Zatrudnianie uchodźców a jakość
REKLAMA
REKLAMA
Zatrudnianie uchodźców - posiedzenie komisji
Marszałek Senatu Tomasz Grodzki i przewodnicząca senackiej komisji zdrowia Beata Małecka-Libera uczestniczyli w środę w poświęconym zagadnieniu kadr medycznych wyjazdowym posiedzeniu senackiej komisji zdrowia w Dąbrowie Górniczej.
REKLAMA
"Spora część ukraińskich lekarzy pozostała w swoim kraju i tam służą. Ci, którzy przyjechali, będą powitani z otwartymi ramionami, tyle, że jeżeli mają leczyć Polki i Polaków, to mimo mizerii polskiej służby zdrowia zawsze zapewniamy najwyższą jakość i od tego nie będzie odstępstwa, ponieważ zaniedbania jakościowe czy błędy przełożą się na ludzkie tragedie, więc pewna weryfikacja umiejętności czy rodzaj krótkiej obserwacji w szpitalu na pewno będzie potrzebny" – powiedział podczas konferencji prasowej marszałek Senatu Tomasz Grodzki.
Pracownicy z Ukrainy - nie tylko teraz
Przypomniał, że w polskich szpitalach jeszcze przed wybuchem wojny na Ukrainie pracowało sporo lekarzy z tego kraju. "Ci, którzy przeszli pierwszy okres obserwacji z reguły spisują się znakomicie. Jest sporo rehabilitantów - niezwykle potrzebnych, jeśli chodzi o pielęgniarki, to jest ich trochę mniej, ale też są" - wyliczał.
"Trzeba powiedzieć jedno – niezależnie od wojny w wielu krajach zamożniejszych, w krajach półkuli zachodniej praca pielęgniarek i lekarzy z innych krajów jest czymś absolutnie normalnym. Nie można zamykać się w ksenofobicznej bańce, trzeba zwracać uwagę na jakość, na empatię, na podejście do pacjenta, na umiejętności, a to, skąd przyszedł, powinno być mniej istotne, a tym bardziej teraz, kiedy Ukraina krwawi, cierpi wobec rzezi czynionej przez Rosjan w Buczy czy innych miejscach, gdzie za chwilę to zostanie odkryte. To jest nasz moralny obowiązek, żeby również personelowi medycznemu z tamtych stron podać rękę, pomóc - czy tam, czy tu - nie ma co do tego cienia wątpliwości. Jesteśmy do tego moralnie zobowiązani" – ocenił Tomasz Grodzki.
Pomoc dla Ukrainy
Podkreślił, że Polska kieruje pomoc do ukraińskiej służby zdrowia, wysyłając do tego ogarniętego wojną kraju sprzęt medyczny i leki.
REKLAMA
Przewodnicząca senackiej komisji zdrowia Beata Małecka – Libera dodała, że prace tej komisji szły cały czas w takim kierunku, żeby osoby, które mają odpowiednie wykształcenie i znają język polski mogły szybko znaleźć zatrudnienie w polskiej służbie zdrowia.
"Widzimy w tym naprawdę spory uzysk dla polskiego systemu opieki zdrowotnej, bo duża część tych osób już na początku deklaruje, że zostanie w Polsce. Jest tylko naszą kwestią, jak my zorganizujemy tę pracę, na ile ona będzie dostępna dla Ukraińców. To pozwoli – mam nadzieję - zbudować wsparcie dla systemu, ale też musimy weryfikować umiejętności i język" – podkreśliła senator Małecka-Libera.
"Jeśli mamy patrzeć na strukturę zatrudnienia pracowników medycznych szeroko, to musimy patrzeć długofalowo i zrobić wszystko, by osoby, które tu będą pracowały zostały, a nie wyjeżdżały dalej" – dodała.
Zatrudnianie uchodźców - uzupełnianie wiedzy i motywacja
Konsultant krajowy w dziedzinie chirurgii dziecięcej prof. Janusz Bohosiewicz poinformował, że chirurdzy z Ukrainy, którzy podjęli pracę w Polsce jeszcze przed wybuchem wojny, są z reguły bardzo zmotywowani i chętnie uzupełniają wiedzę. Specjalizacja z chirurgii dziecięcej trwa w Polsce 6 lat, zaś na Ukrainie 4.
Senatorowie należący do komisji zdrowia odwiedzili też w środę Zagłębiowskie Centrum Onkologii w Dąbrowie Górniczej, powstałe na bazie Szpitala Specjalistycznego im. Sz. Starkiewicza, które od 2014 r. udzieliło 200 tys. świadczeń onkologicznych. Szpital oferuje w ramach kontraktu z NFZ kompleksową opiekę onkologiczną, z wyjątkiem badań PET. Szpital dysponuje takim sprzętem, ale o kontrakt na ten zakres świadczeń w NFZ stara się bezskutecznie od 2015 r. Jak informuje placówka, w ostatnim konkursie jej oferta znów została odrzucona, wygrał inny podmiot. Dąbrowski szpital odwołał się od tej decyzji.
"Szpital leczy mnóstwo chorych, dysponuje świetnym sprzętem - akceleratorami, rezonansami, tomografią, a przede wszystkim PET, który w nowoczesnej onkologii jest czymś absolutnie niezbędnym. Ze zdumieniem usłyszałem, że od 7 lat ten PET nie ma kontraktu z NFZ. To sytuacja niedopuszczalna, która obrazuje paradoksy polskiej ochrony zdrowia" – ocenił w środę marszałek Tomasz Grodzki.
"Razem z panią przewodniczącą zobowiązaliśmy się, że Senat w ramach swoich konstytucyjnych możliwości spróbuje zebrać wszystkie siły z lewa i prawa, żeby spróbować ten pat pokonać, bo zdrowie nie ma barw politycznych" – dodał.
Prezydent Dąbrowy Górniczej Marcin Bazylak dziękował senatorom za wsparcie. "Słowa, które usłyszałem, to bardzo ważny, konstruktywny głos. Jako samorząd Dąbrowy Górniczej zainwestowaliśmy mnóstwo środków z budżetu miasta, by ZCO służyło mieszkańcom miasta i regionu, ale nie jesteśmy w stanie rozwijać dalej szpitala, jeśli nie będziemy mieli strategicznego kontraktu" – podkreślił. (PAP)
Autorka: Anna Gumułka
lun/ mhr/
REKLAMA
REKLAMA
- Czytaj artykuły
- Rozwiązuj testy
- Zdobądź certyfikat