Propozycja: Pracownik rezygnuje z 10 dni urlopu wypoczynkowego (zaległego), a pracodawca wypłaca mu 200% dniówek
REKLAMA
REKLAMA
Wariant 1 - za 10 dni zaległego urlopu wypoczynkowego pracodawca płaci według stawki "100% dniówki". Przy wynagrodzeniu 6500 zł dniówka wynosi około 300 zł. Cena "sprzedaży" 10 dni urlopu, to około 3000 zł.
REKLAMA
Wariant 2 - za ww. 10 dni stawka "sprzedaży" wynosi "150% dniówki". Daje to 4500 zł dla pracownika za 10 dni urlopu.
Wariant 3 - za ww. 10 dni stawka "sprzedaży" wynosi "200% dniówki". Daje to 6000 zł dla pracownika za 10 dni urlopu.
Stawka 200% została w przykładzie przyjęta dlatego, że pracownicy handlu, którzy być może w 2025 r. będą pracowali co drugą niedzielę, mają w tym wariancie przyszłości obiecaną (przez polityków) podwójną dniówkę za taką pracę. Stawka 200% funkcjonuje więc w przestrzeni publicznej.
Zakaz otrzymania ekwiwalentu za urlop w czasie trwania umowy o pracę
Zakaz wynika z art. 171 kodeksu pracy i zasada: Ekwiwalent za urlop pracownik może otrzymać tylko kończąc umowę o pracę i przechodząc do innego pracodawcy. Prawnie zapisano tą zasadę (chroniącą przed przepracowaniem się) tak:
§ 1. W przypadku niewykorzystania przysługującego urlopu w całości lub w części z powodu rozwiązania lub wygaśnięcia stosunku pracy pracownikowi przysługuje ekwiwalent pieniężny.
§ 2. (uchylony)
§ 3. Pracodawca nie ma obowiązku wypłacenia ekwiwalentu pieniężnego, o którym mowa w § 1, w przypadku gdy strony postanowią o wykorzystaniu urlopu w czasie pozostawania pracownika w stosunku pracy na podstawie kolejnej umowy o pracę zawartej z tym samym pracodawcą bezpośrednio po rozwiązaniu lub wygaśnięciu poprzedniej umowy o pracę z tym pracodawcą.
Czytelnik opisał nam patologię do której prowadzi art. 171 k.p. Pracownik miał 70 dni zaległego urlopu. Więc zwolnił się z pracy na kilka dni, aby pracodawca mógł mu legalnie za ten urlop zapłacić. I potem pracownik zatrudnił się w firmie ponownie. I to jest przykład na potrzebę rozwiązania problemu narastania zaległych urlopów w inny sposób niż proponuje obecnie art. 171 k.p. (czyli ekwiwalent za urlop tylko przy zwolnieniu z pracy).
Jak można zmienić art. 171 k.p., aby pracownik mógł sprzedać swój urlop pracodawcy
"Sprzedaż" części urlopu to:
- Zawsze tylko z inicjatywy pracownika (na jego wniosek) - pracodawca nie ma prawa nakazać przyjęcia dodatku i zarządzić rezygnację z urlopu.
- Prawo określa minimalną cenę "sprzedaży zbędnego urlopu" - racjonalna to 150% dniówki, okazyjna dla pracownika to chyba 200% dniówki (czyli przy pensji około 6000 zł - 6500 zł 10 dni urlopu byłoby warte aż 6000 zł).
- Pracownikowi po "sprzedaży urlopu" musi zostać na dany rok pracy np. 15 dni potencjalnego urlopu wypoczynkowego, czyli pracownik ma 70 dni zaległego urlopu. Może "sprzedać" 55 dni. 15 dni jest nienaruszalne.
Modyfikacja tego przepisu w kierunku umożliwiającym sprzedać urlopu za np. 200% dniówki byłaby podobną rewolucją co:
1) 4-dniowy tydzień pracy.
2) pensja minimalna na wysokości 60% wynagrodzenia przeciętnego,
3) 10 dni dodatkowego urlopu wypoczynkowego (ponad 26 dni w obecnym stanie prawnym).
Propozycje takie padły w ostatnim miesiącu ze strony przedstawicieli rządu i związków zawodowych. Propozycję "Pracodawca wypłaci 6000 zł netto pracownikowi za 10 dni niewykorzystanego urlopu wypoczynkowego?", można umieścić więc w dobrym towarzystwie.
Sprzedaż jako pracownik 10 dni swojego urlopu za 6000 zł? Pracodawcy? Gdy masz 50 dni zaległych dni urlopowych?
Co sądzą internauci o możliwości sprzedaży urlopu pracodawcy (części urlopu):
Nie będzie nawet dyskusji "o sprzedaży" urlopu. Wciąż będzie problem zaległych urlopów
Rząd, związki zawodowe, partie, organizacje pracodawców nie mają żadnego interesu, aby się narażać Polakom taką dyskusją. Bo "sprzedaż" części urlopu przy złym pracodawcy doprowadzi do pokrzywdzenia pracowników pracujących u niego (np. pracodawca wymusi złożenie wniosku o "sprzedaż urlopu" przez pracownika, zaniży stawkę dodatku - zyskają jednak ci pracownicy, których pracodawcy nie mają modelu biznesowego "wycisną pracownika" (są tacy).
Komentujący artykuł zgłaszali sygnały o nieuczciwych pracodawcach. Ale też wskazywali rozwiązanie:
REKLAMA
Rząd, związki zawodowe, partie, organizacje pracodawców są na "NIE". Jedynie po zapytaniu samych pracowników: "Weźmiesz 3000 zł za rezygnację z 10 dni urlopu wypoczynkowego?" (gdy uzbierało się za dużo dni urlopu), słyszę odpowiedź: "Pewnie, że wezmę, ale chcę 4500 zł".
Przykład: Pracownik zarabia dziennie 300 zł „na rękę” (miesięcznie około 6000 zł "na rękę"). W 2024 r. przysługuje mu 52 dni urlopu wypoczynkowego (nie poszedł na urlop w 2023 r.). W 2024 r. chce wykorzystać 30 dni na wakacje, 10 dni zachować jako rezerwę. 12 dni jest mu "niepotrzebne". Za te 12 dni wziął od pracodawcy 3600 zł (12 dni x 300 zł "dniówki") i zrezygnował z możliwości ich wykorzystania w przyszłości jako urlop. Pracodawca mając luki kadrowe w wakacje (wszyscy "poszli na urlop"), chętnie 3600 zł wypłacił.
Pytanie jest takie - czy równie chętnie pracodawca wypłaci 5400 zł (150% dniówki - przykład na końcu tekstu)? Pytanie bo czytelnicy komentują, że 3600 zł to za mało.
Przykład: Pracownik zarabia dziennie 300 zł „na rękę” (miesięcznie około 6000 zł "na rękę"). Za 12 dni niepotrzebnego mu urlopu wypoczynkowego otrzyma od pracodawcy nie 3600 zł (12 dni x 300 zł "dniówki"), a 50% więcej czyli 5400 zł (12 dni x 450 zł). Do dniówki 300 zł jest dodane 150 zł.
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.
- Czytaj artykuły
- Rozwiązuj testy
- Zdobądź certyfikat