Składa się na zestaw zdolności, u podstaw których leży adaptacja do zmian otoczenia, postrzegania, analizy, a także wykorzystywania nabytej wiedzy w konkretnych sytuacjach. Myli się jednak ten, który uważa, że posiadanie w swoich szeregach wybitnie inteligentnego pracownika to największy skarb, bez żadnej ciążącej skazy. Zazwyczaj takie osoby potrzebują specjalnego traktowania i odpowiednio wypracowanego podejścia, inaczej ich potencjał może być marnotrawiony, a oni sami szybko będą ewakuować się do innego miejsca pracy.
Z ubiegłorocznych badań TNS wynika, iż około 25% ludzi w wieku 18-35 lat ma nieustające problemy z koncentracją w pracy. Najtrudniej poradzić sobie z nią w godzinach porannych oraz popołudniowych, kiedy zazwyczaj jest najwięcej do zrobienia. Na efektywność wykonywania zadań wpływa przesyt obowiązków, bez przerwy dzwoniący telefon, niezliczona ilość maili, zła ergonomia pracy, a także wiele innych czynników dotykających nas w naszym środowisku zatrudnienia. Jak temu zaradzić?
Od ponad dziesięciu lat zarabiam na życie przy pomocy stukania palcami w klawiaturę. Moje artykuły były publikowane w największych nośnikach medialnych w Polsce, co pozwala mi wierzyć, że robię to całkiem dobrze. Mimo to, biorąc pod uwagę kilka konkretnych aspektów, moje kwalifikacje zawodowe mogłyby zostać szybko zdyskredytowane, a już na pewno uznane za niezbyt imponujące...
Co łączy Jamesa Bonda, jego wstrząśnięte niezmieszane martini oraz dostarczane mu zabawki przez ekscentrycznego naukowca Q z zamawianiem, projektowaniem i realizacją szkoleń dla pracowników firmy? Otóż Bond wiedział, co zamawia. Badania pokazały, że wstrząśnięte martini było efektywniejsze w dezaktywacji nadtlenku wodoru niż mieszany drink, a oba były efektywniejsze niż czysty dżin lub wermut. Szkolenia natomiast zamawiamy i realizujemy w wersji „mieszanej”. Dlaczego tak się dzieje?