Przyznawanie nagród naukowych dla młodych naukowców jest mało przejrzyste i utrwala nierówności
REKLAMA
REKLAMA
Nierówności w nauce
W świecie ograniczonych zasobów nagrody nie tylko są motorem napędzającym indywidualne kariery, ale także wzmacniają istniejące nierówności. Aby ocenić status quo i trendy historyczne związane z tym tematem, międzynarodowy zespół naukowców - z udziałem Polki z Uniwersytetu Jagiellońskiego - ocenił najbardziej prestiżowe nagrody dla najlepszego badacza oraz najlepszego artykułu przyznawane przez międzynarodowe czasopisma i stowarzyszenia, zajmujące się ekologią i biologią ewolucyjną. Badano nagrody wręczane na dwóch etapach kariery: jej początku i mniej więcej w połowie.
REKLAMA
Jak pokazały wyniki opublikowane na łamach „Nature Ecology & Evolution” (http://dx.doi.org/10.1038/s41559-023-02028-6), niestety, nadal niewiele nagród sprzyja sprawiedliwemu dostępowi i ocenie.
„W nauce, tak jak w wielu innych dziedzinach życia, obecny jest tzw. efekt św. Mateusza. Polega on na tym, że studenci i młodzi pracownicy naukowi, którzy są w lepszych laboratoriach i mają łatwiejszy dostęp do środków finansowych na swoje badania i na wyjazdy zagraniczne, mają też większe szanse na napisanie dobrych publikacji. Dlatego takie osoby częściej dostają wszelkie nagrody. W ramach tego projektu chcieliśmy sprawdzić, na ile proces przyznawania nagród naukowych w dwóch kategoriach - najlepsza publikacja i najlepszy naukowiec - utrwala efekt św. Mateusza, a na ile pomaga promować osoby, które mają gorszy, utrudniony start” - opowiada jedna ze współautorek publikacji, prof. dr hab. Joanna Rutkowska z Instytutu Nauk o Środowisku Wydziału Biologii UJ.
„I nie chodzi oczywiście o promowanie złej nauki, tylko o uwzględnienie okoliczności, w jakich ludzie pracują” - zaznacza.
Badanie dotyczące nagród
Zespół badawczy był międzynarodowy i składał się z siedmiu osób. Był dobrany tak, aby reprezentować różne etapy kariery i różne lokalizacje. „Chcieliśmy dzięki temu zaprezentować jak najbardziej uniwersalne spojrzenie na problem - wyjaśnia prof. Rutkowska. - Wszyscy byliśmy związani z biologią ewolucyjną i ekologią, więc analizowaliśmy nagrody w tych dziedzinach”.
Badacze skupili się na czasopismach i towarzystwach naukowych o zasięgu ponadlokalnym, czyli międzynarodowych lub ponadnarodowych. „Nie braliśmy więc pod uwagę nagród krajowych, np. Polskiej Akademii Nauk, ale już europejskich towarzystw naukowych tak - mówi naukowczyni. - Jeśli chodzi o czasopisma, to dysponowaliśmy ich listą, stworzoną przez bazę danych Scimago, a do analizy wybieraliśmy te, które spełniały nasze ściśle określone, zarejestrowane wcześniej kryteria”.
W analizie nagród dla najlepszych naukowców uwzględniono następujące zagadnienia: czy organizatorzy biorą pod uwagę przerwy w karierze naukowej (np. wynikające z urlopu macierzyńskiego czy chorób); czy można samemu się nominować, czy konieczny jest list nominacyjny; czy proces przyznawania nagrody jest transparentny, a gremium oceniające jasno określone; czy kryteria są jasne i wykraczają poza ogólnikowe stwierdzenie, że np. „praca jest innowacyjna” lub „doskonała”; czy dane czasopismo/towarzystwo jest otwarte na przedstawicieli mniejszości i grup nieuprzywilejowanych; czy brana jest pod uwagę dodatkowa, wartościowa działalność kandydatów (np. popularyzatorska, dydaktyczna itp.); czy ocena uwzględnia praktyki open science (czyli czy zebrane dane i publikacje są ogólnodostępne) oraz czy jest dostępna informacja zwrotna dla kandydatów.
To ostatnie w ocenie prof. Rutkowskiej jest wbrew pozorom niezwykle ważnym zagadnieniem, za to zupełnie pomijanym. Żadne z badanych czasopism nie dawało bowiem informacji zwrotnej tym kandydatom, którzy zostali odrzuceni. Tymczasem brak takiej informacji w przypadku tych kandydatów, którzy nie mają dostępu do wysokiej jakości mentoringu i wsparcia, jeszcze bardziej zmniejsza prawdopodobieństwo ich sukcesu w przyszłych aplikacjach.
Podobne kryteria oceny przyjęto wobec nagród dla najlepszej publikacji.
Niewiele nagród sprzyja sprawiedliwemu dostępowi i ocenie
REKLAMA
„Uzyskane wyniki pokazują, że ogólnie niewiele nagród sprzyja sprawiedliwemu dostępowi i ocenie. Chociaż obecnie wiele z nich wyraźnie zezwala na przedłużenie okresu kwalifikowalności w przypadku znacznych przerw w karierze, stwierdziliśmy brak przejrzystości w zakresie kryteriów oceny i uwzględniania innych różnic w dostępie do możliwości i zasobów wśród młodszych naukowców” - piszą autorzy w swojej publikacji. Jak dodają, uderzające jest też to, że praktyki otwartej nauki zostały wymienione i docenione tylko w przypadku jednej nagrody naukowej.
Prof. Rutkowska opowiada, że na całym świecie główne nagrody przyznawane są elitarnej i wzajemnie powiązanej grupie osób, która nie jest reprezentatywna dla szerszej populacji badaczy. Wiele wcześniejszych badań podnosiło temat tego, że najbardziej prestiżowe wyróżnienia, w tym Nagroda Nobla, faworyzują białych mężczyzn z krajów rozwiniętych i z dobrze finansowanych instytucji Globalnej Północy. I choć na przestrzeni ostatnich lat widać pewien postęp w kierunku osiągnięcia parytetu płci w odniesieniu do nagród wyższego szczebla, to jest on dość powolny.
Autorka zwraca uwagę na to, że prestiżowe nagrody zapewniają uznanie społeczności naukowej, zwiększają widoczność i wpływ badań, budują zaufanie i poczucie przynależności oraz poszerzają sieci współpracy. Jako takie mogą potencjalnie otwierać dostęp do wyższych stanowisk i związanych z nimi korzyści oraz przyspieszać awans na ścieżce kariery akademickiej. Jednak, jeśli od samego początku szanse są nierówne, a niektóre osoby oraz środowiska są dyskryminowane, nagrody jeszcze bardziej wzmacniają istniejące nierówności.
Na przykład dostęp może być niesprawiedliwy, jeśli progi kwalifikowalności (zwykle wyrażone w latach od uzyskania stopnia doktora) nie uwzględniają szczególnych okoliczności wpływających na rozwój kariery, takich jak urlop rodzicielski, praca w niepełnym wymiarze godzin, chroniczne problemy zdrowotne, niepełnosprawność, klęski żywiołowe, problemy polityczne czy wojny. Także niektóre cechy osobowości mogą być przeszkodą - naukowcy, którym brak pewności siebie, aby samym się nominować, nigdy nie zdobędą nagrody, w której wymagany jest list nominacyjny.
Kandydatom należącym do mniejszości również jest trudniej, ponieważ reprezentują grupy o historycznie mniejszym dostępie do nauki, przez co ich wkład może zostać niedoceniony.
Nieufność i niepewność
Brak przejrzystości związanej z oceną oraz nieujawniona tożsamość jurorów mogą zaś rodzić nieufność co do sprawiedliwego sposobu przyznawania nagród. Ogólnikowe stwierdzenia o „wybitnym wkładzie” i „doskonałości naukowej” tak naprawdę niewiele mówią, za to odwracają uwagę od solidności, przejrzystości, wartości naukowej i pozanaukowej nagradzanej pracy czy osoby.
Tradycyjne kryteria oceny pomijają również okoliczności, w jakich przeprowadzono badania, czyli faworyzują osoby mające lepszy dostęp do funduszy, opieki mentorskiej, infrastruktury badawczej, materiałów, itp.
„Nasze wyniki pokazują, że niektóre aspekty procedury przyznawania nagród, np. proporcje płci laureatów, na przestrzeni lat zmieniają się w dobrym kierunku. Niektóre z nagród są przyznawane od 30-40 lat i na ich przykładzie widać, że odsetek nagradzanych kobiet się zwiększa. Obecnie około połowy laureatów stanowią kobiety, a początkowo nie było ich wcale” - mówi prof. Rutkowska.
Jednak inne aspekty pozostają bez zmian i nadal utrwalają nierówności. Bardzo jaskrawym przykładem, który odkrył zespół badawczy, jest to, że jedynie 5 proc. wszystkich analizowanych nagród trafia do osób spoza 7 uprzywilejowanych krajów: USA (aż 67 proc. wszystkich nagród zdobywają kandydaci związani z instytucjami w Stanach Zjednoczonych), Kanady, Wielkiej Brytanii, Francji, Australii, Szwajcarii i Niemiec.
Tylko 5. porc. nagród trafia do osób spoza uprzywilejowanych krajów
„Tylko 5 proc. nie pochodzi z garstki dominujących państw - podkreśla prof. Rutkowska. - To znaczy, że nagrody utrwalają nierówności związane z lokalizacją publikujących osób.”
Kolejną ciekawą rzeczą jest to, że w pierwszej dziesiątce najczęstszych imion osób laureatów nagród były same tradycyjne, zachodnie imiona, a tylko jedno z nich było żeńskie.
„Zaobserwowaliśmy jeszcze jeden znamienny efekt. Otóż nagrody naukowe mają swoje nazwy - zwraca uwagę prof. Rutkowska. - I zdarza się, że nie odnoszą się do żadnej konkretnej osoby; nie noszą imienia. Jednak często nazywane są na cześć jakiegoś znanego badacza. I w każdym, podkreślam każdym analizowanym przez nad przypadku było to nazwisko białego mężczyzny”. Jest to, zdaniem autorki, niepokojące, biorąc pod uwagę fakt, że nadawanie nagrodom imienia wzmacnia stereotypy odnoszące się do tego, kim jest odnoszący sukcesy naukowiec i że kobiety mają na to mniejsze szanse.
Prof. Rutkowska i jej współpracownicy mają nadzieję, że ich praca skłoni komitety przyznające nagrody naukowe do odejścia od prostych, ale pogłębiających nierówności zasad i praktyk oraz skierowania się ku strategiom zwiększających integrację i różnorodność. Taka zmiana byłaby korzystna nie tylko dla osób na wczesnym i średnim etapie kariery, ale dla całej społeczności naukowej. "Mamy nadzieję, że podkreślając przykłady pożądanych zasad przyznawania nagród, zachęcimy do promowania przejrzystej i rzetelnej nauki oraz nagradzania praktyk open science" - piszą w podsumowaniu swojego artykułu.
Polska badaczka nie porzuca jednak tego tematu. W tym momencie uczestniczy w jeszcze większym projekcie. "Mamy trzy razy większy zespół i jesteśmy w trakcie analizowania bazy danych ponad 200 nagród w kategorii best paper. Tym razem dotyczą one wszystkich 27 dziedzin nauki, nie tylko ekologii i ewolucji" - mówi.(PAP)
Nauka w Polsce - Katarzyna Czechowicz
kap/ bar/
REKLAMA
REKLAMA
- Czytaj artykuły
- Rozwiązuj testy
- Zdobądź certyfikat