Tom Peters należy do największych wizjonerów biznesu, a jego książki określają paradygmat rozwoju współczesnego zarządzania. Jednak to nie zaskakująca popularność, mająca swój wyraz w zajmowanej od lat wysokiej lokacie na liście guru menedżmentu Forbesa, jest najciekawszym elementem składającym się na jego pozycję. O sukcesie Toma Petersa nie przesądza również, a przynajmniej nie bezpośrednio, to, o czym pisze.
W zespołach, które jednocześnie realizują zadania bieżące i projekty w ścisłym związku z klientami wewnętrznymi, często zdarzają się różnice zdań i napięcia. Zwłaszcza wtedy, gdy jest mało czasu, projektów przybywa, a zasoby są ograniczone. Częste spory odbijają się na jakości realizowanego projektu. Jak zatem rozwiązać pojawiające się problemy?
Charyzma, stereotypowo ujmowana jako „dar”, uważana jest za wysoce pożądaną cechę u lidera, z którą trzeba się jednak urodzić. Z tej fatalistycznej perspektywy jakakolwiek sugestia o możliwości doskonalenia charyzmy wydaje się co najmniej nie na miejscu. Jednakże z perspektywy psychologii społecznej wizja charyzmy jako indywidualnej cechy wrodzonej, niepodatnej na zmianę, jest nie tyle kontrowersyjna, ile po prostu błędna i ograniczająca. Charyzmę można więc doskonalić, choć wymaga to specyficznego podejścia oraz zmiany głęboko zakorzenionych poglądów odnośnie do jej istoty.
Co kryje się pod stwierdzeniem „pracownik o niskich kwalifikacjach”? Czy chodzi tu o deficyt wykształcenia zawodowego, czy niezbędnych kompetencji? Nie rozstrzygnęły tego dylematu ani prezentacja badań Pentor Research International i Ecorys, ani dyskusja podczas konferencji zorganizowanej przez Polską Agencję Rozwoju Przedsiębiorczości 8 marca w Warszawie. Niewątpliwie jednak uczestnicy debaty – haerowcy, szkoleniowcy, trenerzy – uzyskali ciekawe sugestie co do kierunków skutecznego wsparcia pracowników, których kwalifikacje należy podnosić w interesie ich samych i firmy.
Miało być tak łatwo – kandydaci bez tajemnic, preselekcja, precyzyjne komunikowanie wizerunku firm jako dobrych pracodawców, skondensowanie treści marketingu personalnego dzięki wykorzystaniu klipów filmowych itd. itp. Haerowcy z optymizmem śledzili możliwości oferowane przez rozwijający się internet. Tymczasem nie ma lekko – pojawiają się złośliwe komentarze obcych i wciąż trzeba pilnować, o czym na forach piszą nasi pracownicy. Nawet jeśli firma nie założy profilu pracodawcy w mediach społecznościowych, to i tak internauci będą o niej mówić to, co sami zechcą.Czy firmy w Polsce są gotowe do dialogu za pomocą mediów społecznych?