Umowa o dzieło czy umowa zlecenia – kontrowersje
REKLAMA
REKLAMA
Przykładem jest wyrok sądu apelacyjnego we Wrocławiu z 30 sierpnia 2012 r. (sygn. akt III AUa 394/12).
REKLAMA
W przepisach ustawy z 23 kwietnia 1964 r. – Kodeks cywilny (dalej: k.c.) ustawodawca uregulował wiele umów nazwanych. Umowami takimi są: umowa o dzieło i umowa zlecenia. Na podstawie art. 627 k.c., przez umowę o dzieło przyjmujący zamówienie zobowiązuje się do wykonania oznaczonego dzieła, a zamawiający – do zapłaty wynagrodzenia. Jeśli chodzi natomiast o umowę zlecenia, art. 734 § 1 k.c. stanowi, że przez taką umowę przyjmujący zlecenie zobowiązuje się do dokonania określonej czynności prawnej dla dającego zlecenie. Nie oznacza to, że umowa zlecenia dotyczy tylko czynności prawnych. Do zlecenia umów o świadczenie usług stosuje się bowiem odpowiednio przepisy o zleceniu.
Polecamy również serwis: Ubezpieczenia
Umowa o dzieło a umowa zlecenia
Najważniejszą cechą rozróżniającą oba typy umów jest to, że umowa o dzieło wymaga, by starania przyjmującego zamówienia doprowadziły do konkretnego, indywidualnie oznaczonego rezultatu. Jest nim dzieło, które powstanie dopiero w przyszłości. Dzieło może mieć postać zarówno materialną, jak i niematerialną. Ten szeroki zakres powoduje wątpliwości. Dziełem może być np. z pewnością napisana książka czy stworzony program komputerowy, ale czy dziełem jest np. przeprowadzenie szkolenia czy kursu przygotowującego do egzaminu na prawo jazdy? Problemem przy działalności edukacyjnej jest to, że wykładowcy trudno w prawnie skuteczny sposób zobowiązać się do tego, że podniesie poziom wiedzy uczniów albo studentów. Jest to raczej staranie się o podniesienie tego poziomu. A takie zobowiązanie jest typową cechą umowy zlecenia – określanej jako umowa starannego działania.
Jak ZUS sprawdza umowy
Umowa zlecenia stanowi tytuł do obowiązkowych ubezpieczeń społecznych na podstawie art. 6 ust. 1 pkt 4 i art. 12 ust. 1 w zw. z art. 13 pkt 2 ustawy z 13 października 1998 r. o systemie ubezpieczeń społecznych. Osoby wykonujące pracę na podstawie umowy agencyjnej, umowy zlecenia albo innej umowy o świadczenie usług, do której zgodnie z przepisami k.c. stosuje się przepisy dotyczące zlecenia, podlegają obowiązkowo ubezpieczeniom: emerytalnemu, rentowym i wypadkowemu od dnia oznaczonego w umowie jako dzień rozpoczęcia jej wykonywania, do dnia rozwiązania lub wygaśnięcia tej umowy. Dodatkowo, na podstawie art. 66 ust. 1 pkt e i art. 69 ust. 1 ustawy z 27 sierpnia 2004 r. o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych, osoby te podlegają obowiązkowi ubezpieczenia zdrowotnego.
Nazwa umowy i użycie do jej skonstruowania zwrotów językowych charakterystycznych dla umowy o dzieło nie są elementem decydującym o tym, że rzeczywiście mamy do czynienia z taką umową. ZUS – nie kierując się nazwą umowy – sprawdza kryteria określone w przepisach k.c. dla umowy o dzieło i żąda od organizacji, jako płatnika, zaległych składek ubezpieczeniowych, jak od umowy zlecenia. ZUS może postawić tu zarzut, że jedynym powodem wybrania umowy o dzieło, jako podstawy prawnej – np. wykładu albo szkolenia, była chęć uniknięcia obowiązków płatnika składek.
Dziełem jest stworzenie lub przetworzenie czegoś do postaci, w jakiej dotychczas nie istniało. W przypadku przeprowadzenia np. cyklu wykładów nie występuje żaden rezultat uwidoczniony w postaci materialnej lub niematerialnej. Nie zmienia tego także np. wprowadzenie do umowy ewentualnej odpowiedzialności wykładowcy za nieprzygotowanie uczniów do egzaminu. Wykładowca, zdaniem ZUS, nie może zobowiązać się do tego, że jego uczeń zda egzamin. Jego odpowiedzialność ogranicza się bowiem do starannego działania polegającego na przekazaniu określonego zasobu wiedzy uczniowi. Poziom opanowania materiału i umiejętności nie stanowi rezultatu. Oczywisty wkład wykładowcy w postaci wysiłku intelektualnego nie jest wyróżnikiem umowy o dzieło, gdyż wymagany jest przy każdej pracy umysłowej – w tym przy realizacji umów starannego działania.
Dla ZUS istotne jest też, czy sporne umowy miały charakter powtarzalny. Chodzi tu o to, czy wykładowca równolegle przeszkolił np. 6 grup słuchaczy, za każdym razem – tylko w niewielkim stopniu, modyfikując wykład. Kontrolerom ZUS trudniej jest potraktować wykład jako proces powtarzalny, gdy w jego trakcie uczestnicy zadają pytania – ekspert, odpowiadając na nie, za każdym razem w sposób zindywidualizowany wywiązuje się z umowy. Jest tak, nawet gdy prowadzi zajęcia na ten sam temat dla wielu grup uczniów.
Zobacz również: Urlopy i zwolnienia lekarskie na umowach cywilnoprawnych
ZUS wygrywa przed sądem
Problem kwalifikacji umów był przedmiotem sprawy rozpatrywanej przez Sąd Apelacyjny we Wrocławiu. Sąd ten 30 sierpnia 2012 r. wydał wyrok korzystny dla ZUS (sygn. akt III AUa 394/12).
STAN FAKTYCZNY
REKLAMA
Fundacja świadczyła usługi edukacyjne na rzecz liceum ogólnokształcącego. Wykładowcy zawierali umowy o dzieło, których przedmiotem było przygotowanie i przeprowadzenie na rzecz uczniów cyklu zajęć obejmujących wygłoszenie wykładów z zakresu matematyki, języka angielskiego i informatyki. Każdy wykład był na inny temat – często dotyczył zagadnień na poziomie olimpiad szkolnych. Wykładowca najpierw przygotowywał konspekt, a następnie przeprowadzał wykład. Wynagrodzenie wykładowcy obliczano za zrealizowane godziny pracy za okres trwania umowy.
ZUS uznał, że sporne umowy były umowami zlecenia i fundacja powinna była pobrać od wykładowców składki na ubezpieczenie społeczne. Mimo przegranej przed sądem pierwszej instancji, ZUS wygrał przed sądem apelacyjnym. Sąd apelacyjny stwierdził, że w przypadku przeprowadzenia cyklu wykładów nie występuje żaden rezultat ucieleśniony w jakiejkolwiek postaci. Jest to wyłącznie staranne działanie wykładowcy, który – stosownie do posiadanej wiedzy, ma ją przekazać uczniom. Poziom wiedzy uczniów po takich wykładach nie może być utożsamiany z wymaganym rezultatem.
Przeciw kwalifikacji umowy jako umowy o dzieło przemawiał też charakter powtarzalnych czynności wykładowcy. Jest to ważny element uzasadnienia wyroku sądu, ponieważ często podmioty toczące spory powołują się na to, że – nawet przy identycznym programie wykładu, każda jego realizacja jest inna.
Z ORZECZNICTWA
Oczywiste jest, że na każdym wykładzie dobór słów, przykładów może być inny, ale nie zmienia to typowej usługi w wymagany efekt. Wkład w postaci wysiłku umysłowego wymagany jest przy każdej pracy umysłowej i jest wykładnikiem tylko obowiązku starannego działania. Czynnością końcową było przeprowadzenie przez zainteresowanych zajęć dydaktycznych, a więc typowych usług dydaktycznych i to na rzecz podmiotu zajmującego się kształceniem. Rzeczą typową dla każdego etapu edukacji jest przygotowanie przez nauczyciela programu, konspektu, materiałów, w oparciu o które realizuje on program nauczania. Czynności te, nawet jeśli zostaną zmaterializowane na piśmie, czy nośniku elektronicznym (prezentacja multimedialna), nie mogą, zdaniem Sądu Apelacyjnego, być utożsamiane z dziełem, którego dotyczy umowa, bowiem ta dotyczyła przeprowadzenia zajęć.
Wyrok Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu z 30 sierpnia 2012 r. (sygn. akt III AUa 394/12).
Sąd stwierdził, że zamiarem stron i celem umów było uniknięcie dopełnienia obowiązków płatnika składek. Odmiennie bowiem ustawodawca traktuje osoby związane umowami zlecenia, czy też umowami o świadczenie usług – do których należy stosować przepisy o zleceniu – niż osoby wykonujące dzieło. Zatem zgodnym celem stron tych stosunków zobowiązaniowych było obejście prawa. Konsekwencją zawarcia przez strony umów zlecenia, a nie umów o dzieło, był obowiązek fundacji zgłoszenia wykładowców do obowiązkowego ubezpieczenia emerytalnego, rentowych i zdrowotnego.
Niekorzystny dla podmiotów stosujących umowy o dzieło do realizacji wykładów i kursów jest także wyrok Sądu Najwyższego z 18 kwietnia 2012 r. (sygn. akt II UK 187/11). Wyrok ten potwierdził pogląd, że przychody instruktora jazdy muszą być obciążone składkami ubezpieczeniowymi, gdyż szkolenie kursantów może odbywać się tylko na podstawie umowy zlecenia.
Zobacz również: Praca na umowie cywilnoprawnej w trakcie urlopu macierzyńskiego
STAN FAKTYCZNY
Spór dotyczył około 40 umów o dzieło, na podstawie których instruktor miał obowiązek przeprowadzania szkoleń określonej liczby kandydatów na kierowców. Instruktor był autorem planu szkolenia kierowców i otrzymywał wynagrodzenie w zależności od liczby osób do przeszkolenia. Zdanie przez nich egzaminu nie miało wpływu na wysokość wynagrodzenia instruktora.
Sąd Najwyższy rozstrzygnął spór na korzyść ZUS. Sędziowie stwierdzili, że osoba przygotowująca kursantów do zdania egzaminu na prawo jazdy nie może świadczyć usług na podstawie umowy o dzieło, gdyż instruktor w praktyce nie może zobowiązać się, że uczestnik szkolenia zda egzamin na prawo jazdy. Umowy miały dwie cechy:
- instruktor zobowiązywał się do przeszkolenia określonej w umowie liczby osób, a zwieńczeniem nauki było umożliwienie im przystąpienie do egzaminu na prawo jazdy,
- instruktor był zobowiązany starannie wykonać zadanie przeszkolenia, ale nie obciążała go odpowiedzialność za rezultat.
To, że zobowiązanie do wykonywania pracy instruktora nauki jazdy nie jest gwarancją rezultatu, lecz jest realizowane w ramach umowy starannego działania, stwierdził już wcześniej Sąd Najwyższy w wyroku z 9 grudnia 2008 r. (sygn. akt I UK 140/08).
Sposoby obrony przed ZUS
Przedmiotem typowej umowy o dzieło, która jest podważana przez ZUS, jest przeprowadzenie procesu nauczania. W powołanych wyrokach sądy wykluczyły możliwość uznania, że w efekcie wykładu powstaje dzieło. Ale sądy oceniały umowy, w których wynagrodzenie wykładowcy było zależne od liczby godzin nauki albo liczby uczestników. W umowie o dzieło powinien być z góry określony jej rezultat.
System pre- i post- testów
Wygranie sporu sądowego przez ZUS będzie utrudniała sytuacja, gdy wynagrodzenie wykładowcy będzie uzależnione od rezultatu jego pracy. Takim wskaźnikiem rezultatu może być np. rozwiązanie testu potwierdzającego podniesienie poziomu wiedzy przez uczestników szkolenia.
PRZYKŁAD
Wykładowca podpisał umowę o dzieło na przeprowadzenie weekendowego szkolenia. Jego wynagrodzenie uzależnione jest nie od liczby godzin trwania szkolenia albo liczby uczestników, lecz od rezultatu szkolenia. Rezultat ten mierzony jest w ten sposób, że na początku szkolenia jego uczestnicy rozwiązują test. Taki sam test jest rozwiązywany po zakończeniu szkolenia. Różnica wyników z obu testów pokazuje postęp, jaki wykładowca osiągnął w efekcie przeprowadzenia szkolenia. Wynagrodzenie wykładowcy jest ruchome i zależy od tego, jak dużą poprawę w poziomie wiedzy pokazał test końcowy.
Tego typu rozwiązanie utrudnia wykazanie przez ZUS, że sporna umowa jest umową zlecenia. Nie jest jednak w praktyce w Polsce stosowane (chociaż system pre- i post testów spotyka się przy szkoleniach finansowanych ze środków unijnych). Trudno sobie wyobrazić akceptację przez wykładowców sytuacji, gdy ich wynagrodzenie za zajęcia dydaktyczne może się wahać np. w przedziale 50–500 zł, w zależności od efektów dydaktycznych.
Zadaj pytanie: Forum Kadry - Zatrudnianie i zwalnianie
Uzyskanie licencji autorskiej
Organizacje non profit stosują rozwiązanie, które ma pokazać, że mamy do czynienia z umową o dzieło, uzyskując licencję autorską od wykładowcy, dotyczącą programu szkolenia.
W tym rozwiązaniu zakładamy, że powstało dzieło i że organizacja nabyła do niego prawa w drodze otrzymania jednorazowej licencji (albo nawet przejścia praw). Zewnętrznym wyrazem tego jest przechowywanie w księgowości organizacji non profit konspektu sporządzonego przez wykładowcę, jako dowodu skorzystania z praw autorskich, z odpowiednią umową. Konspekt powinien zawierać różnice indywidualizujące go w stosunku do innych konspektów wykładowcy.
Trzeba pamiętać, że o tym, czy dane dzieło jest utworem w rozumieniu prawa autorskiego, nie decyduje wola stron, lecz ustalenia faktyczne. Przykładowo, nie można uznać za utwór (w rozumieniu art. 1 ust. 1 ustawy z 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych) stworzonych edukacyjnych programów autorskich, jeżeli działalność twórcy nie posiada cech oryginalności i indywidualności w rozumieniu przepisów o prawie autorskim (zob. wyrok NSA z 13 października 2005 r., sygn. akt FSK 2253/04). Jak trzeba być tu ostrożnym, pokazuje spór o kwalifikację umów z instruktorami jazdy. Program szkolenia kierowców w sposób szczegółowy wynika z przepisów (zob. rozporządzenie Ministra Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej z 13 lipca 2012 r. w sprawie szkolenia osób ubiegających się o uprawnienia do kierowania pojazdami, instruktorów i wykładowców). Program opracowany przez instruktora nie ma więc, zdaniem sądów, charakteru twórczego, lecz odtwórczy – stosownie do wymogów rozporządzenia.
Z ORZECZNICTWA
Rzeczą typową dla każdego procesu dydaktycznego jest opracowanie koncepcji nauczania i przygotowanie przez wykładowcę programu, który będzie w danych jednostkach czasowych realizowany. Tego typu czynności wykonawcy usługi są konieczne, mają charakter czysto techniczny, pomocniczy i przygotowawczy. W sytuacji gdy zostaną zmaterializowane na piśmie, nie mogą być utożsamiane z dziełem, gdy umowa dotyczy przeprowadzenia cyklu szkoleniowego w placówce organizującej specjalistyczne kursy.
Wyrok Sądu Apelacyjnego w Łodzi z 29 listopada 2012 r. (sygn. akt III AUa 547/12).
Podstawy prawne:
- ustawa z 23 kwietnia 1964 r. Kodeks cywilny (Dz.U. Nr 16, poz. 93; ost.zm. Dz.U. z 2011 r. Nr 85, poz. 458)
- ustawa z 13 października 1998 r. o systemie ubezpieczeń społecznych (j.t. Dz.U. z 2009 r. Nr 205, poz. 1585; ost.zm. Dz.U. z 2012 r., poz. 1548)
- ustawa z 27 sierpnia 2004 r. o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych (j.t. Dz.U. z 2008 r. Nr 164, poz. 1027; ost.zm. Dz.U. z 2013 r., poz. 154)
- rozporządzenie Ministra Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej z 13 lipca 2012 r. w sprawie szkolenia osób ubiegających się o uprawnienia do kierowania pojazdami, instruktorów i wykładowców (Dz.U. z 2012 r., poz. 1019)
REKLAMA
REKLAMA
- Czytaj artykuły
- Rozwiązuj testy
- Zdobądź certyfikat