Błędy związane z awansowaniem pracowników
REKLAMA
Sytuacja idealna byłaby taka: nim zdecydujemy się na rekrutację zewnętrzną, w pierwszej kolejności prowadzimy rekrutację wewnętrzną. Jej skuteczności sprzyja posiadanie rzeczywistych zindywidualizowanych ścieżek kariery ocen okresowych pracowników. Ma to sens, zważywszy, że w wielu organizacjach i ścieżki rozwoju, i ocenianie sprowadzono do poziomu formalności przekładających się wyłącznie na ilość papierów w segregatorach.
REKLAMA
1. Obcych szukanie
Za błąd należy uznać poszukiwanie na wolne stanowisko osoby z zewnątrz, bez wcześniejszego przeanalizowania możliwości awansowania na nie własnego pracownika.
Wewnętrzne awanse to korzystna mobilizacja pracowników, którzy otrzymują sygnał, że firma stwarza im możliwości dalszego rozwoju. Zwiększanie poziomu zadowolenia pracowników będących de facto wewnętrznymi klientami przez spełnianie ich potrzeb z górnych pięter piramidy Maslowa (potrzeba władzy, afiliacji, samorealizacji).
Efekty tworzenia możliwości awansu wewnętrznego można porównać z marketingowymi programami lojalnościowymi adresowanymi do zewnętrznych klientów. Awansowanie pracowników jest też ekonomicznie bardziej zasadne niż obsadzanie danego stanowiska nowo pozyskaną osobą, ze względu na koszt pozyskania i czas, jaki musi upłynąć, nim osoba ta zarobi pierwszą złotówkę dla naszej firmy.
Jest w zasadzie tylko jeden przypadek, w którym doradzam zawsze rekrutację zewnętrzną. Chodzi o stanowiska w zamkniętych zespołach, w których na skutek rutyny, wcześniejszych zaniedbań itp. niska jest wydajność lub jakość pracy. Zazwyczaj ma to związek z rozluźnioną dyscypliną pracy, a w przypadkach skrajnych jej brakiem. W takich zespołach związki nieformalne zaczynają więcej znaczyć niż formalne podległości i obowiązujące procedury. Żaden szef wyłoniony z takiego zespołu nie poradzi sobie z sytuacją. Często odegra rolę utrwalacza niekorzystnych postaw. Lepiej rzeczywiście znaleźć „obcego” do robienia porządku. Podobny mechanizm zadziała przy wdrażaniu wszelkich programów naprawczych.
2. Zgoda na stagnację
Nie wszyscy zatrudnieni marzą o awansie. W każdej organizacji jest spora grupa osób, które nie chcą zmieniać swojego stanowiska. Boją się nowych wymagań, nie mając pewności, czy im sprostają, nie lubią się uczyć nowych rzeczy, nie chcą tracić dotychczasowych kontaktów i wpływów.
Czy oznacza to, że należy pozwolić im spędzić kolejne lata na tych samych stanowiskach, z tymi samymi zadaniami? Stagnacja jest wprost proporcjonalna do spadku efektywności pracy.
W stosunku do pracowników niezainteresowanych zmianą stanowiska przesunięcia następować powinny nieco rzadziej i odbywać się spokojniej. Ich ścieżka rozwojowa powinna zakładać stopniowe poszerzenia spektrum zadań i zwiększanie stopnia trudności.
3. Trwonienie kapitału
REKLAMA
Syndrom stagnacji dotyczy zarówno niechętnych zmianom, jak i marzących o awansach. W każdej organizacji są pracownicy, którzy nie otrzymując zbyt długo nowych wyzwań - odejdą. W stosunku do tej grupy awans stanowiskowy i towarzyszący mu wzrost płac to często jedyny sposób zatrzymania w firmie. Są menedżerowie, którzy wychodzą z założenia, że odejście dobrego pracownika może przynieść pozytywne skutki. Życie, według nich, nie znosi próżni i powstanie wakatu na dobrym stanowisku mobilizuje innych ambitnych do walki o tę pozycję. To raczej strategia na krótką metę!
Lepiej aktywnym i ambitnym dawać nowe zadania i maksymalnie wykorzystywać ich potencjał, bo może okazać się, że bardziej niż reguła o stymulującej próżni sprawdza się reguła Kopernika: pieniądz gorszy wypiera lepszy - mierniejsi ambitni pracownicy mogą nam wyprzeć dobrych ambitnych.
4. Deprecjonowanie
Najczęściej w organizacjach o skostniałych strukturach zdarzają się awanse, które mają niewiele wspólnego z motywowaniem i racjonalnym zarządzaniem zasobami. Wśród nich najgorszym i najbardziej pustoszącym jest awansowanie pracowników, którzy się nie sprawdzają. W dziale finansowym pracuje od lat pani Jadzia. Firma się rozwinęła, przybyło zadań, wzrósł stopień ich trudności i złożoności. Pani Jadzia nie daje rady, więc została awansowana! Albo: pan Marek - konfliktowy, nikt z nim nie lubi pracować: awansowany. Takie awanse znaczą jedno: w organizacji pozbawiono się jednej z najlepszych metod motywowania pracowników. Ile by mądrych opracowań na temat HRM powstało, „kop w górę” jest nadal zjawiskiem powszechnym. A przecież degradacja pracownika, którego przenosi się na stanowisko z łatwiejszymi zadaniami, jest przykrą, ale czasami konieczną metodą zarządzania kapitałem ludzkim.
5. Nieplanowanie
Wewnętrzne awanse wywołują reakcję łańcuchową. Skoro pracownika zatrudnionego na stanowisku kierownika działu awansowano na zastępcę dyrektora wydziału, to powstał wakat na jego dotychczasowym stanowisku. Problem sprowadza się do precyzyjnego planowania wszystkich kolejnych działań, na wszystkich szczeblach. Może się okazać, że jedynym sposobem uniknięcia osłabienia struktury będzie jednak rekrutacja zewnętrzna. Wtedy warto pamiętać o kolizji terminów: pozyskanie z zewnętrznego rynku pełnowartościowego kierownika potrwa dłużej niż podpisanie awansu zastępcy dyrektora. Większość firm może nieźle funkcjonować przez jakiś czas bez najwyższego kierownictwa, ale na poziomie operacyjnych działań lepiej nie ryzykować długotrwałych wakatów.
6. Zaniedbany kontekst
Polityka dostępności awansu, wytworzenie wśród pracowników potrzeby poszerzania spektrum realizowanych zadań - to jedno. Ale pozytywne efekty tych działań mogą okazać się mniejsze niż zakładano, jeśli zaniedbana zostanie analiza ich zewnętrznego kontekstu. Tworzy go np. sytuacja rodzinna pracownika czy faza rozwoju zawodowego. Analiza kontekstu ewentualnego awansu jest łatwiejsza przy indywidualizowanym systemie zarządzania kapitałem ludzkim.
7. Brak celebry
Każdy wie, jaka jest różnica między oświadczynami przy okazji codziennych zakupów w supermarkecie a oświadczynami podczas kolacji przy świecach. Niepojęte, dlaczego decyzje o awansach wewnętrznych komunikowane są przy okazji, w biegu, przez kadrowca zamiast naczelnego szefa. Na dodatek wtedy, gdy już wszyscy w firmie o nich wiedzą. Znam organizacje, w których stosowne dokumenty związane z awansem przygotowuje sobie sam awansowany, a jego przełożony jedynie je podpisuje! By pozostać przy stylistyce oświadczyn: potencjalna narzeczona sama ma sobie zorganizować pierścionek!
UWAGA
Wewnętrzna rekrutacja jest mniej kosztowna niż pozyskanie nowego pracownika, ale aby była skuteczna, musi być planowana w określonym kontekście i realizowana w odpowiedniej formie.
Jolanta Cianciara
Autorka jest dziennikarzem, menedżerem i nauczycielem akademickim. Prowadzi firmę doradztwa personalnego i wizerunkowego.
KONTAKT:
jolantacianciara@op.pl
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.
- Czytaj artykuły
- Rozwiązuj testy
- Zdobądź certyfikat