Czy zrezygnować z pozycji lidera, gdy traci się motywację?
REKLAMA
Lider, który stracił motywację do pracy, nie musi od razu być nieefektywnym liderem. Oczywiście, jeśli zamiast pracować, zaczniesz przerzucać wszystkie obowiązki na swoich pracowników, a przy tym na głos narzekać, jak bardzo wszystko jest bez sensu, nie oczekuj od swoich ludzi ponadprzeciętnego zaangażowania i optymizmu. Jeśli jednak skrzętnie ukrywasz swój spadek motywacji i nie dajesz innym odczuć, że nie czujesz się zadowolony i spełniony, spalasz się od środka i tracisz niepotrzebnie energię na ukrywanie czegoś, co może być naprawione.
REKLAMA
Quo vadis?
Najczęstszą przyczyną spadku motywacji jest przeświadczenie, że to, co robię, jest bez sensu, nie prowadzi mnie do niczego konkretnego i jest stratą czasu. Dopóki nie ustalimy sobie jasnego celu, do którego zmierzamy, dopóty każda wykonywana przez nas czynność będzie bezsensowna, a więc nie mamy motywacji do kontynuowania jej. Po pierwsze, ustal bardzo jasno swoje cele (życiowe, rozwojowe, zawodowe, rodzinne itd.). Usiądź wygodnie i zacznij rysować. Narysuj siebie za pięć lat - co robisz, kim jesteś, jakie posiadasz kompetencje, jakie zajmujesz stanowisko, ile zarabiasz, jakim jeździsz samochodem, jakie miejsca na ziemi już zwiedziłeś (skup się na tym wszystkim, co jest dla Ciebie ważne). Pamiętaj, że cele muszą być ambitne, ale zarazem realne, wykonalne i konkretne. Nie rysuj, że „jestem szczęśliwy”, określ, co to konkretnie dla Ciebie znaczy (np. moja rodzina jest zdrowa, regularnie spotykam się z przyjaciółmi, którzy są dla mnie prawdziwym wsparciem, dwa razy w roku jeżdżę na dwutygodniowy urlop itd.). Teraz wybierz te cele, które są dla Ciebie szczególnie ważne, i po kolei skupiaj się na nich. Wybierz pierwszy cel i wyobraź sobie, że już został zrealizowany. Wyobraź sobie, jak się czujesz, w którym miejscu swojego ciała odczuwasz ciepło i przyjemność, jak reaguje Twoje serce, co widzisz i słyszysz wokół siebie, jakie zapachy odczuwasz - po prostu bądź sobą za pięć lat, gdy właśnie udało Ci się osiągnąć ten cel. Skoro cel został już osiągnięty, to co musiało się wydarzyć rok temu? Dokładnie opisz, co się wydarzyło, co zrobiłeś, jakich narzędzi użyłeś do realizacji tego celu, kto był dla Ciebie wsparciem itd. Teraz napisz, co musiało się wydarzyć dwa lata temu, co trzy lata temu, a co cztery lata temu. A teraz - co pięć lat temu? Co dokładnie stało się jutro? A co dziś? Chodzi o to, abyś nakreślił jasny plan działania, począwszy od chwili, gdy ustaliłeś w ogóle swoje cele. Przestań odkładać realizację swoich planów na jutro, na za tydzień, zacznij działać już dziś, w przeciwnym razie nigdy nic się nie zmieni.
Dotrzymać słowa
Dobrze jest także podzielić się swoimi planami z innymi ludźmi, powiedzieć im, co zamierzamy osiągnąć, jakie mamy cele. Uruchamiamy bowiem swoisty „mechanizm konsekwencji” - chcę przecież być postrzegany jako człowiek odpowiedzialny i konsekwentny, będę więc realizował to, do czego zadeklarowałem się na forum. Dodatkowo w sytuacji, gdy jednak zdarzy nam się niekonsekwencja (nie realizuję tego, co zapowiedziałem), pojawia się dysonans poznawczy, czyli nieprzyjemne napięcie wynikające z niezgodności deklaracji ze stanem faktycznym. Ponieważ owo napięcie jest nieprzyjemne, czujemy się zmotywowani do jego usunięcia. Oczywiście można tego dokonać poprzez obniżenie wartości zadeklarowanego celu lub poprzez zrzucenie winy na czynniki zewnętrzne. Przestań szukać usprawiedliwień i zacznij działać proaktywnie (przejmij odpowiedzialność i kontrolę za swoje życie i działanie). Nawet jeśli oddaliłeś się od swojego celu, jeszcze nic straconego, zweryfikuj plan działania i zacznij przybliżać się do niego, zamiast obwiniać cały świat za swoje niepowodzenia.
Bliżej celu
Jeśli już wiesz, dokąd zmierzasz, to masz większą szansę na sukces, niż działając po omacku. Zdarzą Ci się jednak wahania motywacji, chwile zniechęcenia i brak wiary we własne siły. Jeśli nie masz ochoty wstać rano do pracy i wykonywać codziennych zadań, spójrz na rysunek „Ja za pięć lat”, plan realizacji celów, który sporządziłeś, i zadaj sobie pytanie: „czy jeśli pójdę dziś do pracy i wykonam swoje obowiązki, to zbliżę się do mojego celu?”. Gwarantuję Ci, że jeśli odpowiedź brzmi „tak”, nabierzesz sił, by w ogóle podnieść się z łóżka. Często słyszę jednak od ludzi: „ale to, co robię w mojej pracy, nie zbliża mnie do mojego celu, robię to tylko po to, by zarobić na chleb”. Zastanów się, proszę, jeszcze raz.
W swojej codziennej pracy zawsze czegoś się uczysz. Nawet praca z tzw. trudnymi klientami i wysłuchiwanie ich skarg są dla Ciebie nauką. Nawet codzienne, żmudne wklepywanie danych do systemu uczy Cię cierpliwości, pokory, skrupulatności itd. Żeby osiągnąć swój cel, musisz posiadać nie tylko pewne kompetencje, których być może faktycznie nie nabywasz, wykonując obecne obowiązki, ale także pewne umiejętności i predyspozycje interpersonalne (cierpliwość, umiejętność rozwiązywania konfliktów, praca pod presją czasu itd.).
Codzienne obowiązki zacznij postrzegać jako kolejny krok na drodze do realizacji Twojego planu i naukę, która pomoże Ci być tym, kim tak naprawdę chcesz być. Marudzenie, narzekanie i tzw. pozorowanie pracy nie zbliżają Cię do Twojego celu. Wykonywanie swoich zadań najlepiej jak potrafisz, uczenie się na własnych błędach (bo bez względu na dobre chęci będziesz takie popełniał i najwyższy czas się z tym pogodzić) i wręcz spisywanie, którą z koniecznych do osiągnięcia moich celów kompetencji dziś doskonaliłem, pozwoli Ci nie tylko szybciej i sprawniej osiągnąć Twój cel, ale także czerpać większą satysfakcję z jego osiągania. Regularnie wypisuj swoje małe sukcesy i ciesz się z tego, że zbliżasz się do swojego celu. Możesz także nagradzać się (małą przyjemnością) za osiągnięcie kolejnego kroku na drodze do realizacji Twojego planu, gwarantuję Ci jednak, że samo poczucie, że zbliżasz się do swojego celu, będzie dla Ciebie motywujące.
Efekt tępej piły
Czasami także nasza motywacja jest niska, ponieważ jesteśmy po prostu zmęczeni - fizycznie, psychicznie, emocjonalnie, nie mamy czasu dla siebie, dla bliskich, na nasze pasje. Nawet nasze cele nie są dla nas wtedy motywujące. Czas zatem na „ostrzenie piły”. W naszym życiu oznacza to odnowę w czterech wymiarach - fizycznym (nasze ciało i jego kondycja), umysłowym (zwanym także intelektualnym), emocjonalnym (zwanym także społecznym, czyli poprawne relacje z innymi ludźmi), a także duchowym (mówiąc najprościej - moje miejsce na świecie). Każdy z nas powinien znaleźć czas nie tyle na odpoczynek i przyjemność, ile na zaspokajanie swoich potrzeb we wszystkich kluczowych aspektach naszego życia. Jeśli czujemy się przepracowani, zniechęceni, wypaleni - czas na „ostrzenie piły”. Zastanów się, kiedy ostatnio pływałeś, biegałeś, po prostu ruszałeś się? Kiedy po prostu siedziałeś ze swoimi bliskimi i cieszyliście się z tego, że jesteście razem? Kiedy powtarzałeś sobie za Markiem Aureliuszem, że „jestem, częścią wszechświata i mam prawo tu być”? A kiedy biegałeś boso po trawie, ciesząc się z tego, że znów przyszła wiosna? Dopóki nie zadbasz sam o siebie, swoje ciało, umysł i duszę, każdy cel będzie dla Ciebie mało motywujący, a droga do jego osiągnięcia męczarnią.
Wahania motywacji i nastroju zdarzają się każdemu z nas. Każdy z nas ma mieć prawo gorszy i lepszy dzień. Ważne jest jednak to, by przejąć odpowiedzialność za swoje życie, przestać obwiniać cały świat, że jest zły i bez sensu, nie poddawać się i po prostu zacząć działać w przemyślany sposób. Ustalać cele, plan ich osiągania, cieszyć się z małych sukcesów i po prostu być dobrym dla samego siebie.
Sylwia Królikowska-Evenhuis
Autorka jest psychologiem biznesu, trenerem, coachem i doradcą w firmie INVENTI Consulting.
Kontakt:
sylwia.krolikowska@inventi.com.pl
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.
- Czytaj artykuły
- Rozwiązuj testy
- Zdobądź certyfikat