Mobbing w Straży Granicznej
REKLAMA
REKLAMA
Mobbing w Straży Granicznej - zadośćuczynienie
Przed Sądem Okręgowym w Białymstoku zakończył się w czwartek proces o zadośćuczynienie dla b. funkcjonariusza Straży Granicznej, który zarzuca mobbing swoim przełożonym w Podlaskim Oddziale SG. Sąd pierwszej instancji zasądził 15 tys. zł zadośćuczynienia, apelacje złożyły obie strony. Mężczyzna domagał się kwoty trzy razy wyższej; pełnomocnicy Podlaskiego Oddziału SG - oddalenia powództwa w całości.
REKLAMA
Były funkcjonariusz SG, pracujący m.in. w pionie dochodzeniowym, domaga się zadośćuczynienia za działania pracodawcy, które ocenia jako mobbing. Twierdzi, że od 2013 do 2018 roku był szykanowany pełniąc służbę, wszczynane były wobec niego bezzasadnie postępowania dyscyplinarne, omijały go nagrody i pozbawiano go dodatków do wynagrodzenia. Ostatecznie został zwolniony ze służby w POSG, po prawomocnym wyroku skazującym za niedopełnienie obowiązków.
Powództwo o mobbing częściowo zasadne
W połowie ub. roku sąd rejonowy powództwo uznał za częściowo zasadne i zasądził 15 tys. zł zadośćuczynienia (powództwo dotyczyło kwoty 46 tys. zł) od pozwanego Skarbu Państwa, reprezentowanego przez komendanta Podlaskiego Oddziału SG w Białymstoku. Oddalił jednak powództwo w pozostałym zakresie m.in. co do pieniędzy za koszty dotychczasowego leczenia i rehabilitacji.
Popierając powództwo, pełnomocnik b. pogranicznika Błażej Witkiewicz mówił w czwartek [red. 17 stycznia 2022 roku] przed sądem odwoławczym, że działania, które były wobec jego klienta stosowane, doprowadziły do zaburzeń "depresyjno-lękowych". Mówił, że działania te były bezprawne, intencjonalne i "nakierunkowane na wyrządzenie krzywdy i szkody powodowi" i "nie były uzasadnione prezentowaną przez niego postawą i zachowaniem".
Kwotę 15 tys. zł zadośćuczynienia uznał za "rażąco niską", zwracał uwagę - przywołując uzasadnienie wyroku sądu pierwszej instancji - że takie bezprawne działania trwały blisko 5 lat, do zwolnienia ze służby.
Przesłuchanie byłego funkcjonariusza Straży Granicznej
REKLAMA
Sąd okręgowy uwzględnił wniosek o przesłuchanie b. funkcjonariusza na rozprawie. Mężczyzna mówił, że służbę w SG rozpoczął w 2008 roku; w jego ocenie wszystko przebiegało prawidłowo, był doceniany i nagradzany do 2013 roku, gdy przebywał na kilkumiesięcznym zwolnieniu lekarskim. Jego przełożeni połączyli to z faktem, że w podobnym czasie pisał on i bronił pracy doktorskiej z zakresu prawa.
Mówił, że od kolegów z SG dowiedział się, że przełożeni są nastawieni negatywnie. "Są komentarze, że to zwolnienie lekarskie jest po to, żebym przygotował się do obrony" - powiedział przed sądem. Mówił, że odwoływał się też w tym czasie np. od decyzji o cofnięciu mu dodatku za wykonywanie czynności dochodzeniowych. Dodał, że po powrocie do służby zasugerowano mu, że "dopiero teraz zobaczy".
Twierdził, że - jak to ujął - zaczęło się "szukanie haków, żeby go skazać i wyrzucić ze służby". Były też zawieszany w czynnościach służbowych, przenoszony do pracy np. w placówce w Bobrownikach czy ośrodku dla cudzoziemców. Po zwolnieniu ze służby jest bezrobotny.
Pełnomocników POSG na czwartkowej rozprawie nie było. Wyrok drugiej instancji ma być ogłoszony w przyszłym tygodniu.
25 tys. zł zadośćuczynienia dla byłego pogranicznika
25 tys. zł zadośćuczynienia przyznał w środę Sąd Okręgowy w Białymstoku b. funkcjonariuszowi SG uznając, że przez kilka lat był on szykanowany w miejscu służby, co skończyło się stanami lękowymi i depresyjnymi. Sąd odwoławczy zasądził kwotę o 10 tys. zł wyższą, niż pierwsza instancja. Wyrok jest prawomocny.
Pozwanym był Skarb Państwa - komendant Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej w Białymstoku. Przez cały proces jego pełnomocnicy domagali się oddalenia powództwa.
W połowie ub. roku sąd rejonowy powództwo uznał za częściowo zasadne i zasądził 15 tys. zł zadośćuczynienia (powództwo dotyczyło kwoty 46 tys. zł) od pozwanego Skarbu Państwa. Oddalił jednak powództwo w pozostałym zakresie m.in. co do pieniędzy za koszty dotychczasowego leczenia i rehabilitacji.
Sąd Okręgowy w Białymstoku podniósł tę kwotę do 25 tys. zł; inaczej, niż rejonowy rozłożył też koszty procesu i opłaty, obciążając nimi stronę pozwaną. Jej apelację oddalił w całości.
Oceniając zebrane w sprawie dowody, sędzia Barbara Puchalska mówiła, że działania podejmowane przez przełożonych funkcjonariusza spowodowały u niego rozstrój zdrowia, który należy traktować jako naruszenie dóbr osobistych, a za to należy się zadośćuczynienie.
"Pozwany (Skarb Państwa - komendant POSG) w apelacji stara się przekonać, że wszystkie działania stosowane przez pozwanego wobec powoda były oparte na przepisach prawa i nie były szykanami. Analiza dowodów prowadzi jednak do wniosków przeciwnych" - mówiła sędzia. I wyliczała, że "nieprzychylne" działania rozpoczęły się w 2013 roku, a nasiliły dwa lata później, gdy przełożeni dowiedzieli się, iż funkcjonariusz - przy przyjmowaniu do służby w SG - zataił fakt swojej wcześniejszej karalności.
"I choć istotnie podejmowane czynności miały formalnie oparcie w prawie, to ich intensywność i odniesienie do przebiegu służby wskazują na bezprawność działań powoda" - uzasadniała sędzia Puchalska. Zwracała uwagę, że do tego czasu praca funkcjonariusza była bardzo dobrze oceniana; mówili o tym świadkowie powołani w tym procesie w pierwszej instancji. Ale od 2013 roku zaczął on być pomijany przy nagrodach i awansach, obniżano mu dodatki, wszczynano liczne i długie postępowania dyscyplinarne, z których tylko jedno (niedopełnienie obowiązków) zakończyło się uznaniem winy i upomnieniem.
Skutki mobbingu
Biegli z zakresu psychiatrii i psychologii powołani w tym procesie, zdiagnozowane u funkcjonariusza zaburzenia depresyjne i lękowe, jednoznacznie połączyli z sytuacją w miejscu służby. "Zdrowie, w tym psychiczne, to jedno z najważniejszych dóbr osobistych" - podkreślała sędzia; przypomniała że kłopoty ze zdrowiem psychicznym mężczyzny zaczęły się w 2015 roku i trwają do dziś. Mówiła też, że do rozliczenia przeszłości funkcjonariusza wystarczyło postępowanie karne.
Pełnomocników POSG na publikacji wyroku nie było. Pełnomocnik b. pogranicznika Błażej Witkiewicz mówił dziennikarzom, że wyrok jest o tyle satysfakcjonujący, że sąd uznał odpowiedzialność komendanta Podlaskiego Oddziału SG za bezprawne działania wobec jego klienta. Przyznaną kwotę zadośćuczynienia, biorąc pod uwagę blisko 5-letni czas tych działań, uznał jednak za "symboliczną".
REKLAMA
REKLAMA
- Czytaj artykuły
- Rozwiązuj testy
- Zdobądź certyfikat