Niższa składka zdrowotna dla mikroprzedsiębiorców
REKLAMA
REKLAMA
Świadczenia
Składki na to ubezpieczenie mogą być płacone w zależności od przychodu. Preferencyjne zasady mają zachęcić firmy do wychodzenia z szarej strefy
REKLAMA
Posłowie i resort rozwoju pracują nad stworzeniem ulg dla mikrofirm. Możliwe, że już w przyszłym roku najmniejsi przedsiębiorcy będą opłacać składki na ubezpieczenie społeczne proporcjonalnie do przychodu. Najniższa stawka w wysokości 32 zł będzie zarezerwowana dla osób, których miesięczny przychód nie będzie przekraczał 200 zł miesięcznie. Jak udało nam się ustalić, najmniejsze firmy mają też szanse na niższe składki na ubezpieczenie zdrowotne.
Polecamy książkę: Wielka Księga Prawa Pracy
Systemy kompatybilne
– Pozostawienie obecnego sposobu wyliczania tych składek, przy jednoczesnym zmniejszeniu składek na ubezpieczenie społeczne, nie będzie miało sensu. I dlatego skierujemy w tej sprawie pytanie do Ministerstwa Zdrowia – tłumaczy Adam Abramowicz, poseł PiS, szef Parlamentarnego Zespołu na rzecz Wspierania Przedsiębiorczości i Patriotyzmu Ekonomicznego.
Obecnie prowadzący działalność gospodarczą płacą zryczałtowane składki – 1172,56 zł miesięcznie. – Właściciel kiosku, szewc, krawcowa czy kwiaciarka muszą płacić składki na ubezpieczenie społeczne liczone od 60 proc. prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia za pracę (749,94 bez ubezpieczenia chorobowego i 812,61 z chorobowym red.). Wszystko musi być zapłacone terminowo – podkreśla Dorota Wolicka, wiceprezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.
W przypadku ubezpieczenia zdrowotnego składka jest obliczana od 75 proc. przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw w czwartym kwartale roku poprzedniego. W 2017 r. trzeba więc zapłacić 297,28 zł miesięcznie. Przy czym stawka odliczenia od podatku wynosi 7,75 proc., czyli 255,99 zł.
– Problem jednak polega na tym, że przedsiębiorcy najpierw muszą wpłacić żywą gotówkę, czyli tak naprawdę kredytują system – zauważa Andrzej Strębski, niezależny ekspert ubezpieczeniowy.
Składka zdrowotna ma jeszcze jeden haczyk. W przypadku przedsiębiorców jest ona miesięczna i niepodzielna. Podstawa jej wymiaru nie podlega więc proporcjonalnemu pomniejszeniu o liczbę dni niepodlegania ubezpieczeniu zdrowotnemu w danym miesiącu kalendarzowym.
– A to oznacza, że każdy prowadzący działalność musi wpłacić na zdrowie blisko 300 zł. Z tego więc powodu propozycja Ministerstwa Rozwoju, aby oba systemy opłacania składek były do siebie podobne, jest najlepszym z możliwych rozwiązań – zauważa Łukasz Kozłowski, ekspert Pracodawców RP, członek rady nadzorczej ZUS. – I takiej zmiany oczekują przedsiębiorcy.
REKLAMA
Propozycja MR zakłada, że składki na ubezpieczenie społeczne będą rosły wraz z przychodem. Najniższa ma wynosić 32 zł. Będą z niej mogli skorzystać ci prowadzący firmy, których miesięczny przychód nie przekroczy 200 zł. Gdyby składka zdrowotna nadal wynosiła 9 proc. podstawy wymiaru, to wówczas samozatrudniony zapłaci 18 zł, czyli w sumie 50 zł. Przy kolejnej podstawie wynoszącej 400 zł danina będzie wynosić 64 zł na ubezpieczenie społeczne plus 36 zł na zdrowie. W przypadku przychodów w wysokości 600 zł na ZUS pójdzie 96 zł, zaś na zdrowie 54 zł. Osoby osiągające przychód 1000 zł zapłacą na ZUS 160 zł, a na ubezpieczenie zdrowotne 90 zł. Dopiero od 2,5-krotności płacy minimalnej będą obowiązywać dotychczasowe zasady opłacania zryczałtowanych składek na ubezpieczenie społeczne liczonych od 60 proc. prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia za pracę. A co ze zdrowiem? Autorzy zmian będą musieli uwzględnić fakt, że powyżej 3,3 tys. zł wysokość daniny na zdrowie będzie taka sama jak obecnie.
– Jeśli podstawą wysokości składek dla firm będzie przychód, to deklaracje i opłaty będą musiały być dokonane po zakończeniu miesiąca – zauważa Andrzej Radzisław, radca prawny z Kancelarii Prawnej LexConsulting.pl. – Przedsiębiorca zawsze może się pomylić przy szacowaniu swoich obrotów. Ale takie rozwiązanie otwiera pole do nadużyć. Firmy bowiem mogą tak manipulować przychodami, żeby opłacać najniższe z możliwych składek. Co więcej, ZUS nie ma uprawnień do przeprowadzania prowokacji, żeby sprawdzić, czy zakupiona przez kontrolera usługa została uwzględniona w przychodach – dodaje Andrzej Radzisław.
Eksperci nie mają więc wątpliwości, że dziś nie można jeszcze w jednoznaczny sposób ocenić propozycji resortu rozwoju. – Wymaga ona dokładnych wyliczeń. A tego nie ma – tłumaczy Dorota M. Fal, ekspert BCC ds. ubezpieczeń zdrowotnych.
Dodaje, że każda propozycja zmiany obecnych zasad opłacania składek na ubezpieczenie zdrowotne powinna uwzględniać zasadę solidaryzmu społecznego – także w finansowaniu ochrony zdrowia. – A to oznacza, że zasady obciążenia na opiekę zdrowotną powinny być takie same dla wszystkich bez względu na tytuł uzyskiwania przychodu. Dzisiaj mamy sytuację taką, że nieproporcjonalnie dużą część przychodu narodowego płatnika generują składki osób zatrudnionych na umowę o pracę – zauważa Dorota M. Fal.
Nieznane przychody
Pozostaje jeszcze pytanie, jak zmiana zasad opłacania składek wpłynie na ochronę zdrowia. Tylko w tym roku do NFZ ma trafić ok. 74 mld zł. Co będzie w przyszłym? Wiadomo tylko, że fundusz ma zostać zastąpiony systemem administrowanym przez ministra zdrowia. Nakłady na leczenie Polaków mają się zwiększać – docelowo do 6 proc. PKB w 2025 r. ⒸⓅ
KOMENTARZ - Ulżyć firmom i nie dostać wydmuszki
Dominika Sikora zastępca redaktora naczelnego
Polscy przedsiębiorcy cenią sobie niezależność oraz elastyczny czas pracy. Co im przeszkadza w prowadzeniu biznesu? Jak wynika z badania „Polski przedsiębiorca. Portret własny” przeprowadzonego przez home.pl, to przede wszystkim podatki i biurokracja. Z innych sondaży wnika, że kulą u nogi są wysokie składki na ZUS i zdrowotna. Ale to nie powinno dziwić. Proporcjonalnie wysokie obciążenia składkowe przy nie zawsze wysokich przychodach są zmorą większości małych biznesów. Rząd już zaproponował i przedstawił szczegóły propozycji obniżenia należności emerytalno-rentowych dla firm, których przychód nie przekracza 5 tys. zł. Kolejny krok to zmiana systemu płacenia na NFZ przez mikoprzedsiębiorców. I tu również cel jest szczytny – ulżenie najmniejszym w prowadzeniu biznesu. Ale wykonajmy małe ćwiczenie intelektualne. Czy przybędzie od tego pieniędzy na leczenie? Czy faktycznie osoby, które rejestrują się dzisiaj jako bezrobotne, bo dzięki temu zyskują prawo do bezpłatnych świadczeń medycznych (składkę płaci za nie budżet), zrezygnują z tego przywileju, wyjdą z szarej strefy, zarejestrują firmę i zaczną działać legalnie? Bo jeżeli tak, to pod propozycją podpisuję się obiema rękoma. Jeżeli jednak rzeczywistość okaże się mniej różowa i ulga nie zadziała, to jak zwykle uczciwie płacący na NFZ okażą się zwykłymi frajerami. Efekt wtedy może być tylko jeden. W budżecie NFZ wcale nie będzie więcej pieniędzy na świadczenia medyczne, kolejki do zabiegów jeszcze bardziej się wydłużą. Już teraz prawie dwa miliony Polaków nie płaci składki zdrowotnej. Inne grupy, jak np. rolnicy z najmniejszymi gospodarstwami, partycypują w systemie lecznictwa na symbolicznym poziomie. W efekcie „mapa drogowa” zapowiedziana jakiś czas temu przez ministra zdrowia dochodzenia do 6 proc. PKB wydatkowanych na zdrowi e (obecnie jest to niewiele więcej niż 4 proc.) może okazać się obietnicą bez pokrycia. Nic więcej poza ładną, ale jednak wydmuszką. ⒸⓅ
Zobacz serwis: Zatrudnienie
REKLAMA
REKLAMA
- Czytaj artykuły
- Rozwiązuj testy
- Zdobądź certyfikat