytuacji? Przecież to ja powinienem delegować im odpowiedzialność związaną z wykonywaniem niektórych zadań w firmie.
PROBLEM
Zarządzam grupą kierowników zmiany w firmie produkcyjnej. Ostatnio docierają do mnie informacje, że między dwoma z nich istnieje duża różnica zdań na temat standardów pracy zespołu. Problem jest tym bardziej ważny, że te dwie osoby zarządzają tą samą grupą pracowników liniowych i zachowanie jednolitych wymogów ma znaczący wpływ na klimat pracy i osiąganie przez podwładnych zaplanowanych wyników. Szczególnie niepokojące jest to, że kierownicy przekazują pracownikom różne oczekiwania co do sposobu ich pracy, wprowadzając tym samym sporo zamieszania w zespole. Jak wyjaśnić tym przełożonym, że takie postępowanie może zrobić więcej złego niż dobrego? Nie chcę popierać stanowiska którejś z tych stron, ale nie mogę też być obojętny na te wydarzenia.
Stres rujnuje nie tylko zdrowie pracowników, ale i kondycję firmy. Wynikiem stresu w pracy są nieuzasadnione przejawy agresji u pracowników, wycofywanie się z zadań bądź jawna odmowa ich wykonania, obwinianie innych za własne niepowodzenia, nieuzasadnione uprzedzenia wobec współpracowników, zadań i pomysłów, zaprzeczanie oczywistym i logicznym faktom, impulsywne, irracjonalne zachowanie, ignorowanie długoterminowych konsekwencji decyzji i zachowań, niedostrzeganie alternatyw, brak decyzyjności i oceny zagrożeń, zgłaszanie nieuzasadnionych skarg i zażaleń, nieobecność w pracy bądź przesiadywanie w pracy po godzinach, nadmierne spożywanie alkoholu i innych używek, uzależnienie od hazardu. Czy koszty stresu w pracy muszą być tak zastraszające?
Od kilku lat jesteśmy świadkami nowego podejścia do procesu uczenia się w firmie. Nie wystarczy już wykonywać swoje zadania dobrze, a nawet lepiej niż dotychczas. Teraz przyszedł czas na działanie, które pozwala firmom osiągnąć wzrost własnej wartości, a co za tym idzie - przewagę na konkurencyjnym rynku. Jak to zrobić? Trzeba nauczyć się, jak wykonać lepsze produkty i usługi, nie w pojedynkę, ale wspólnie.
Pracownik był niezdolny do pracy od 18 marca do 25 maja 2007 r. W okresie od 18 marca do 19 kwietnia 2007 r. pracownikowi wypłacono wynagrodzenie chorobowe. Od 20 kwietnia do 25 maja 2007 r. wypłacono zasiłek chorobowy z ubezpieczenia chorobowego w wysokości 80% podstawy wymiaru. Niezdolność do pracy była spowodowana wypadkiem, do którego doszło na terenie zakładu pracy. Nie można było jednoznacznie określić, czy był to wypadek przy pracy, dlatego powołaliśmy zespół ekspertów. Na podstawie uzgodnień w protokole powypadkowym stwierdziliśmy, że niezdolność do pracy od 18 marca 2007 r. była wynikiem wypadku przy pracy, któremu uległ pracownik. Czy należy wyrównać wysokość wypłaconych świadczeń? Czy wystarczy, że mamy protokół powypadkowy?