Tarcza 4.0 - limit dla świadczeń na zakończenie zatrudnienia z problemami interpretacyjnymi
REKLAMA
REKLAMA
Tarcza zetnie odprawy. Wiele wątpliwości interpretacyjnych wokół rządowego projektu
W czasie pandemii świadczenia na zakończenie zatrudnienia będą wynosić maksymalnie 26 tys. zł. Zyskają na tym przedsiębiorstwa, w tym te publiczne.
REKLAMA
Przedsiębiorstwo dotknięte skutkami pandemii będzie mogło obniżyć świadczenia należne w związku z zakończeniem zatrudnienia. Zapłaci zwolnionemu maksymalnie 26 tys. zł. Takie rozwiązanie przewiduje projekt tarczy 4.0, nad którym prace rozpoczął wczoraj Sejm. Firmy, w tym także publiczne, zaoszczędzą w ten sposób na hojnych odprawach przewidzianych np. w układach zbiorowych lub pakietach socjalnych (czasem na warunkach przesadnie korzystnych dla pracowników, np. w wysokości kilkudziesięciu pensji). Projekt wywołuje jednak wiele wątpliwości interpretacyjnych.
Polecamy: INFORLEX Twój Biznes Jak w praktyce korzystać z tarczy antykryzysowej Zamów już od 98 zł
Ograniczenie wysokości odpraw do 10-krotności płacy minimalnej przewiduje kolejna wersja tarczy antykryzysowej. Wczoraj prace nad nią rozpoczął Sejm.
– To nie jest radykalne ograniczanie świadczeń. Limit wyniesie 26 tys. zł. Rozwiązanie to dotyczy pracodawców, którzy odnotują spadek obrotów gospodarczych w związku z epidemią. To przepisy, które mają ułatwić zachowanie zatrudnienia – wskazała wicepremier Jadwiga Emilewicz, minister rozwoju.
Była to odpowiedź na zarzuty posłów, którzy wskazywali, że nowe rozwiązanie zdecydowanie pogarsza uprawnienia zatrudnionych. Umożliwi ono firmom, w tym publicznym, zaoszczędzenie znacznych kwot na hojnych odprawach przewidzianych np. w układach zbiorowych lub pakietach socjalnych (czasem absurdalnie wygórowanych, np. równowartości kilkunastu lub kilkudziesięciu pensji). Mogą na niej jednak stracić przeciętnie zarabiający pracownicy branż, którzy w przeszłości wywalczyli korzystne warunki zatrudnienia. Nowe przepisy są niejasne. Nie precyzują, jakie świadczenia obejmie limit.
Kto i ile?
Omawiane ograniczenie będą mogli stosować pracodawcy, którzy odnotują albo spadek obrotów gospodarczych (o 25 proc. w ciągu miesiąca lub 15 proc. w ciągu dwóch miesięcy), albo istotny wzrost obciążenia funduszu wynagrodzeń (jeśli udział płac do przychodów wzrośnie o co najmniej 5 proc. w ciągu miesiąca). Ma to ograniczyć cięcia odpraw jedynie do przypadków, gdy firmy rzeczywiście odczuwają problemy ekonomiczne w związku z pandemią. Limitowane będą tylko te odprawy lub odszkodowania w związku z zakończeniem zatrudnienia, których wypłata jest przewidziana w przepisach. Na pewno ograniczenie obejmuje świadczenia przewidziane w ustawach (np. maksymalnie trzymiesięczna odprawa w razie rozwiązania umowy w ramach grupowego zwolnienia lub z przyczyn dotyczących wyłącznie pracodawcy).
REKLAMA
Projekt nie przesądza za to jednoznacznie, czy limit obejmuje też odprawy przewidziane w przepisach wewnątrzzakładowych (np. układach zbiorowych pracy, pakietach socjalnych, regulaminach wynagradzania). Ma to istotne znaczenie, bo właśnie te akty najczęściej przewidują prawo do dodatkowych świadczeń dla pracowników w związku z zakończeniem zatrudnienia (w szczególności w przedsiębiorstwach państwowych).
– Można twierdzić, że skoro pracodawca zobowiązał się do wypłacenia świadczeń wyższych niż wspomniany limit, powinien wypłacać je w ustalonej wysokości. Ale sytuacja ekonomiczna istotnie się zmieniła i nowe ograniczenie wprowadza się właśnie po to, aby ułatwić funkcjonowanie firmom, które odczuwają skutki tych zmian. Moim zdaniem limit obejmuje świadczenia określone w przepisach wewnątrzzakładowych, a przynajmniej te wprowadzone przed wejściem w życie tarczy 4.0 – wskazuje Robert Stępień, radca prawny i partner w kancelarii PCS Paruch Chruściel Schiffter.
Podobnie uważa Grzegorz Orłowski, radca prawny z kancelarii Orłowski Patulski Walczak. – Nie chodzi tylko o odprawy przewidziane w układzie zbiorowym, ale także te ustalone w regulaminie wynagradzania. To akt wewnątrzzakładowy, który ma taką samą moc obowiązującą jak układ. Można domagać się jego egzekwowania przed sądem – wskazuje.
Podkreśla, że firma, która odnotuje wymagany spadek obrotów, będzie mogła powoływać się na nowy limit (i ciąć odprawę, jeśli go przekroczy), ale nie musi tego robić. Może też wypłacić zatrudnionemu wyższą kwotę.
– Wciąż działa bowiem zasada k.p., zgodnie z którą zatrudniający może stosować korzystniejsze rozwiązania dla pracowników niż te przewidziane w przepisach prawa pracy – dodaje mec. Orłowski.
Z punktu widzenia zatrudnionych problematyczne może być weryfikowanie uprawnienia pracodawcy do cięcia świadczeń. Trudno bowiem samodzielnie sprawdzić, czy przedsiębiorca rzeczywiście np. odnotował 25-proc. spadek obrotów gospodarczych w okresie miesiąca (przepisy nie uzależniają ograniczenia odpraw od ubiegania się o dopłaty do pensji z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych; w przypadku starania się o taką pomoc firma musi potwierdzać wspomniany spadek).
– W razie wątpliwości pozostaje odwołanie się do sądu z żądaniem zapłaty odprawy w nieobniżonej wysokości – dodaje mec. Orłowski.
Na zleceniu
Z projektu wynika, że limit będzie dotyczył nie tylko odpraw wypłacanych w związku z rozwiązaniem umów o pracę, lecz także kontraktów cywilnoprawnych (zlecenia, dzieła, umów o świadczenie usług) albo w razie ustania odpłatnego pełnienia funkcji. Teoretycznie mógłby więc być to sposób na często patologiczne zawyżanie świadczeń dla osób odchodzących z wysokich stanowisk w spółkach Skarbu Państwa. Ale w przypadku menedżerów wyższego szczebla wysokość odpraw najczęściej przewidziana jest w ich kontraktach, a nie w przepisach wewnątrzzakładowych.
– A postanowień umownych ograniczenie odpraw nie obejmuje. Ma ono dotyczyć świadczeń, których obowiązek wypłaty wynika z przepisów – wskazuje mec. Orłowski.
Co z rekompensatą?
Wątpliwości budzi też to, że limit 26 tys. zł ma objąć nie tylko odprawy, lecz także odszkodowania wypłacane w związku z rozwiązaniem umowy o pracę.
– Pojawia się pytanie, czy będzie on dotyczyć także odszkodowania orzekanego przez sąd w razie uznania zwolnienia za bezprawne. Moim zdaniem trzeba w tym przypadku kierować się zdrowym rozsądkiem i uznać, że ograniczenie dotyczy świadczeń, które mają zrekompensować utratę źródła zarobkowania, a nie tych zasądzonych w związku z naruszeniem prawa przez pracodawcę – wskazuje Alina Giżejowska, radca prawny i partner w kancelarii Sobczyk i Współpracownicy.
Podobnie uważa Robert Stępień. – Należy odwołać się do celu przepisu. Ograniczenie ma dotyczyć świadczeń w związku z rozwiązaniem umowy, ale nie bezprawnym. W przeciwnym razie pracodawca, który złamał przepisy, byłby nagrodzony, bo mógłby wypłacić niższe odszkodowanie – podsumowuje.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy INFOR Biznes. Kup licencję
Polecamy serwis: Zbiorowe prawo pracy
REKLAMA
REKLAMA
- Czytaj artykuły
- Rozwiązuj testy
- Zdobądź certyfikat