Skutki zniesienia górnego limitu składek na ZUS
REKLAMA
REKLAMA
Zniesienie górnego limitu składek na ZUS oznacza zmniejszenie dotacji budżetowej na Fundusz Ubezpieczeń Społecznych; w 2018 r. w budżecie pozostanie dzięki temu ok. 5,4 mld zł; projekt przywróci też równość w systemie ubezpieczeń społecznych - mówi PAP wiceszef MRPiPS Marcin Zieleniecki.
REKLAMA
Przygotowany przez MRPiPS projekt nowelizacji ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych rząd przyjął w poniedziałek. Zakłada on zniesienie limitu, powyżej którego najlepiej zarabiający nie płacą obecnie składek na ubezpieczenie emerytalno-rentowe. Zmiany miałyby wejść w życie od 1 stycznia 2018 r. i objęłyby ok. 350 tys. osób.
Polecamy książkę: Kodeks pracy 2018. Praktyczny komentarz z przykładami
"Musimy pamiętać, że ten próg ograniczenia maksymalnej rocznej podstawy wymiaru składek na ubezpieczenie nie występuje w ubezpieczeniu chorobowym, nie występuje w ubezpieczeniu wypadkowym, nie występuje w ubezpieczeniu zdrowotnym. Występuje od 1999 r. w ubezpieczeniu emerytalnym i rentowym. I co właściwie oznacza to ograniczenie? Oznacza, że w przypadku osób najbogatszych, osiągających obecnie przychody powyżej 10 tys. 700 zł - po przekroczeniu tego progu 30-krotności przeciętnego wynagrodzenia, od pozostałej do końca roku kwoty wynagrodzenia nie jest odprowadzana składka na ubezpieczenie emerytalne i na ubezpieczenie rentowe. I ma to odzwierciedlenie również w wymiarze świadczeń" - wyjaśnił Zieleniecki w rozmowie z PAP.
"W konsekwencji w przypadku osób zarabiających więcej niż 250 proc. przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia potencjalna emerytura lub renta nie zastępuje tego dochodu" - dodał.
Według Zielenieckiego z wyliczeń resortu wynika, że nie będzie problemu ze sfinansowaniem przyszłych emerytur i rent osiągających najwyższe dochody.
"Musimy mieć świadomość, że dotyczy to jedynie 350 tys. osób, tj. około 2 proc. osób podlegających ubezpieczeniu emerytalno-rentowemu. W 1999 r., kiedy wprowadzano górny limit składek na ZUS, nie chodziło o kwestię możliwości sfinansowania świadczeń, ale kierowano się raczej chęcią doprowadzenia do tego, aby świadczenia emerytalne uległy pewnemu spłaszczeniu, ujednoliceniu" - powiedział wiceminister.
Podkreślił, że zniesienie limitu należy rozpatrywać z perspektywy całego systemu finansów publicznych. Wprowadzenie tego rozwiązania przyniesie bowiem wzrost przychodów FUS o kwotę rzędu 7 mld 400 mln zł.
Z drugiej strony - jak wynika z szacunków dołączonych do projektu - może to spowodować zmniejszenie przychodów budżetowych z tytułu podatku dochodowego od osób fizycznych (PIT), od osób prawnych (CIT) i może się przełożyć na zmniejszenie przychodów z tytułu składki na ubezpieczenie zdrowotne (według OSR projektu o ok. 270 mln zł).
"Ale różnica w wysokości przychodów podatkowych zostanie dla systemu finansów publicznych, dla budżetu, zrekompensowana poprzez niższą dotację do FUS. W budżecie pozostanie ok. 5 mld 400 mln zł więcej" - dodał Zieleniecki.
Wiceminister zapewnił, że projekt nie jest podyktowany potrzebą bieżącego zasilenia budżetu
"Oczywiście mamy świadomość, że koszty sfinansowania przyszłych świadczeń dla najlepiej zarabiających będą wyższe niż obecnie, ale uważamy, że przede wszystkim wymóg zachowania równości w systemie ubezpieczeń społecznych, by każdy płacił składki od całości przychodu, przemawia za tym, by takie rozwiązanie wprowadzić" - podkreślił wiceminister.
Zieleniecki nie podziela też pojawiających się opinii, że projekt spowoduje ucieczkę najlepiej zarabiających specjalistów z etatu w samozatrudnienie.
"Mam świadomość, że projekt dotyczy osób, które mają większą niż przeciętna możliwość zaadaptowania się do nowej sytuacji prawnej. W odniesieniu do znacznej części możliwość tzw. arbitrażu na rynku pracy będzie jednak bardzo ograniczona. Musimy pamiętać, że wśród grupy osób, których projekt będzie dotyczył, mamy także część pracowników sfery budżetowej - w tym wypadku taka możliwość nie będzie występować" - powiedział.
Wiceminister liczy, że Sejm zajmie się projektem na najbliższym posiedzeniu - w przyszłym tygodniu. "Szybkie tempo prac nad projektem wynika stąd, że wywołuje on skutki podatkowe i musi wejść w życie z początkiem roku" - powiedział Zieleniecki.
Obecnie przepisy mówią, że roczna podstawa wymiaru składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe w danym roku kalendarzowym nie może być wyższa od kwoty odpowiadającej 30-krotności prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce na dany rok. W 2017 roku kwota ta wynosi 127 tys. 890 zł. Przyjęty przez rząd projekt przewiduje zniesienie tego limitu. Składka na ubezpieczenia emerytalne i rentowe będzie odprowadzana od całości przychodu, tak jak w przypadku ubezpieczenia chorobowego i wypadkowego. Zasada ta zostanie również wprowadzona przy składkach płaconych przez płatnika składek za pracowników zatrudnionych w warunkach szczególnych na Fundusz Emerytur Pomostowych.
REKLAMA
REKLAMA
- Czytaj artykuły
- Rozwiązuj testy
- Zdobądź certyfikat