Krzysztof D. był zatrudniony od 1998 r. w spółce U. na stanowisku inżyniera serwisu, następnie powierzono mu stanowisko kierownika serwisu. Nie miał pisemnego zakresu obowiązków, a jego przełożonym był dyrektor serwisu. Krzysztof D. pracował przeciętnie 10–11 godzin dziennie i sam prowadził ewidencję swojego czasu pracy. Co tydzień sporządzał sprawozdanie i w tzw. tygodniówce podawał liczbę przepracowanych godzin. Na tej podstawie obliczano powodowi składniki wynagrodzenia, w tym za godziny nadliczbowe.
W 2002 r. spółka przeprowadziła reorganizację działu serwisu, utworzono stanowisko koordynatora serwisu równorzędne ze stanowiskiem kierownika technicznego serwisu. Powód był kierownikiem technicznym serwisu i po reorganizacji nie miał obowiązku wykonywania pracy serwisowej bezpośrednio (osobiście) u klientów. Miał pracować w biurze spółki. Część dotychczasowych zadań powoda przejął koordynator serwisu. W związku z tą zmianą organizacyjną wzrosło wynagrodzenie powoda i nie otrzymywał już żadnych dodatkowych składników wynagrodzenia.
reklama
reklama
Po rozstaniu się z dotychczasowym pracodawcą Krzysztof D. skierował do sądu pozew o wynagrodzenie za nadgodziny, którego wartość przekraczała 61,3 tys. zł.
Sąd I instancji przychylił się do jego żądań i zasądził wynagrodzenie. Jednak sąd II instancji zmienił wyrok i zasądził na rzecz powoda niewiele ponad 5 tys. zł, wskazując, że Krzysztof D. zajmował kierownicze stanowisko i nie przysługiwały mu należności za nadgodziny. Jedyne, czego mógł żądać, to wynagrodzenie za nadgodziny przepracowane w niedziele i święta, gdyż był kierownikiem wyodrębnionej komórki organizacyjnej spółki. Powód zaskarżył ten wyrok.