Prof. Gładoch - projekt Kodeksu pracy jest zły
REKLAMA
REKLAMA
- Projekt Kodeksu pracy jest zły. Komisja nie wie nawet, ile będzie kosztowało wprowadzenie zmian. Nie mieliśmy żadnych pieniędzy na zlecenie badań, działaliśmy pod presją czasu. Nie podpisuje się pod tym projektem – mówi w rozmowie z money.pl prof. Monika Gładoch, wiceprzewodnicząca Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Pracy.
REKLAMA
– To jest rewolucja robiona przez grupę partyzantów nieuzbrojonych w żadną amunicję. Czas jest bardzo krótki, nie mamy narzędzi eksperckich, żadnych badań rynku pracy, które by odpowiadały, ile wprowadzenie tych zmian będzie kosztowało – ocenia.
– Komisji wyznaczono bardzo krótki czas na przygotowanie projektów dwóch ustaw. Do tego nie wyposażono jej w żadne fundusze, które by można przeznaczyć na analizy finansowe. Co więcej, odnoszę wrażenie, że Komisja wychodzi z założenia, że nawet jeśli projekt będzie wadliwy, to nic złego się nie stanie, bo błędy poprawią inni, na przykład Rada Dialogu Społecznego (RDS). Coraz częściej słyszę głosy, że nawet jeśli na tym etapie są niedociągnięcia, to partnerzy społeczni będą dokonywać korekt - jak gdyby wypowiadający te słowa zapomnieli, że projekt ma swoją doniosłość – i będzie oceniamy jako projekt, a nie jako zarys zmian! – podkreśla ekspertka Pracodawców RP.
Polecamy: RODO. Ochrona danych osobowych. Przewodnik po zmianach
– Nie jestem dumna i nie będę popierać tego projektu. Niepokoi mnie przebieg prac Komisji i dokonywanie zmian w ostatniej chwili. Na kilka dni przed głosowaniem, zespół do spraw opracowania indywidualnego kodeksu pracy wprowadził istotne poprawki. To powoduje jeszcze większy chaos – mówi.
– Mamy dość specyficzną sytuację: Ministerstwo mówi: 'to nie nasz projekt, tylko autorski projekt Komisji'. Członkowie zespołu mówią, że jak coś się nie uda, to w RDS poprawią, bo to jeszcze nie jest projekt, tylko zarys. A ja pytam, gdzie w tym wszystkim jest odpowiedzialność? – dodaje Gładoch.
REKLAMA
– Państwo będzie przesądzało, że wszyscy mają mieć etat, bo to dla każdego najlepsze. Władza nakaże pracować prawie wyłącznie na umowę o pracę. Kto będzie chciał funkcjonować jako samozatrudniony, będzie musiał spełnić szereg warunków: mieć specjalistyczną wiedzę, umiejętności, unikalne narzędzia. Zespół właśnie dodał jeszcze jedną przesłankę: kto chce być samozatrudnionym, musi wykazać, że zarabia odpowiednio wysoką stawkę. W przeciwnym razie będzie się kwalifikował do etatu – wyjaśnia.
– Nazywajmy rzeczy po imieniu: dla mnie ten projekt to ubezwłasnowolnienie człowieka pracy. Zamykamy ludzi w wąskich ramach podstawy pracy i mówimy, co mu wolno, a czego nie. Podobno dla jego dobra – podsumowuje Gładoch.
REKLAMA
REKLAMA
- Czytaj artykuły
- Rozwiązuj testy
- Zdobądź certyfikat