Raptem jeszcze kilka miesięcy temu szkoliłem, doradzałem, pisałem artykuły i udzielałem wywiadów na temat wellbeing w organizacjach przekonując, że zależny od pracownika rynek pracy w naszym kraju wymaga od organizacji świadomych działań w tym zakresie. Mówiłem, że organizacje uczące się potrzebują otworzyć się na konieczność bardziej przemyślanego dbania o zatrudnionych. Wymagający pracownik wybiera taką firmę, która spełni jego oczekiwania nie tylko finansowe, nie tylko w zakresie uposażeń socjalnych, atmosfery pracy, możliwości rozwoju swoich kompetencji, ale również dobrze zaplanowanej troski organizacji o jego dobrostan. W efekcie komplikacji wywołanych przez ogólnoświatową epidemię rynek drastycznie się zmienił. W kilka miesięcy przestał być rynkiem pracownika. Organizacje z niepokojem korzystają z ostatnich transz tarczy, w wielu branżach poważnie spadły przychody, coraz częściej słyszy się o redukcjach etatów, wyczuwalny jest lęk związany z zapowiadaną drugą falą zachorowań i koniecznością wprowadzenia poważniejszych obostrzeń, a może i drugiego lock-downu. Jaki wpływ te okoliczności mogą mieć na prowadzenie działań z zakresu wellbeing pracownika?
Przed końcem roku chciałbyś zrobić jeszcze tak wiele, a dni pozostało tak mało? Zatrzymaj się na chwilę, ustal, co jest najważniejsze, a potem zadbaj o to, żeby w nowy rok wejść z większym spokojem, a zarazem zapałem do pracy. Jak to zrobić?
Prywatna opieka medyczna, karnet na siłownię, basen, masaże dla pracownika i jego rodziny, wyjazd integracyjny, pokój chilloutu, zajęcia „zdrowy kręgosłup” w czasie pracy… Od kilku lat wydłuża się lista sposobów na to, by każdy potencjalny i obecny pracownik firmy czuł się doceniony i był przekonany, że ma do czynienia z dobrze zarządzaną organizacją, w której to zespół jest najważniejszy. Tylko czy są one skuteczne i czy warto z nich korzystać?
Jeden z podwładnych zawsze szuka kompromisu, drugi obwinia się za wszystko, a trzeci zazwyczaj jest niezadowolony z siebie i innych? Zespół, którym zarządzasz, wcale nie jest w tym obszarze wyjątkowy – większość menedżerów ma w swoim teamie osoby, które zachowują i porozumiewają się w różny sposób. Stosunek do ludzi i świata często przejawia się właśnie poprzez styl komunikacji. Przyjrzyj się więc temu, w jaki sposób rozmawiają twoi pracownicy – dzięki temu możesz nie tylko sporo się o nich dowiedzieć, ale i pomóc im we współpracy i realizacji zadań.
To, co motywuje jedną osobę, inną może zniechęcić do działania. Według badań Polacy są mocno przywiązani do zasad i cenią sobie stabilizację emocjonalną, a odczuwają niską potrzebę konkurowania. Austriaków najbardziej motywuje chęć zdobywania wiedzy, za to Finowie chcą delektować się posiłkami, być aktywni fizycznie i osiągać wysoki status społeczny. W kwestii zachęty do działania różnimy się jednak nie tylko jako narody. Jak poznać wewnętrzną motywację swoją oraz pracowników i jak może to pomóc w rozwoju zespołu?
Ogromne niedobory kadrowe w naszym kraju spowodowały, że przedsiębiorcy coraz chętniej zatrudniają pracowników z Ukrainy. Choć wielu z nas się wydaje, że są oni przyjmowani do prac fizycznych, to coraz częściej także na wyższe, menedżerskie stanowiska. Pomimo tego, że według badań około połowa Polaków i nieco więcej niż 50% Ukraińców dostrzega bliskość tradycji i stylów życia, w miejscach pracy zdarzają się nieporozumienia wynikające z różnic kulturowych. Jak im zaradzić i zadbać o komunikację oraz efektywność w międzykulturowych zespołach?
Według jednej z definicji styl kierowania to względnie trwały i powtarzalny sposób, w jaki przełożony oddziałuje na podwładnych w celu pobudzenia i koordynacji ich działania w zespole, a przez to – osiągania celów stojących przed organizacją. Jeżeli z definicji styl kierowania jest względnie trwały dla danej osoby, to czy można go zmieniać, poprawiać, w jakikolwiek sposób nad nim pracować?
Pracownik idealny to taki, który nie dość, że osiąga dobre efekty pracy, to jeszcze czerpie z tego osobistą satysfakcję. Pytanie brzmi – jak ją zapewnić? Wewnątrzsterowny pracownik ma wiele atutów – nie trzeba go pilnować, sam dba o jakość wykonania, często cele traktuje osobiście. Dla menedżera to jednak większe wyzywanie, ponieważ często taki pracownik jest również mniej sterowny. Jeżeli przyjmuje cele i chce pracować, jest bezcenny. Jeżeli jednak nie chce, trudno go do tej pracy zachęcić czy zmusić.
Zostałem świeżo upieczonym szefem zespołu, w którym do tej pory sam byłem pracownikiem. Cieszę się bardzo z awansu, bo jest dla mnie kolejnym krokiem w rozwoju kariery, ale jestem też pełen obaw o to, jak poradzę sobie z zarządzaniem zespołem. Mimo różnic wiekowych, łączyły nas do tej pory bardzo dobre relacje koleżeńskie.
W pracy liczy się wynik. Razem z ludźmi, z którymi pracuję, robimy wszystko, by realizować skutecznie cele. Inaczej działanie nie ma sensu. Lubię to, co robię. I o ile prędzej czy później znajduję rozwiązania nawet w beznadziejnych sytuacjach, zdarza się, że nie potrafię porozumieć się z ludźmi. Przekazuję im, czym mają się zająć, po czym okazuje się, że zrobili to zupełnie inaczej, niż oczekiwałem. Mam wrażenie, że niekiedy nie rozumieją, o co mi chodzi. Czasem też, kiedy widzę, w jaki sposób pracownik zabiera się do wykonania zadania, wolę zająć się nim sam. Jestem przeciążony pracą. Odnoszę wrażenie, że robię coś nie tak, że nie do końca właściwie zarządzam ludźmi. Co mogę zrobić, by usprawnić funkcjonowanie moje oraz zespołu?
Z badania Trendy HRM 2011 firmy Deloitte wynika, że działy personalne w Polsce robią różne wdrożenia, nie zawsze obliczając, na ile są one potrzebne. Można z tego wnioskować, że robią to na zasadzie intuicji, mody albo przyjmując a priori, że są to działania odpowiednie do sytuacji, która jest czytelna bez stosowania wyrafinowanych pomiarów. Czy aby na pewno można się obyć w HRM bez mierników?