Wellbeing pracownika w czasie epidemii – troska o pracownika to troska o firmę
REKLAMA
REKLAMA
Dla wielu firm, które walczą o przetrwanie, utrzymanie się na powierzchni, oczywistą praktyką wydaje się dokonywanie cięć wszystkich wydatków, które nie są uważane za niezbędne. Wśród nich również wydatków na programy wellbeingowe. Czy słusznie?
REKLAMA
Wellbeing w czasach pokoju
Przyjrzyjmy się na początek temu czym jest wellbeing pracownika. Wellbeing to filozofia świadomej dbałości o dobrostan człowieka. Martin Seligman, jeden z twórców psychologii pozytywnej stworzył model PERMA opisujący składowe ludzkiego dobrostanu. Zaliczył do nich pozytywne emocje, zaangażowanie, dobre relacje z ludźmi, poczucie sensu tego co się robi i satysfakcji z realizacji celów.
Do tych niewątpliwe istotnych aspektów dobrostanu Instytut Gallupa dołożył finanse i zdrowie fizyczne i w ten sposób powstał Wellbeing Index, wskaźnik określający poziom dobrostanu pracownika.
Zatem wellbeing w organizacji można zdefiniować jako zestaw zaplanowanych i systematycznie realizowanych działań motywowanych dbałością o zaspokajanie wyżej wymienionych potrzeb swoich pracowników. Chodzi tu o zapewnienie im poczucia wsparcia, bycia docenianymi, poczucia wartości pracy, realnego wpływu na jej przebieg i współodpowiedzialności za wyniki. Jakość i efektywność tego co pracownicy robią rośnie, gdy rozwijają swoją świadomość, potrafią poradzić sobie ze stresem, budują swoją odporność psychiczną, odczuwają zadowolenie i radość z życia, uważają siebie za osoby wartościowe, a swoje życie za sensowne. Cieszą się pracą w przyjaznym, bezpiecznym i przewidywalnym środowisku, w którym organizacja dba o dobre relacje zatrudnionych osób. Ta wspiera również ich zdrowie, dba o to, by byli wypoczęci, mądrze zarządzali swoją energią, wartościowo się odżywiali, poświęcali czas na aktywność fizyczną.
Można powiedzieć, że nie czas na to, że są ważniejsze sprawy. Można też świadomie zdać sobie strawę z tego, że to, co działa w okresie względnego spokoju, będzie działało również wtedy, gdy przyjdą trudne chwile. Organizacja potrzebuje ludzi dobrze się czujących, zmotywowanych, mających poczucie bezpieczeństwa, ukierunkowanych na realizację zadań, wyzwania, poczucie sensu. Lęk, niepewność, chaos, frustracja zawsze działają destrukcyjnie, a żadna organizacja nie chce z pewnością szerzyć zamętu w swoich szeregach.
Im trudniej, im większy sztorm na morzu, tym większa potrzeba zadbania o to, by załoga czuła się bezpiecznie, wiedziała co robi, po co, czuła się doceniona, obdarzona zaufaniem. Dzięki temu właśnie okręt pokona wysokie fale i dopłynie w dobrym stanie do celu, a ludzie będą nawet bardziej ze sobą zgrani, bliscy sobie, lojalni i zmotywowani.
Polecamy: Prenumerata elektroniczna Dziennika Gazety Prawnej KUP TERAZ!
Polecamy: INFORLEX Biznes
Długotrwała presja to depresja
Im większa świadomość władz i przedstawicieli działów HR w organizacji, tym większa motywacja i gotowość do wprowadzania strategii wellbeing do jej kultury i codzienności. Warto na przykład zdawać sobie sprawę z tego, że dla 80% badanych, fakt prowadzenia działań o charakterze wellbeing przez organizację stanowi najistotniejszy czynnik decyzji o wejściu w jej struktury i pozostaniu w takiej firmie w perspektywie najbliższych lat. Inne badania wskazują na to, że ponad 25% pracowników planuje odejście z pracy, w której doświadczają poczucia nadmiaru obowiązków, bezdusznego wykorzystywania przez organizację, chronicznego stresu, złej atmosfery, braku poczucia sensu i znaczenia tego co robią.
REKLAMA
W ostatnich latach poziom efektywności pracy w organizacjach spadał lawinowo. Przeładowani pracownicy mają coraz większy problem ze skupieniem uwagi na zadaniach. 30% badanych deklaruje niezdolność do koncentracji na pracy wykonywanej dłużej niż 10-15 minut, niewiele mniej twierdzi, że nie pamięta zwykle co robili poprzedniego dnia. Ciągły stres, nadmiar obowiązków, tempo pracy sprawiają, że ludzie cierpią na coraz większe poczucie zmęczenia, demotywację, wypalenie, dolegliwości psychosomatyczne, depresje.
60% badanych skarży się na to, że doświadczają syndromu niedzielnego popołudnia, czyli strachu przed koniecznością poniedziałkowego pójścia do pracy. Z tego biorą się coraz częstsze absencje, zwolnienia chorobowe, konflikty w zespołach, niski poziom zaangażowania i lojalności względem pracodawcy. Nie tylko nadmiar działa destrukcyjnie. Monotonia, brak ciekawych wyzwań, schematyczność i niskie poczucie sensu wykonywanych zadań sprawiają, że pracownik matowieje, traci zaangażowanie, przestaje się starać, pozoruje pracę, przeczekuje kolejne dni do weekendu, przychodzi do firmy z przyzwyczajenia, z lęku przed zmianą, po pensję i dla relacji towarzyskich.
Nawet jeśli z powodu wirusa otwartość pracowników się zmniejszy i mimo trudnych warunków pracy będą się jej kurczowo trzymali, to należy pamiętać, że kurczowo trzymający się, sfrustrowany, przeciążony pracownik nie będzie zdolny do efektywnej, wartościowej i jakościowej pracy. Nie warto wirusem uzasadniać zaniedbań w temacie pracowniczego wellbeing. To właśnie wirus stwarza okoliczność do jeszcze większego zaangażowania we wdrażanie mądrych programów i działań w tym zakresie.
Degradacja lękiem
W świetle tego, o czym piszę, przyjrzyjmy się temu, jakie mechanizmy uruchamiają się w sytuacji niepewności i zagrożenia nie tylko w przypadku jednostek, lecz również całych zbiorowości, systemów.
Pierwotne obszary ludzkiego mózgu wyspecjalizowały się w wyławianiu z otoczenia tego co niebezpieczne. Przydatne w przetrwaniu w dawnych czasach, w unikaniu zagrożenia życia, w ucieczce przed wrogiem, czy dzikim zwierzęciem, działają bardzo destrukcyjnie we współczesności. Wiążą się z całą sekwencją procesów psychoneurologicznych i biochemicznych, których wynikiem jest sprymitywizowanie naszych zachowań do poziomu trzech głównych, jak walka, ucieczka, zastygnięcie w bezruchu. W takim środowisku nie ma co liczyć na kreatywność, zdolność logicznego myślenia, zaangażowanie, empatię, współpracę, energię działania, motywację, rozwój.
Atmosfera przedłużającego się zagrożenia niesie niebezpieczeństwo uruchomienia szkodliwych czynników związanych z chronicznym stresem u ludzi. Należą do nich poczucie chronicznego zmęczenia, reaktywność, skłonność do wybuchów, utraty panowania nad swoimi emocjami, obniżenie odporności organizmu, stany zapalne w ciele, utrata zainteresowania wynikami, zbywanie odpowiedzialności, obniżenie lojalności, negatywne, pesymistyczne patrzenie na rzeczywistość, wypalenie zawodowe, bezsenność, depresja… Lista zagrożeń jest dużo dłuższa.
Niezależnie od, często przekonująco brzmiących, deklaracji i zachowań, bardzo wielu pracowników przeżywa ogromny stres w tym czasie. Ludzie potrafią sprawnie udawać, że jest w porządku, że nie zmagają się z jego konsekwencjami. Mechanizmy wyparcia, odcięcia od emocji działają pełną parą, ale nie chronią ich przed negatywnymi efektami. Dobra mina do złej gry jest tylko maską nałożoną na twarz wykrzywioną w grymasie strachu, a nierzadko wręcz paniki.
Wellbeing lekiem na wirusa
Piszę to wszystko, ponieważ dobrze zdaję sobie sprawę z potrzeby zadbania przez organizację o emocje swoich ludzi nie tylko w okresie względnego spokoju, który jak wykazałem w pierwszych akapitach okazuje się spokojem pozornym. Czas epidemii tym bardziej wymaga takich działań. Co robić?
W ramach praktyk wellbeing pracownika organizacja może organizować spotkania z fizjoterapeutą, który pokaże ćwiczenia zapobiegające bólom kręgosłupa, zrobi masaż, może zaangażować dietetyków dzielących się wiedzą na temat zdrowego odżywiania, specjalistów od dobrego snu, yogi, pilatesu, dbania o oczy, światłoterapii.
Może organizować akcje sportowe, tworzyć firmowe kluby biegacza, promować i nagradzać dojeżdżanie pracowników do firmy na rowerach (w wypadku pracy zdalnej pracownicy mogą zbierać punkty za ilość wyjeżdżonych w damy okresie kilometrów), oferować wolny czas w trakcie pracy na dowolną aktywność fizyczną.
Zapewniać w wybrane dni owoce i wyciskarki do soków, warsztaty kulinarne, zmieniać na zdrowsze menu w zakładowych kantynach (oferować pracującym zdalnie dostawy diety pudełkowej). Zainwestować mądrze w warsztaty radzenia sobie ze stresem i jego skutkami, poznawania technik oddechowych, ćwiczeń relaksacyjnych, praktyki mindfulness, sfinansować pracownikom sesje coachingu lub psychoterapii (pracujemy bezpośrednio i zdalnie, nagrywamy filmy z ćwiczeniami).
To właśnie teraz jest najlepszy czas do tego, by organizacja okazała troskę o swoich ludzi nie tylko w ten sposób, że pozwoli im zachować stanowisko, że ich nie zwolni. Te wszystkie przykłady pomagają wzmocnić fizyczny i mentalny układ odpornościowy człowieka, a to jeden z najlepszych sposobów uniknięcia powikłań związanych z ewentualnym zakażeniem i emocjonalnymi konsekwencjami czasu epidemii. Warto pamiętać o tym, że ludzie pracujący zdalnie muszą mierzyć się nie tylko z wymogami zawodowymi, ale również rodzinnymi okolicznościami, do których sami nie są zwykle przygotowani.
Czas próby
Przykład idzie z góry. Funkcjonujący w poczuciu zagrożenia lub chaosu ludzie będą uruchamiali mechanizmy obronne, będą szukali alternatywnych rozwiązań, zmieniali pracę na bezpieczniejszą, albo zastygali w bezruchu, by przeczekać burzę. W czasie epidemii nie lęk, a pozytywna stymulacja zapewni ich wydajność.
Troska o dobrostan pracownika w czasie pandemii jest kluczowym czynnikiem okazania mu, że jest ważny, że organizacja dba o swoich ludzi, ale również stworzenia w nim przestrzeni do tego, by z poziomu bardziej uorganizowanych obszarów mózgu realizował swoje zadania w możliwie najbardziej efektywny sposób. Pracownik umiejący zarządzać swoimi emocjami będzie lepiej współpracował w zespole, będzie bardziej skoncentrowany, będzie miał więcej siły, energii i zaangażowania w mierzeniu się z wymogami jakie przed nim teraz stają.
Gdy trudny czas epidemii minie, z pewnością z wdzięcznością będzie pamiętał organizacji to, że zadbała o niego w tym czasie, że udostępniła mu narzędzia do tego, by sam umiał o siebie zadbać, dostrzegać to co ważne, ze spokojem i otwartością spoglądać w przyszłość.
Rozumiejące i stosujące wellbeing władze, HR-y i kadry menadżerskie mają w swoich rękach potężne narzędzie. Dzięki niemu mogą w namacalny i wartościowy sposób wpływać nie tylko na dobrostan swoich pracowników w firmie, lecz również na stworzenie nowej jakości życia tych ludzi w ich domach, a także dobrostan ich bliskich. Epidemia minie, ale wartość i efekty tych działań zostaną z nimi na lata.
Konrad Wilk
Trener rozwoju osobistego, psycholog biznesu, kognitywista. Mówi o sobie ODUCZYCIEL, bo wspiera swoich klientów w wewnętrznym uwalnianiu się z tego, co przeszkadza, ogranicza, staje na drodze życia z pełni osobistego potencjału. Z klientami indywidualnymi pracuje głównie w nurtach: transpersonalnym, systemowym i procesowym.
Prowadzi szkolenia, wystąpienia, zajęcia na uczelniach, pisze książki, artykuły, udziela wywiadów.
W pracy z biznesem koncentruje się na zagadnieniach świadomego przywództwa, autorytetu i charyzmy lidera, inteligencji emocjonalnej i duchowej, efektywnej komunikacji, zarządzania stresem i konfliktem, sztuki wystąpień publicznych i prezentacji, mindfulness i wellbeing w biznesie.
Autor modelów: TY® i Lider Przyszłości – TERAZ.
Z pasją wspina się po górach, przedziera po lasach, żegluje, nurkuje, biega maratony. Żyje tym, czym dzieli się z ludźmi.
REKLAMA
REKLAMA
- Czytaj artykuły
- Rozwiązuj testy
- Zdobądź certyfikat