Jak przekonać pracowników do uczenia się i zdobywania nowej wiedzy
REKLAMA
ODPOWIEDŹ EKSPERTA
Właściwą reakcją na ogarniającą nas zmianę jest uczenie się. Ludzie to czują i wybierają różne formy edukacji.
Jest jednak pewna pułapka, która utrudnia nam życie w nowej rzeczywistości. Można zaryzykować tezę, że nasze mózgi, głównie z uwagi na tkwiące w nich nawyki, są nieprzygotowane do procesu ciągłego uczenia się. Przez całą historię ludzkości polegało ono na powolnym, skutecznym nasiąkaniu naszej świadomości wzorami zachowań, trenowaniu należytego postępowania w określonych sytuacjach, poznawaniu sensu codziennych zwyczajów i świątecznych rytuałów. Człowiek miał jasny obraz odgrywanej przez siebie roli, miejsca zajmowanego w hierarchii czy też możliwości - lub jej braku - poprawy sytuacji materialnej. Zawód zdobywało się praktykując u osoby znającej się na rzeczy, na początku w klanie bądź rodzinie, a potem u mistrza. Za rozwój duchowy odpowiedzialna była miejscowa religia przekazująca niekwestionowane prawdy ostateczne.
Zrozumieć zmiany i przetrwać
Nasze mózgi budują skomplikowane struktury umożliwiające naukę właśnie w wyżej przedstawiony sposób. Połączenia neuronalne pozwalają nam tworzyć obraz świata, a nawyki automatycznie reagować na różne bodźce. Kulturowo jesteśmy przygotowani do zrozumienia danej sytuacji, do życia w stabilnej rzeczywistości. Rozwijaliśmy się dzięki wprowadzaniu stosunkowo drobnych innowacji. Nawet fundamentalne zmiany - pojawienie się nowej religii zasadniczo zmieniającej obraz świata lub krwawe wojny - następowały raz na jakiś czas i tworzyły nową stabilność.
Przez tysiące lat wielu ludzi było analfabetami, a umiejętność liczenia była sztuką, którą znali tylko nieliczni. Tak naprawdę masowy dostęp do informacji mamy dopiero od kilkudziesięciu lat. Jeszcze kilka generacji temu ludzie przez całe swoje życie osobiście kontaktowali się z taką ilością osób, z jaką dany człowiek zanurzony we współczesnym świecie spotyka się dziś w ciągu miesiąca. W średniowieczu liczba informacji, jakie za życia wchłaniał przeciętny Europejczyk była równa tej z jednego tygodnika typu „Newsweek”.
W wyniku nieustannego doskonalenia praktycznego działania i tworzenia coraz skuteczniejszej technologii niechcący przekroczyliśmy - albo właśnie przekraczamy - pewien symboliczny Rubikon. Stworzyliśmy sobie nowy świat pełen fascynujących możliwości i nowych niebezpieczeństw. Musimy odpowiedzieć na te zmiany tym, w co wyposażyła nas natura. Musimy zrozumieć tę nową rzeczywistość - żeby przetrwać.
Mieć wiedzę i ogólną, i konkretną
Uczenie się reagowania na zmiany musi zyskać zupełnie nową jakość. Z jednej strony każdy człowiek chcąc wykonywać swój zawód i utrzymać się na rynku pracy, a przez to zarabiać, musi stać się specjalistą. Powinien świetnie znać bardzo wąską dziedzinę wiedzy bądź wyspecjalizować się w konkretnym typie usług, a nawet pracy fizycznej. Ważna jest zatem umiejętność przetrawiania nowych informacji, choć jednocześnie o ból głowy może przyprawiać konieczność ciągłego podważania tego, co się już wypracowało, przeorientowania nawyków, uczenia się nieznanych dotąd procedur i dostrzegania rewolucyjnych odkryć.
Z drugiej strony, chcąc żyć, każdy z nas musi mieć pobieżną, ale też stale rozwijającą się wiedzę ogólną. W pracy musimy - choćby intuicyjnie - rozumieć specyfikę działania innych profesjonalistów, a w życiu społecznym, chcąc być świadomym obywatelem - pojąć politykę. A przecież ważne jest też obcowanie ze sztuką, sensowne zaplanowanie wypoczynku, podtrzymywanie przyjaźni. No i każdy z nas powinien też umieć budować rodzinę, wychowywać dzieci, dbać o własne zdrowie, kondycję fizyczną. A i pomodlić (albo jak kto chce - pomedytować) by się przydało, bo duch może nisko podupaść i wtedy to wszystko nie ma sensu.
Uczyć i wspierać innych
W każdej z omawianych tu dziedzin są specjaliści, którzy znają się na komputerach, technikach sprzedaży, obowiązującym prawie, psychologii czy duszpasterstwie. Ci specjaliści jednocześnie muszą jednak także umieć uruchamiać proces uczenia się i wspierać uczestniczących w nim pracowników. Powinni mieć tak zorganizowaną pracę edukacyjną, żeby osoba ucząca się naprawdę poznawała, odkrywała lub utrwalała to, co jest jej potrzebne. Każdy warsztat, wykład, seminarium jest okazją do nieustannego uświadamiania sobie, że przyswajana wiedza czy rozwijane umiejętności już za chwilę będą wymagały uzupełnienia lub nawet całkowitej zmiany.
Specjaliści wtedy stają się trenerami, kiedy potrafią rozbudzać w uczestnikach szkolenia ciekawość poznawania nowej wiedzy. Ta współobecność, towarzyszenie szkolonym osobom w ich uczeniu się polega na dialogu, rozumieniu indywidualnych potrzeb, składaniu dopracowanych i ciekawych propozycji do wspólnej pracy, stosowaniu za zgodą uczestników różnych aktywizujących technik itd. Czasami też na asertywnej konfrontacji.
Niestety, większość trenerów stara się jak najlogiczniej przekazać na zajęciach przygotowane uprzednio treści. Często stosują przy tym nieświadomie różne dydaktyczne sztuczki i manipulacje - bo tym nasiąkli w szkole i na uczelniach. Uczestnicy, którzy od podstawówki stosowali zasadę „zakuj, zalicz, zapomnij” chodzą na szkolenia, gdyż są świadomi wymogów pracodawcy, ale w ich trakcie bronią się przed zalewającą ich falą informacji, ciągle mówiącym trenerze i konieczności intelektualno-pamięciowego opanowywania setek danych.
Zmiana podstawowego systemu prowadzenia szkoleń, osobiste i proceduralne przygotowanie się trenerów do tego typu pracy jest koniecznym warunkiem jej efektywności - w naszej nowej, wspaniałej, ale groźnej epoce wiedzy.
Jacek Jakubowski
autor jest współwłaścicielem firmy Grupa TROP, przewodniczącym Rady Trenerów Polskiego Towarzystwa Psychologicznego.
Kontakt: jac.jakubowski@grupatrop.pl
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.
- Czytaj artykuły
- Rozwiązuj testy
- Zdobądź certyfikat