Idealny pierwszy dzień pracy - model First Day Experience
REKLAMA
REKLAMA
Pierwszy dzień w nowej pracy - ważny moment
Jak upłynął ci pierwszy dzień w obecnej (lub ostatnio wykonywanej) pracy? Czy można śmiało powiedzieć, że nie był to decydujący moment? Sądząc po opowieściach, jakie słyszymy od wielu zawiedzionych pracowników, typowy opis pierwszego dnia pracy mógłby wyglądać następująco: Pojawiasz się o określonej godzinie. Recepcjonistka myślała, że zaczynasz dopiero w przyszłym tygodniu. Ktoś prowadzi cię do twojego biurka. Na blacie znajdujesz monitor i kabel sieciowy, ale nie widzisz komputera. O, jest też jakiś pojedynczy spinacz. Na siedzisku krzesła zachował się, niczym ergonomiczna skamielina, odcisk pośladków poprzedniego użytkownika. Twój szef jeszcze nie dotarł do biura. Recepcjonistka wręcza ci kodeks etyki i zgodności. „Zapoznaj się z tym, proszę. Wrócę do ciebie za kilka godzin” – mówi. Część dotycząca molestowania seksualnego jest tak długa i wyczerpująca, że zaczynasz zerkać podejrzliwie na swoich nowych współpracowników. W końcu podchodzi do ciebie jakaś sympatyczna koleżanka z twojego piętra i zabiera cię na ekspresową wycieczkę po biurze. Przedstawia cię jedenastu osobom, ewidentnie przeszkadzając im w pracy, więc martwisz się, że udało ci się wkurzyć wszystkich współpracowników już w pierwszej godzinie swojego zatrudnienia. Oczywiście natychmiast zapominasz ich imiona. No może poza Lester, która prawdopodobnie jest przyczyną tak radykalnej polityki dotyczącej molestowania.
REKLAMA
Myślenie kategoriami momentów
Czy to brzmi znajomo? Trudno pojąć, dlaczego przykłada się tak małą wagę do pierwszych doświadczeń nowego pracownika. Dlaczego marnuje się doskonałą okazję do tego, aby nowy członek zespołu poczuł się ważny i doceniony? Wyobraź sobie, że traktujesz w ten sposób osobę, z którą umawiasz się na pierwszą randkę: „Mam kilka spotkań do odhaczenia. Rozsiądź się w samochodzie na miejscu pasażera. Będę z powrotem za kilka godzin”. Aby na co dzień unikać takich niedopatrzeń, musimy zrozumieć, kiedy takie wyjątkowe momenty są szczególnie potrzebne. Musimy nauczyć się myśleć kategoriami momentów, opanować sztukę dostrzegania okazji, w które warto inwestować. Ten nawyk poszukiwania momentów może wydawać się nienaturalny. W organizacjach jesteśmy pochłonięci realizacją celów. Czas ma znaczenie o tyle, o ile służy do precyzowania lub mierzenia naszych celów. Cele są priorytetem. Jednak dla przeciętnego człowieka najważniejsze są momenty. To momenty zapamiętujemy i otaczamy czcią. Można oczywiście celebrować realizację celu, na przykład przebiegnięcie maratonu czy pozyskanie ważnego klienta, ale nie zapominajmy o tym, że osiągnięcie jest tu integralną częścią momentu.
Każda kultura ma swój indywidualny zestaw ważnych momentów: są w nim oczywiście urodziny, ceremonie ślubne i uroczystości związane z ukończeniem poszczególnych etapów edukacji, ale też rozmaite święta, rytuały pogrzebowe i tradycje polityczne. Wszystkie wydają nam się naturalne. Zauważ jednak, że każdy z tych momentów został stworzony przez człowieka, powołany do życia przez anonimowych autorów, chcących nadać kształt upływającemu czasowi. Właśnie na tym polega myślenie kategoriami momentów: na rozpoznawaniu, w których miejscach prozy życia należy postawić znak przestankowy.
Moment przejścia - nowa praca
Przeanalizujemy trzy typy sytuacji, które szczególnie zasługują na właściwą interpunkcję: przejścia, kamienie milowe oraz dołki. Przejścia to klasyczne okazje do celebrowania decydujących momentów. W wielu kulturach praktykuje się rytuały inicjacyjne związane z symbolicznym wejściem w dorosłość, takie jak bar micwa i bat micwa czy quinceañera. Zgodnie z tradycją plemienia Sateré-Mawé, zamieszkującego brazylijskie obszary Amazonii, chłopiec kończący 13 lat staje się mężczyzną poprzez założenie rękawic wypełnionych rozwścieczonymi mrówkami z gatunku Paraponera clavata, których ugryzienia pokrywają dłonie straszliwie piekącymi bąblami. [Gatunek Paraponera clavata nazywa się potocznie mrówkami pociskowymi ze względu na siłę ugryzienia porównywalną do bólu spowodowanego postrzałem z broni palnej – przyp. tłum.] Jakby okres dojrzewania nie był już wystarczająco trudny…
Rytuały inicjacyjne to swoiste znaki graniczne, próby zaznaczenia przejścia z nastoletniości w dorosłość, które w przeciwnym razie przebiegałoby stopniowo i pozostało niezauważone. Wczoraj byłem dzieckiem. Dzisiaj jestem mężczyzną. (Mężczyzną z potwornie opuchniętymi dłońmi). Przejścia, tak jak kamienie milowe i dołki, to naturalne decydujące momenty. Przejście w stan małżeński jest decydującym momentem niezależnie od tego, czy się je celebruje, czy nie. Jednak zrozumiawszy, jak ważne są te doświadczenia, możemy je dowolnie kształtować – sprawiać, że będą jeszcze lepiej zapadać w pamięć i nabiorą jeszcze większego znaczenia. Podążając za tą logiką, nietrudno zrozumieć, dlaczego pierwszy dzień pracy jest doświadczeniem, w które warto inwestować. Dla nowych pracowników to trzy ważne przejścia naraz: intelektualne (nowa praca), społeczne (nowi ludzie) i środowiskowe (nowe miejsce). Pierwszy dzień nie powinien być festiwalem biurokratycznych rytuałów do odfajkowania z listy. Powinien być szczytowym momentem.
Doświadczenie Pierwszego Dnia (First Day Experience)
Doskonale wiedziała o tym Lani Lorenz Fry zajmująca się globalną strategią i marketingiem w przedsiębiorstwie John Deere, uznawanym za światowego lidera technologii rolnej. Fry dowiedziała się, że kierownictwo azjatyckiego oddziału firmy zmaga się z brakiem zaangażowania i dużą rotacją pracowników. „Marka John Deere nie jest tam rozpoznawalna” – tłumaczyła. „To nie Środkowy Zachód USA, gdzie twój dziadek prawdopodobnie jeździł traktorem John Deere”. W rezultacie azjatyccy pracownicy nie czuli więzi emocjonalnej z marką. Fry i członkowie jej zespołu dostrzegli sposobność, aby tę więź zbudować – fundamentem przywiązania do firmy miał być pierwszy dzień zatrudnienia nowego pracownika. Współpracując z konsultantem ds. zarządzania doświadczeniem klienta, Lewisem Carbone, zespół opracował model, który nazwano Doświadczeniem Pierwszego Dnia (ang. First Day Experience). Oto jak zaplanowano jego przebieg (być może zauważysz różnice w stosunku do typowego doświadczenia, omawianego wcześniej).
Polecamy: Personel i zarządzanie – prenumerata.
Jak mógłby wyglądać idealny pierwszy dzień pracy?
REKLAMA
Krótko po zaakceptowaniu oferty pracy otrzymujesz e-maila od koleżanki z John Deere. Powiedzmy, że ma na imię Anika. Przedstawia ci się i podaje podstawowe informacje: gdzie zaparkować, jakie zasady obowiązują w kwestii ubioru itd. Pisze też, że pierwszego dnia będzie na ciebie czekać w lobby o godzinie dziewiątej. W końcu nadchodzi twój wielki dzień. Parkujesz w wyznaczonym miejscu, udajesz się do lobby, a tam, zgodnie z obietnicą, czeka Anika! Poznajesz ją ze zdjęcia. Anika wskazuje na płaskoekranowy monitor, na którym widnieje ogromny nagłówek: „Witaj, Arjun!”. Nowa koleżanka prowadzi cię do twojego biurka. Obok ustawiono wysoki na dwa metry baner, widoczny ponad ściankami boksów, tak aby wszyscy widzieli, że pojawił się nowy pracownik. W ciągu dnia ludzie zatrzymują się, żeby się z tobą przywitać. Rozlokowując się w swoim nowym miejscu pracy, zauważasz tapetę na ekranie monitora: przepiękne zdjęcie sprzętu John Deere, zrobione na farmie podczas zachodu słońca, z podpisem: „Witaj w najważniejszej pracy, jaką kiedykolwiek będziesz wykonywać”. Orientujesz się, że w skrzynce czeka na ciebie pierwszy e-mail. Nadawcą jest dyrektor generalny, Sam Allen, który w krótkim nagraniu opowiada co nieco o misji firmy: o „zaspokojeniu potrzeb rosnącej populacji świata w zakresie pożywienia, schronienia i infrastruktury”. Kończy wypowiedź słowami: „Mam nadzieję, że reszta twojego pierwszego dnia upłynie ci przyjemnie i że czeka cię długa, pełna sukcesów, satysfakcjonująca kariera w zespole John Deere”.
Dopiero teraz dostrzegasz prezent leżący na twoim biurku. To wykonana ze stali nierdzewnej replika oryginalnego „samooczyszczającego się pługa”, zaprojektowanego i zbudowanego przez Johna Deere w 1837 roku. Na dołączonej karteczce wyjaśniono, dlaczego rolnicy uwielbiali ten sprzęt. W południe Anika i kilka innych osób zabierają cię na lancz. Pytają o twoją przeszłość zawodową i opowiadają o najważniejszych projektach, nad którymi aktualnie pracują. W dalszej części dnia odwiedza cię menedżer oddziału (szef twojego szefa) i umawia się z tobą na lancz w przyszłym tygodniu. Tego dnia, wychodząc z biura, myślisz: „To moje miejsce. Praca, którą tu wykonujemy, naprawdę się liczy. A ja liczę się dla tych ludzi”.
Polecamy: Wellbeing w organizacji co? jak? dlaczego?
Kiedy plan projektu Doświadczenie Pierwszego Dnia był gotowy, część filii działających w Azji zaczęła go wdrażać. W biurze w Pekinie okazał się takim hitem, że osoby pracujące tam od dłuższego czasu dopytywały w żartach, czy mogą się zwolnić i ponownie zatrudnić. W Indiach program przyczynił się w dużym stopniu do zwiększenia rozpoznawalności marki na wysoce konkurencyjnym rynku. Czy jakaś wersja Doświadczenia Pierwszego Dnia nie powinna obowiązywać w każdej organizacji na świecie?
Niniejszy artykuł stanowi fragment książki Chip Heath i Dan Heath "Decydujące momenty. Jak budować doświadczenia, które mogą zmieniać, poruszać i motywować". Opierając się na własnych badaniach psychologicznych oraz licznych case studies, pokazują, jak świadomie tworzyć szczytowe momenty, które poprawią lojalność i satysfakcję klientów czy wpłyną na wzrost motywacji pracowników i efektywności ich pracy.
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.
- Czytaj artykuły
- Rozwiązuj testy
- Zdobądź certyfikat