Służba wojskowa sposobem na unikanie zwolnień z pracy
REKLAMA
REKLAMA
Po dwóch miesiącach obowiązywania ustawy o obronie Ojczyzny (Dz.U. z 2022 r. poz. 655 ze zm.) pracodawcy dostrzegają pierwsze praktyczne skutki nowych przepisów. Nowe rodzaje służby, w tym dobrowolna zasadnicza, umożliwiają zyskanie ochrony przez większą grupę zatrudnionych. Zdarza się, że osoby, które spodziewają się zwolnienia, decydują się na zgłoszenie do armii. Tak stało się w przypadku firmy z woj. mazowieckiego (dane do wiadomości redakcji), która przygotowywała się do wypowiedzenia umów dwóm pracownikom. Jeden z nich najpierw skorzystał z dłuższego zwolnienia lekarskiego, a następnie poinformował, że złożył wniosek o powołanie do służby (nie precyzując, czy chodzi o dobrowolną zasadniczą służbę czy o obronę terytorialną). Oczywiście ochronę zyska, jeśli zostanie powołany, w obecnej sytuacji firma mogłaby mu więc wręczyć wypowiedzenie. Rozważa to, ale bierze też pod uwagę ewentualny zarzut dyskryminacji (zwolnienia z powodu przystępowania do formacji wojskowej).
REKLAMA
- Zdarza się, że pracownicy wykorzystują służbę do unikania zwolnień. Jeśli zatrudniony złoży wniosek i zostanie powołany, co ułatwiają nowe przepisy, to firma - poza możliwością wręczenia dyscyplinarki - będzie miała związane ręce. Oczywiście już wcześniej służba wiązała się z ochroną, ale dopiero w związku z inwazją Rosji na Ukrainę znacząco wzrosło zainteresowanie możliwością przystąpienia do formacji wojskowych - wskazuje Izabela Zawacka, radca prawny z kancelarii Zawacka Rdzeń.
Na dodatek przepisy są niejasne, co wywoła wątpliwości dotyczące zakresu ochrony przystępujących do wojska.
Więcej możliwości
Wzrost zainteresowania służbą potwierdza armia. W pierwszych tygodniach wojny w Ukrainie liczba chętnych do dołączenia do Wojsk Obrony Terytorialnej wzrosła siedmiokrotnie (według danych tej formacji). Ustawa o obronie Ojczyzny wprowadziła nowe rodzaje służby. W ramach dobrowolnej zasadniczej przygotowano w tym roku 15 tys. miejsc (w ciągu dwóch pierwszych tygodni naboru zgłosiło się 3,5 tys. ochotników).
- W następnym roku limit miejsc zostanie zwiększony - podkreśla Ministerstwo Obrony Narodowej.
Oznacza to, że na rynku przybędzie osób, którym przysługuje szczególna ochrona przed zwolnieniem.
- To jasne, że zainteresowani nie zgłaszają się do wojska tylko po to, by zyskać dodatkowe przywileje pracownicze. Ale ten element będzie odgrywał rolę przy podejmowaniu decyzji. Jest oczywiste, że ma to zachęcić do zgłaszania się, ale dla pracodawców wywołuje istotne skutki - wskazuje Łukasz Kuczkowski, radca prawny i partner w kancelarii Raczkowski.
Firmy będą musiały się liczyć nie tylko z ochroną przed zwolnieniem, lecz także z nieobecnościami członków formacji (co utrudnia organizację pracy).
Na dodatek przepisy są niejasne. Dla przykładu: w przypadku służby dobrowolnej ochrona przed zwolnieniem przysługuje od poinformowania pracodawcy o terminie rozpoczęcia szkolenia podstawowego (trwa ono 28 dni) do jego zakończenia oraz w czasie szkolenia specjalistycznego (może trwać do 11 miesięcy) i przez 12 miesięcy od jego zakończenia.
- Pojawia się pytanie, czy tych szkoleń specjalistycznych może być kilka i czy będą one rozłożone w czasie. Jeśli tak, to po każdym z nich pracownik byłby chroniony przez rok. W praktyce zatrudniony mógłby mieć zagwarantowane zatrudnienie przez wiele lat. Na dodatek na okres szkoleń pracodawcy najprawdopodobniej będą szukać pracowników na zastępstwo, co w dzisiejszej sytuacji na rynku jest trudne - dodaje mec. Kuczkowski.
Więcej problemów
Łukasz Guza
REKLAMA
- Czytaj artykuły
- Rozwiązuj testy
- Zdobądź certyfikat
REKLAMA