Komandos musi bowiem „wiedzieć”, co zrobi jego uzbrojony przeciwnik, zanim zacznie wykonywać jakikolwiek ruch. I musi odpowiednio zareagować. Decyzja jest przy tym ostateczna – od niej zależy życie. Tymczasem tak naprawdę żołnierz nie posiada racjonalnych przesłanek do stwierdzenia, jak postąpi jego wrogi odpowiednik. Tak naprawdę jego decyzja i reakcja jest... podświadoma.
Warto zastanowić się, na ile decyzje komandosa są zbliżone do tych, jakie musi podejmować menedżer średniego czy wyższego szczebla w warunkach kryzysu. Tak naprawdę, jak komandos, często nie dysponuje racjonalnymi przesłankami do stwierdzenia, jaki będzie rozwój sytuacji gospodarczej. Często przyjdzie mu walczyć o utrzymanie firmy na powierzchni w warunkach „niedostatecznej siły ognia”, czyli problemów finansowych, wobec przeważającego przeciwnika, w chaosie informacyjnym, w niekorzystnym otoczeniu często przypominającym pole walki. Może więc spróbować zdać się na intuicję? Dlaczego nie?
Wbrew pozorom w sytuacjach ekstremalnych tego typu działania mogą dać dobry rezultat, bowiem – jak stwierdził John-Dylan Haynes z Bernstein Center for Computational Neuroscience – nasze decyzje są ustalane na poziomie podświadomym na długo przed „zaskoczeniem” świadomości. Neurobiolodzy zaś udowodnili, że często działamy zanim mózg zdąży przetworzyć dane, konieczne do racjonalnej analizy sytuacji. Jednym słowem, reagujemy na poziomie niższym niż nasza świadomość. Przewagę intuicji nad logicznym myśleniem, szczególnie w sytuacjach złożonych, potwierdzili też wybitni nobliści, tacy jak Daniel Kahneman, wykładowca Uniwersytetu Princeton.
Jak jednak zaprząc intuicję do podejmowania decyzji biznesowych, i to takich, które dadzą pozytywne skutki? Przede wszystkim należy oddzielić ją od emocji. Musimy więc nazwać i określić nasze emocje, tak aby spowodować spadek naszego wewnętrznego napięcia. Inaczej nie tylko nie będziemy mogli podjąć racjonalnej decyzji, ale poprzez „huśtawkę emocjonalną” zablokujemy sobie możliwość podejmowania jakichkolwiek decyzji. Nie o to chodzi, aby emocji się lękać, lecz o to, aby je oswoić. W ten sam sposób musimy nazwać swoje lęki. Jeśli bowiem stwierdzimy, czego tak naprawdę się boimy, wówczas będziemy mogli wymyślić na to zagrożenie środki zaradcze. Będziemy wiedzieć, czy tak naprawdę dana rzecz może wystąpić i jakie skutki może spowodować. Najgorszy jest bowiem lęk nieokreślony, który paraliżuje całkowicie zdolność do podejmowania racjonalnych działań. Kiedy będziemy już domyślali się rzeczywistych zagrożeń i znali granice naszych możliwości, wówczas będziemy mogli nasz intuicyjny „błysk geniuszu” przetworzyć w zrozumiałą decyzję. I zwykle będzie ona... trafna. Warto spróbować.
Tak na marginesie – J. Mihalasky i E. Douglas z New Jersey Institute of Technology ustalili, że aż 80 procent dyrektorów, którzy w ciągu pięciu lat podwoili dochody swoich przedsiębiorstw, posiadało ponadprzeciętne zdolności intuicyjne.
Dodatkowo zyskamy jeszcze jeden bardzo pozytywny efekt. Osoby, które potrafią wykorzystywać emocje i intuicję, potrafią też zamienić negatywne emocje pojawiające się w momentach kryzysowych na pozytywną energię niezbędną do wcielenia podjętych decyzji w życie i realizacji niezbędnych działań zaradczych.