Mały ZUS dla firm - zmiany w 2019 r.
REKLAMA
REKLAMA
„Dziennik Gazeta Prawna” Składka proporcjonalna do przychodu zmniejszy obciążenia mikrofirm, ale też świadczenia, jakie kiedyś dostaną ich właściciele.
REKLAMA
Najmniejsi przedsiębiorcy, tacy, których miesięczny przychód nie przekracza dwuipółkrotności minimalnej pensji, mieliby prawo do naliczania składki proporcjonalnie ze wzrostem tego przychodu. Taką deklarację złożył w ubiegłą sobotę premier Mateusz Morawiecki. Być może nowe zasady zaczną obowiązywać już od przyszłego roku. Projekt ustawy wprowadzającej mały ZUS jest gotowy od kwietnia 2017 r., wystarczy go zaktualizować o nowe założenia. Bo gdy powstawał, płaca minimalna wynosiła 2000 zł (dziś to 2100 zł), a ryczałtowa składka na ZUS była nieco co niższa od obecnej. W nowej j wersji proporcjonalność znikać będzie przy przychodzie miesięcznym na poziomie 5250 zł.
– Kwota będzie jednocześnie nie niższa niż preferencyjny ZUS dla przedsiębiorców rozpoczynających działalność, czyli ten opłacany od podstawy wymiaru równej 30 proc. minimalnego wynagrodzenia, w 2018 r. to niecałe 200 zł – precyzuje Mariusz Haładyj, wiceminister przedsiębiorczości i technologii. Dodatkowe ograniczenie: z rozwiązania będą mogły skorzystać osoby, które działalność gospodarczą prowadziły w 2018 r. przez minimum 60 dni – ma to na celu uniknięcie nadużyć w postaci rejestrowania działalności w końcówce roku.
Polecamy: RODO. Ochrona danych osobowych. Przewodnik po zmianach
REKLAMA
– Zatem po dwóch latach od rozpoczęcia działalności przedsiębiorca, który nie osiągnął odpowiedniej skali lub rentowności, będzie mógł korzystać z ulgi, jaką jest mała działalność gospodarcza. Spójność ulgi na start z małym ZUS jest zachowana. Rozwiązania te są komplementarne – podkreśla Haładyj. Nowe rozwiązanie ma odciążyć drobne firmy i zapobiegać ich ucieczce w szarą strefę.
Główny Ekonomista Pracodawców RP Łukasz Kozłowski zwraca uwagę na formułę naliczania składki – obciążenie ma rosnąć proporcjonalnie z przychodem. Różnica w wielkości składek od przychodów zbliżających się do progu 5250 zł od standardowej składki ryczałtowej, płaconej po przekroczeniu progu będzie już znikoma. Kozłowski widzi inne ryzyko: ryczałtowa składka na ZUS do tej pory była na tyle wysoka w przypadku niskich zarobków, że nie opłacało się wypychać pracowników na samozatrudnienie. Alternatywą dla etatu były umowy cywilnoprawne, nie działalność gospodarcza. Przy składce proporcjonalnej to się może zmienić.
– Tym bardziej, że w pełni z dobrodziejstw tego rozwiązania będą mogli skorzystać ci, których działalność jest wysokomarżowa. Minimalne koszty mają właśnie samozatrudnieni, którzy nie ponoszą wielkich nakładów inwestycyjnych i nie zatrudniają nikogo – mówi Kozłowski. I dodaje, że przedsiębiorca „pełny”, taki, który zatrudnia i inwestuje, może nie mieć wcale dochodu, za to wysoki przychód. I w ogóle ze składki preferencyjnej może nie skorzystać. Jedyne, co może powstrzymać przed wypychaniem.
REKLAMA
REKLAMA
- Czytaj artykuły
- Rozwiązuj testy
- Zdobądź certyfikat