Pracownik, który posiada orzeczenie o niepełnosprawności w stopniu umiarkowanym ze względu na problemy ze słuchem, twierdzi, że należy mu się dzień wolny na wizytę u każdego lekarza, do którego nie może pójść po godzinach pracy. Pracownik leczy się u kardiologa, ortopedy i laryngologa. Uważamy, że pracownikowi przysługuje zwolnienie od pracy tylko na wizyty u laryngologa, bo tej dziedziny dotyczy jego niepełnosprawność. Czy mamy rację?
W kwietniu 2009 r. wypłaciliśmy dwóm pracownikom zasiłek chorobowy za okresy, które były podane w zwolnieniach lekarskich. Od 2 czerwca 2009 r. mamy kontrolę ZUS. Inspektor zakwestionował wypłatę kwoty jednego z zasiłków. Okazało się, że zasiłek ten nie należał się pracownikowi, ponieważ w czasie zwolnienia pracownik ten został wezwany na badanie przez lekarza orzecznika ZUS, który uznał go za zdolnego do pracy. Pracownik nie poinformował nas o tym i nie doręczył orzeczenia lekarza orzecznika ZUS. Nie stawił się również w pracy, co powinien uczynić następnego dnia po badaniu przez lekarza orzecznika. Kto w takiej sytuacji powinien dokonać zwrotu nienależnie pobranego zasiłku chorobowego? Jesteśmy płatnikiem tego zasiłku, a wypłaconą kwotę potrąciliśmy rozliczając w maju 2009 r. za pracowników składki ZUS.
Pracownik powinien pracować 2 stycznia 2009 r., ale rano powiadomił nas, że idzie do lekarza i nie przyjdzie do pracy. Zwolnienie lekarskie miał dostarczyć po powrocie do pracy 5 stycznia 2009 r. Do dzisiaj nie dostarczył mam tego zwolnienia - twierdzi, że je zgubił. Przyniósł zaświadczenie od lekarza, ale nie na formularzu ZUS ZLA, że 2 stycznia 2009 r. był chory. Czy na tej podstawie możemy usprawiedliwić nieobecność w pracy pracownika i wypłacić wynagrodzenie chorobowe za 2 stycznia 2009 r.?
Jestem zatrudniona na umowę o pracę u dwóch pracodawców. W jednym miejscu w wymiarze pełnego etatu i w drugim na 1/2 etatu. Mam dwoje dzieci w wieku 5 i 8 lat. Pracodawca, u którego jestem zatrudniona na 1/2 etatu, nie chciał udzielić mi płatnego dnia opieki nad zdrowym dzieckiem, ponieważ stwierdził, że takie prawo przysługuje tylko w jednym, głównym miejscu zatrudnienia. Czy postąpił słusznie? Jakie są zasady? - pyta Czytelniczka z Konina.