Obniżenie kosztów będzie zasadniczym punktem reformy systemu emerytalnego
REKLAMA
Krytyka OFE zdominowała panel "Solidarność pokoleń - seniorzy", zorganizowany z okazji dwulecia rządu.
REKLAMA
Minister pracy została pozytywnie oceniona przez uczestników panelu za przygotowanie i doprowadzenie do uchwalenia ustawy o emeryturach pomostowych oraz za program aktywizacji zawodowej osób w wieku powyżej 50 lat. Większość z nich skrytykowała natomiast obecny system emerytalny, oparty na dwóch filarach: pierwszym - ZUS i drugim - OFE.
>> Zatrudnianie osób po 50. roku życia - zmiana przepisów
"Drugi filar w obecnym kształcie to obce ciało w systemie ubezpieczeń" - powiedziała prof. Inetta Jędrasik-Jankowska z Uniwersytetu Warszawskiego. Wyjaśniła, że w Polsce nie wprowadzono zasady, obowiązującej w innych systemach, iż każdy z filarów jest finansowany z innej składki. U nas jest to ta sama składka, tyle że kierowana do dwóch odbiorców. "Dlatego będę popierała reformę zaproponowaną w ostatnich tygodniach przez minister pracy dotyczącą m.in. przeniesienia części składki z OFE do ZUS" - dodała.
Na początku listopada ministrowie pracy i finansów, Jolanta Fedak oraz Jacek Rostowski zaproponowali przeniesienie części składki przekazywanej teraz do OFE (4,3 proc. pensji z obecnych 7,3 proc.) do ZUS.
>> O przenoszeniu składki do ZUS powinni decydować ubezpieczeni
Propozycję ministrów pracy i finansów pozytywnie oceniła również prof. Urszula Kalina-Prasznic z Uniwersytetu Wrocławskiego. Zaznaczyła, że system emerytalny to zapewnienie bezpieczeństwa socjalnego osobie, która dożyje do emerytury, a jest to, jej zdaniem, możliwe tylko przy istnieniu wspólnego funduszu, czyli w ZUS.
"OFE to przymusowe inwestycje kapitałowe, które prowadzą do tego, że przyszły emeryt otrzyma więcej lub mniej niż uzbierał. Jest to powrót do prywatyzacji ryzyka inwestycyjnego, od którego system ubezpieczeniowy na świecie został uwolniony już ponad 100 lat temu" - podkreśliła prof. Kalina-Prasznic. Nie zgodziła się z pojawiającymi się ostatnio zarzutami, że tylko ZUS podlega wpływom politycznym. "Również OFE są zależne od decyzji politycznych i gospodarczych" - powiedziała.
>> Czy fundusze emerytalne mają łatać dziurę budżetową
II filar skrytykował też Ireneusz Jabłoński, reprezentujący Centrum im. Adama Smitha. Przede wszystkim wskazał na brak dziedziczenia kwot zgromadzonych w OFE.
"Nie ma żadnego uzasadnienia dla tego, żeby składka z systemu publicznego szła do systemu prywatnego, który do tego jest bardzo kosztowny" - powiedział Jabłoński. Podkreślił, że prowizje bankowe wynoszą od 2,5 do 3,5 proc., a fundusze pobierają od ubezpieczonych ok. 10 proc. prowizji. "Taki pośrednik jest więc zbyt drogi, a do tego nieefektywny" - dodał.
Prezes Polskiej Izby Towarzystw Emerytalnych Ewa Lewicka powiedziała, że paneliści krytykujący OFE mówili nieprawdę. Jej zdaniem fundusze są skuteczne, bo w 2008 r. wypracowały dla ubezpieczonych średnio ok. 4-6 tys. zł zysku. "Jeśli chodzi o opłaty, to polskie OFE są najtańsze ze wszystkich funduszy emerytalnych w Europie" - powiedziała.
>> OFE nie mogą zarabiać kosztem emerytów
Minister Fedak przypomniała, że np. w Szwecji składka, która wpływa do funduszy emerytalnych wynosi tylko 2 proc. "W Polsce nic w tym zakresie nie jest jeszcze przesądzone. Może więc lepiej przenieść część składki z OFE do ZUS, a w zamian za to pozwolić funduszom swobodniej inwestować, w bardziej różnorodne instrumenty finansowe" - dodała.
"Podstawową zaletą obowiązującego od 1999 r. nowego systemu emerytalnego, opartego na ZUS i OFE, jest uświadomienie ludziom, że opłaci się jak najdłużej pracować po to, żeby mieć jak najwyższe świadczenie. Do tej pory emerytura była traktowana jako rekompensata za brak przyzwoitych warunków pracy i płacy" - powiedziała Fedak.
REKLAMA
REKLAMA
- Czytaj artykuły
- Rozwiązuj testy
- Zdobądź certyfikat