500 plus dla emerytów w 2018 roku
REKLAMA
REKLAMA
Minister rodziny chce dawać najbiedniejszym emerytom po 500 zł rocznie. – Budżet państwa to nie jest worek św. Mikołaja ani studnia bez dna – mówi money.pl Wioletta Żukowska-Czaplicka, ekspert ds. prawa pracy Pracodawców RP.
REKLAMA
Na razie to tylko pomysł. Seniorzy dostający emeryturę do 1500 zł brutto, od marca przyszłego roku mieliby dostawać dodatkowo coroczny emerycki dodatek. Byłoby to 500 zł. – Emeryci, zwłaszcza ci z niższymi emeryturami, wciąż potrzebują pomocy – mówi minister rodziny Elżbieta Rafalska. – Pracujemy w resorcie nad rozwiązaniem, które wesprze emerytów – dodaje.
Polecamy książkę: Świadczenia na rzecz pracowników – podatki, ZUS, ewidencja
Tyle, że rozwiązania wspierające różne grupy wprowadzone przez ten rząd już kosztują ponad 40 mld zł rocznie. Policzmy. Sztandarowy program "Rodzina 500+", czyli mówiąc prościej 500 zł na dziecko pochłonie w przyszłym roku 24 mld zł. Obniżenie wieku emerytalnego tylko w tym roku będzie kosztować 10 mld zł. W następnym nawet dwa razy więcej. To już daje 40 mld zł, a mowa tylko o dwóch najważniejszych obietnicach PiS z kampanii wyborczej.
Idźmy dalej. Waloryzacja emerytur od przyszłego roku to kolejne 4,8 mld zł. Dzięki temu ci, którzy dostają 1000 zł brutto emerytury lub renty po zmianach mogliby liczyć na 1027 zł. Na rękę będzie to 875,57 zł, czyli 21,57 zł więcej niż przed podwyżką. Dostający 2 tys. zł brutto mogą liczyć na 44,14 zł więcej na rękę. Pobierający 3 tys. zł brutto dostaną już 65,71 zł więcej. PiS podniósł także minimalne emerytury do 1000 zł.
– Budżet państwa to nie jest worek św. Mikołaja ani studnia bez dna – komentuje w rozmowie z money.pl Wioletta Żukowska-Czaplicka, ekspert ds. prawa pracy Pracodawców RP – Jeśli jakieś rozwiązanie realizowane przez państwo generuje duże koszty, to będą musiały się znaleźć środki finansowe na ich pokrycie. Innego wyjścia nie ma. Jeśli takich środków zabraknie to sięganie do kieszeni obywateli, bezpośrednio czy pośrednio, jest nieuniknione – dodaje.
Według szacunków, wprowadzenie 500-złotowej zapomogi dla pobierających najniższe świadczenie to koszt rzędu 4,5 mld zł rocznie. – Kwota ta będzie rosnąć, ponieważ świadczenia emerytalno-rentowe pobiera obecnie 9 mln osób, a ich liczba również będzie wzrastać – zauważa ekspertka i ocenia, że to rozwiązanie o charakterze stricte socjalnym, a nie systemowym.
– To kolejne rozwiązanie proponowane przez rząd, które będzie generowało koszty po stronie budżetu państwa, a dokładnie – Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, którego jak wiemy deficyt w przyszłym roku wzrośnie o 10 mld zł. Tymczasem w obliczu problemów demograficznych celem rządu powinno być dążenie do zachęcenia osób starszych do dłuższej aktywności zawodowej. To rozwiązanie temu nie służy, a dodatkowo będzie kosztowne. Z pewnością jednak ucieszy ono osoby, które będą beneficjentami takiego wsparcia finansowego – mówi Żukowska-Czaplicka.
REKLAMA
REKLAMA
- Czytaj artykuły
- Rozwiązuj testy
- Zdobądź certyfikat