Alicja skończyła polonistykę. Praca w zawodzie nauczycielki nie należała jednak do jej marzeń. O etat w szkole nie było też łatwo. Postanowiła kontynuować edukację. Poszła na studia z ekonomii, a dodatkowo uczyła się języka chińskiego. Doszła do wniosku, że połączenie takiego kierunku ze znajomością niszowego języka, ważnego z punktu widzenia gospodarki, zapewni jej atrakcyjną i stabilną przyszłość. Na intensywną naukę drugiego – oprócz angielskiego – języka decyduje się coraz więcej osób. Im bardziej egzotycznie i niszowo, tym łatwiej pokonać konkurencję czy też znaleźć pracę, do której nie zakwalifikuje się zbyt wielu chętnych. Okazuje się bowiem, że są języki, na których znajomość jest duże zapotrzebowanie, a tych, którzy spełniają kryteria – nieliczna grupka.
– Obserwujemy deficyt osób znających duński, estoński, flamandzki oraz norweski. Pojedynczych kandydatów z takimi umiejętnościami możemy oczywiście znaleźć na polskim rynku, niejednokrotnie jednak potrzebne jest przeprowadzenie rekrutacji poza granicami naszego kraju. Jednak w sytuacji, w której konieczne byłoby zatrudnienie znacznej liczby osób biegle posługujących się takimi językami, mogłoby to stanowić znaczne ryzyko biznesowe dla obsługiwanego kontraktu – tłumaczy Agnieszka Jarecka, dyrektor HR w Capgemini Polska. – Pracodawcy z sektora nowoczesnych usług dla biznesu poszukują specjalistów z obszaru IT posiadających kilku- lub kilkunastoletnie doświadczenie zawodowe i mówiących jednocześnie po niemiecku lub francusku. Takich kandydatów jest na rynku niewielu, co może w konsekwencji utrudniać rozwój tego typu usług w Polsce – wyjaśnia.
reklama
reklama
Zobacz również serwis: Szkolenia i rozwój
Magdalena Jóźwiak, menedżer HR w Infosys BPO Poland w Łodzi, przekonuje, że znajomość języków obcych jest kluczowa dla sektora nowoczesnych usług. – Nasze potrzeby są duże i stale rosną, a pula kandydatów jest, niestety, ograniczona – tłumaczy. Szczególnie popularne są języki: skandynawskie, francuski, niemiecki, włoski, hiszpański, portugalski. Zapotrzebowanie jest też na węgierski, rumuński i słowacki. – Znaczna część rekrutacji ma dziś charakter językowy. I nie chodzi tylko o angielski, lecz także drugi język. Tymczasem brakuje osób, które miałyby równocześnie kompetencje językowe i kompetencje biznesowe, czyli znały się na ekonomii, zarządzaniu, potrafiły analitycznie myśleć. Łączenie tych dwóch obszarów wciąż pozostaje rzadkością wśród kandydatów – mówi przedstawicielka łódzkiego centrum Infosys, które świadczy usługi w 24 językach obcych.