Wojciech W. był zatrudniony w spółce B. na stanowisku inspektora nadzoru inwestorskiego, początkowo na podstawie umowy zlecenia, a następnie umowy o pracę na czas określony od 1 listopada 1998 r. do 31 grudnia 1999 r. W umowie o pracę został określony zadaniowy system czasu pracy oraz przewidziany ryczałt za nadgodziny będący elementem wynagrodzenia. Umowa nie określała wysokości ryczałtu ani liczby godzin nadliczbowych.
Praca inspektora W. była prowadzona głównie „w terenie”, poza siedzibą pracodawcy. Na miejscach budów (głównie gazociągów) dokonywał odbiorów technicznych, prowadził różnego rodzaju próby i testy, spotykał się z podległymi inspektorami i kierownikami robót. Prace te trwały zwykle dłużej niż 8 godzin, niekiedy także w niedziele i święta, zatem zakres obowiązków uniemożliwiał wykonanie ich w czasie wynikającym z art. 129 k.p. Czas pracy w praktyce był dostosowany do czasu robót i nie był z góry określony. Spółka nie prowadziła ewidencji czasu pracy powoda, nie udzielała mu dni wolnych w zamian za pracę w niedziele i dni wolne. Nie wypłacała również wynagrodzenia, a pracownik tylko raz otrzymał ekwiwalent za 29 dni urlopu wypoczynkowego po rozwiązaniu umowy.
Wojciech W. zażądał więc zapłaty stosownych należności z tytułu pracy w nadgodzinach oraz w niedziele i święta. Ponieważ były pracodawca odmówił spełnienia żądań, skierował sprawę do sądu.
Rozpatrujący sprawę Sąd Rejonowy w W. uwzględnił powództwo i zasądził na rzecz Wojciecha W. wynagrodzenie za pracę w dni wolne od pracy z ustawowymi odsetkami. Apelację złożyli powód i pozwana spółka. Wojeciech W. żądał zmiany wyroku ze względu nieprawidłowe przeliczenie odsetek. Spółka wniosła o oddalenie powództwa.
Rozpoznający apelację Sąd Okręgowy w W. apelację powoda oddalił, uwzględnił ponadto apelację pozwanej spółki i zmienił wyrok I instancji oddalając powództwo. Sąd wskazał, że z przepisów prawa budowlanego wynika wiele obowiązków inspektora nadzoru, a powód nie kwestionował ewidencji czasu pracy, ani nie zgłaszał zastrzeżeń do swojego rozkładu czasu pracy i obciążenia obowiązkami.
Skargę kasacyjną złożył Wojciech W., którą Sąd Najwyższy uwzględnił, uchylając wyrok II instancji i nakazując ponowne rozpoznanie sprawy.
Uzasadniając wyrok sąd wskazał, że samodzielność powoda jako inspektora nadzoru budowlanego warunkowała wybór systemu czasu pracy, który był trafny. Nie pozbawia to jednak pracownika roszczeń o należności z tytułu ewentualnych godzin nadliczbowych i to mimo braku ewidencji godzinowej czasu pracy. W tej sprawie strony wprost w umowie o pracę przewidziały prawo powoda do stałego, ryczałtowego wynagrodzenia za pracę w godzinach nadliczbowych. Taki ryczałt, uzasadniony wobec charakteru pracy powoda, zakłada zatem, że strony przewidywały ewentualność konieczności pracy ponad normy czasu pracy, a także jej potencjalny wymiar, gdyż wysokość ryczałtu powinna odpowiadać przewidywanemu wymiarowi czasu pracy w godzinach nadliczbowych.
W rozpoznawanej sprawie nie ustalono jednak ani wysokości ryczałtu (był on bowiem zawarty w kwocie wynagrodzenia powoda i w żaden sposób nie wyodrębniony), ani w związku z tym liczby godzin nadliczbowych, których przepracowanie strony przewidziały. Takie określenie ryczałtu jest nieprawidłowe i stanowi naruszenie przepisów o czasie pracy - wskazał sąd.
Ryczałt za nadgodziny musi bowiem odpowiadać przewidywanemu wymiarowi czasu pracy w tych godzinach, zaś zastąpienie określonego świadczenia ryczałtem znacznie odbiegającym od świadczenia należnego na ogólnych zasadach jest nieprawidłowe i nie pozbawia pracownika roszczenia o ewentualne wyrównanie należności.
Należy zatem uznać, że ryczałtowe wynagrodzenie za pracę w godzinach nadliczbowych nie może stanowić niewyodrębnionej części wynagrodzenia zasadniczego - stwierdził sąd.