Kieruję polskim oddziałem holenderskiej firmy usługowej. Mimo że w biurze jest nas kilkanaścioro, to atmosfera jest napięta – opieszałość, brak motywacji, zdenerwowanie, sekrety. Owszem, niektóre decyzje zarządu są frustrujące, ale przecież staram się rozmawiać z pracownikami. Często mam jednak wrażenie, że oni niczego nie rozumieją. Przede mną kolejne zmiany, które muszę wdrożyć, ale zastanawiam się, jak powiedzieć to personelowi. Czasem myślę też o wymianie części zespołu, ale wiem, że to złudne rozwiązanie.
W zespołach, które jednocześnie realizują zadania bieżące i projekty w ścisłym związku z klientami wewnętrznymi, często zdarzają się różnice zdań i napięcia. Zwłaszcza wtedy, gdy jest mało czasu, projektów przybywa, a zasoby są ograniczone. Częste spory odbijają się na jakości realizowanego projektu. Jak zatem rozwiązać pojawiające się problemy?
Co kryje się pod stwierdzeniem „pracownik o niskich kwalifikacjach”? Czy chodzi tu o deficyt wykształcenia zawodowego, czy niezbędnych kompetencji? Nie rozstrzygnęły tego dylematu ani prezentacja badań Pentor Research International i Ecorys, ani dyskusja podczas konferencji zorganizowanej przez Polską Agencję Rozwoju Przedsiębiorczości 8 marca w Warszawie. Niewątpliwie jednak uczestnicy debaty – haerowcy, szkoleniowcy, trenerzy – uzyskali ciekawe sugestie co do kierunków skutecznego wsparcia pracowników, których kwalifikacje należy podnosić w interesie ich samych i firmy.