Bon opiekuńczo-wychowawczy
REKLAMA
REKLAMA
Wprowadzenie comiesięcznego bonu opiekuńczo-wychowawczego wartego 500 zł na dziecko proponuje Związek Dużych Rodzin Trzy Plus. Wg jego liderów, trzeba stworzyć model opieki nad dziećmi w wieku 1-3 lata. W czwartek w MPiPS odbyła się dyskusja nad tym pomysłem.
REKLAMA
"To kolejna konferencja, którą realizujemy ze Związkiem Dużych Rodzin Trzy Plus. Poprzednia zakończyła się dużym sukcesem, i legislacyjnym, merytorycznym i społecznym" - powiedział minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz odnosząc się do funkcjonującej od stycznia 2015 r. ustawy o Karcie Dużej Rodziny. "Bez waszego zaangażowania, determinacji i dobrych pomysłów nie byłoby efektów i dobrych rozwiązań" - dodał.
"Dziś rozpoczynamy dyskusję, jak najlepiej opiekować się dziećmi od momentu ukończenia przez nie pierwszego roku życia do czasu, gdy trafią do przedszkola (...). Mamy kolejną propozycję, którą warto przedyskutować - bonu opiekuńczego, dającego szansę na skorzystanie z różnych form opieki i na wybór" - powiedział minister pracy.
Zobacz produkt: Przewodnik po zmianach przepisów 2014/2015
REKLAMA
Jak mówił prezentując pomysł Łukasz Hardt ze Związku Dużych Rodzin Trzy Plus, by zmienić sytuację demograficzną potrzeba regularnego wparcia państwa. Bon jest wypełnieniem luki między płatnym urlopem macierzyńsko-rodzicielskim a dopłatami do przedszkoli. Zgodnie z pomysłem, miałby być dostępny dla rodzin, w których jest dziecko w wieku 1-3 lata, i w których przynajmniej jeden rodzic pracuje. Niezależnie od dochodu wynosiłby 500 zł miesięcznie.
"Ta propozycja to nie kontra dla żłobków, ale możliwość wyboru formy opieki" - powiedział Hardt. Później skorygował, że jednak jest to kontra dla dużych żłobków-molochów. "Jesteśmy za małymi formami opieki, nieformalnymi" - powiedział. Wyjaśnił, że chodzi np. o sytuacje, w której kilkorgiem dzieci - zaprzyjaźnionych rodzin - zajmuje się jeden rodzic, reszta pracuje. Dodał, że "bon idzie za dzieckiem" i daje rodzicom wybór - czy chce przeznaczyć go na nianię, opłacanie pobytu dziecka w małym żłobku albo innej niewielkiej placówce czy też może chce sam zajmować się dzieckiem i np. łączyć opiekę nad nim z elastycznym czasem pracy.
Hardt przekonywał, że bon jest tańszy niż tworzenie i utrzymywanie przez samorządy żłobków. Dodał, że ta forma pomocy powinna być finansowana przez państwo, bo samorządy nie udźwigną same jej kosztów.
Zadaj pytanie na FORUM
Zdaniem Agnieszki Chłoń-Domińczak z SGH, bon może odebrać rodzicom wybór form opieki, bo samorządy mając to narzędzie, nie będą inwestować w rozwój innych placówek opiekuńczych. Wskazywała też, że niektórzy rodzice - o niskim kapitele społecznym, z regionów o dużym bezrobociu - mogą po skorzystaniu z płatnego urlopu i potem bonu, mieć problemy z powrotem na rynek pracy.
Wiceprezydent Szczecina Krzysztof Soska mówił, że jest gorącym orędownikiem pomysłu bonu, bo jest to dobry kierunek myślenia o demografii i polityce rodzinnej. Poinformował, że w jego mieście dzieci w wieku 1-3 jest 7 tysięcy, a miejsc w żłobkach niewiele ponad tysiąc.
Jak mówił, władze są gotowe wprowadzić bon opiekuńczo-wychowawczy, ale - ze względu na ograniczone możliwości budżetowe - musiałby on zostać zawężony tylko do rodzin, w których jest co najmniej dwójka dzieci i gdzie rodzice pracują lub przynajmniej jedno pracuje, a drugie aktywnie szuka zatrudnienia.
Jak mówił, byłby to wydatek 4,5 mln zł rocznie; system objąłby ok. 700 dzieci. Dodał, że byłby to koszt znacznie niższy niż wybudowanie i utrzymanie żłobków. Soska dodał, że nie ma podstaw prawnych, by wprowadzić takie rozwiązanie i oczekuje, że resort pracy je wypracuje (władze Szczecina mają gotowe rozwiązania prawne, które przekazali MPiPS).
Związek Dużych Rodzin Trzy Plus szacuje, że koszt wprowadzenia bonu to ok. 4,7 mld zł.
Zobacz również: Zasiłki i inne świadczenia
REKLAMA
REKLAMA
- Czytaj artykuły
- Rozwiązuj testy
- Zdobądź certyfikat