Wszyscy chcemy mieć zaangażowanych pracowników. Marzymy o tym, by pracownicy traktowali firmę jak własny biznes, by w ich zachowaniu widoczne było przedsiębiorcze myślenie. Jednocześnie bardzo często traktujemy pracowników w taki sposób, że nie dajemy im szans na to. Komunikacja wewnętrzna może tu zrobić wiele, ale jako osoby odpowiedzialne za komunikację, musimy się skoncentrować na zaangażowaniu i zacząć traktować pracowników poważnie. Dzieje się tak rzadko. W wielu przypadkach właściwsze byłoby pytanie, dlaczego naszym pracownikom chce się jeszcze w ogóle pracować?
Przeciętny pracownik ma wrodzoną niechęć do pracy i unika jej, jeśli tylko może. Nie chce brać na siebie odpowiedzialności, woli raczej być kierowany. Jest mało ambitny i nad wszystko przedkłada bezpieczeństwo i święty spokój. Z tego powodu większość ludzi musi być zmuszana, kontrolowana, kierowana i straszona konsekwencjami, aby podejmować odpowiedni wysiłek ukierunkowany na osiągnięcie celów organizacji.
Od 2000 r. prowadzę działalność gospodarczą. Wcześniej zatrudniałem kilku pracowników wraz z księgową, ale zakres świadczonych usług zmniejszył się, dlatego teraz sprawy kadrowo-płacowe prowadzę sam. W ubiegłym roku zachorowałem i w związku z tym przez kilka miesięcy otrzymywałem zasiłek chorobowy z ZUS. Ostatnio przy porządkowaniu dokumentów znalazłem zwolnienie lekarskie na okres 20 dni, które nie zostało dostarczone do ZUS. Ostatni dzień tego zwolnienia minął 5 grudnia 2006 r. Dowiedziałem się, że nie powinienem tego zwolnienia przekazywać do ZUS, bo i tak zasiłek się przedawnił. Podobno jest tak, że ZUS doliczy 180 dni do dnia następującego po ostatnim dniu zwolnienia i stwierdzi, że roszczenie to uległo przedawnieniu. Czy to prawda?