Firmy 2024 bez płacenia chorobowego. To wcale nie musi być z korzyścią dla przedsiębiorców, uważają eksperci
REKLAMA
REKLAMA
- Po zmianie ZUS nie będzie miał z czego wypłacać zasiłków?
- Zasiłek chorobowy, wysokość: 80 proc. czy 100 proc.
- A może: tylko 50 proc. pensji gdy zwolnienie trwa kilka dni?
Tak przynajmniej analizujący zmiany przepisów uważają eksperci.
REKLAMA
Po zmianie ZUS nie będzie miał z czego wypłacać zasiłków?
Mikołaj Zając, prezes Conperio i jeden z najbardziej cenionych ekspertów z zakresu ubezpieczeń społecznych uważa co prawda, że ta zmiana przepisu może być korzystna dla sektora małych i średnich przedsiębiorstw, które odczują uwolnienie kosztu w postaci wynagrodzenia pojedynczego pracownika. Jednak po wprowadzeniu zmiany ZUS może wpaść w niemałe problemy z płynnością finansową, co z kolei spowoduje wystąpienie komplikacji w systemie płac oraz możliwe opóźnienia w wypłacie zasiłków.
– Jeżeli weźmiemy pod lupę duże zakłady produkcyjne, to przedsiębiorstwom zależy przede wszystkim, aby zwolnień wśród pracowników było jak najmniej. Każdorazowo firmy te tracą bowiem wielokrotności wynagrodzenia na niezrealizowanej przez pracowników produkcji. Przepis ten w żadnym stopniu nie rozwiązuje zatem problemów zakładów produkcyjnych zatrudniających np. ponad 100 pracowników – mówi Mikołaj Zając.
Zasiłek chorobowy, wysokość: 80 proc. czy 100 proc.
Zasiłek chorobowy wypłacany jest, gdy zachorujemy i nie możemy z tego powodu pracować. Zwykle jest on niższy od naszej pensji i wynosi 80%. Jednym z nowych pomysłów jest plan, aby pracownicy przebywający na zwolnieniu lekarskim otrzymywali 100% pensji. I choć na pierwszy rzut oka propozycja brzmi bardzo atrakcyjnie, to w dłuższej perspektywie jej realizacja mogłaby przynieść sporo problemów zarówno rządzącym, jak i przedsiębiorcom.
Jak zwraca uwagę ekspert, to niejako postawienie znaku równości między chorobowym a urlopem.
– W zakładach pracy może dojść do kuriozalnej sytuacji, w której pracownicy będą prowadzić zapisy na L4. Szacuję, że pula 27 000 000 000 zł przeznaczona na zasiłki chorobowe w całym 2022 roku, wzrosłaby o 20% do 32 400 000 000 zł, a więc o 5 dodatkowych miliardów złotych na chorobowe. – wylicza Mikołaj Zając.
Ekspert uważa, że znacznie lepiej przeznaczyć te pieniądze na służbę zdrowia: nowoczesny sprzęt medyczny ratujący życie, podwyżki dla pielęgniarek i lekarzy.
– Celem nie jest przebywanie na zwolnieniu, a jak najszybszy powrót do zdrowia – mówi Mikołaj Zając.
A może: tylko 50 proc. pensji gdy zwolnienie trwa kilka dni?
Zdaniem części ekspertów wyjściem z sytuacji byłoby wykluczenie z pełnego wynagrodzenia krótkotrwałych zwolnień. Proponują zatem zwiększenie zasiłku do 100% z zastrzeżeniem, że za trzy do pięciu dni na zasiłku pracownik dostaje tylko 50% pensji.
– Z doświadczenia wiemy, że pracownicy kalkulują. Ich skłonność do nadużywania „L4” nie zmalałaby, zamiast 5 dni pobieraliby np. 10 dni chorobowego – dodaje Mikołaj Zając.
REKLAMA
Zdaniem eksperta planowane zmiany przepisów nie wpłyną w żaden sposób na zmniejszenie procederu wykorzystywania przez pracowników zwolnień lekarskich w sposób niezgodny z ich przeznaczeniem, a to na tym najbardziej zależeć powinno zarówno państwu jak i przedsiębiorcom.
Jak zaznacza ekspert, przede wszystkim należy uporządkować kwestię teleporad, które obecnie w znacznej mierze generują fałszywe zwolnienia. Aby zmniejszyć ich atrakcyjność mogłyby być wystawiane z oznaczeniem 1 – „chory musi leżeć” i trwać maksymalnie 5 dni. Muszą być także wyciągane konsekwencje w stosunku do lekarzy, którzy uczestniczą w procederze wystawiania masowych zwolnień.
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.
- Czytaj artykuły
- Rozwiązuj testy
- Zdobądź certyfikat