Zamknięte stacje paliw, brak świeżych towarów w sklepach w poniedziałek, utrata konkurencyjności przez polskie firmy, dyskryminacja przedsiębiorców – zdaniem pracodawców takie mogą być skutki wprowadzenia ograniczeń handlu w niedziele. Dlatego postulują zmiany w obywatelskim projekcie dotyczącym tej kwestii. Ostateczny kształt tych przepisów pozostaje jednak zagadką. Na razie pewne jest tylko to, że Sejm zajmie się modyfikacjami przedstawionymi przez autorów obywatelskiego projektu ograniczającego sprzedaż. Autopoprawki handlowej Solidarności ma zgłosić poseł Janusz Śniadek (PiS; sami projektodawcy po I czytaniu projektu w Sejmie nie mają już takiego prawa). Wszystko wskazuje więc, że za złamanie projektowanych ograniczeń będzie grozić co najwyżej grzywna w wysokości do 10 proc. rocznych obrotów placówki, a nie pozbawienie wolności do lat dwóch. Jednocześnie wykaz podmiotów wyłączonych z zakazu zostanie rozszerzony m.in. o hale targowe i urzędy pocztowe. Możliwe jednak, że będzie on jeszcze szerszy – na ostatnim posiedzeniu sejmowej podkomisji ds. rynku pracy dodatkowe propozycje wyjątków zgłosili m.in. przedstawiciele branży handlu paliwami oraz galerii handlowych. Niewykluczone, że posłowie zgłoszą także ich poprawki. Robert Krzak z Forum Polskiego Handlu tak podsumował dyskusję w tej sprawie: – Każdy stara się coś wyszarpać dla siebie, aby móc prowadzić sprzedaż w niedzielę.
Polecamy książkę: Wielka Księga Prawa Pracy
O kompromis wszystkich stron, a więc pracowników, firm z branży handlowej i ich klientów nie będzie łatwo.
– Wszyscy mocno podtrzymują wzajemnie sprzeczne stanowiska. A w tej sprawie potrzebny jest konsensus. Generalnie stronie rządowej zależy na tym, aby zakaz obejmował możliwie największą grupę podmiotów, co oznacza, że powinno obowiązywać niewiele wyjątków od niego. W przeciwnym razie ograniczenia będą niezrozumiałe i nieskuteczne – tłumaczył Stanisław Szwed, wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej.
Otwarci na zmiany
Autopoprawki Solidarności, które mają zgłosić posłowie PiS, w istotny sposób zmodyfikują obywatelski projekt. Wyeliminują z niego wiele nieścisłości przytaczanych w trakcie konsultacji społecznych. Dla przykładu niedzielny zakaz obejmie na pewno placówki świadczące handel hurtowy lub detaliczny, a nie jedynie te oferujące oba rodzaje sprzedaży. Doprecyzowany zostanie też zakres podmiotowy ograniczeń – będą one dotyczyć wyłącznie przedsiębiorców (a nie osób fizycznych dokonujących sprzedaży w niedzielę, np. samochodu). Ma to także znaczenie dla ponoszenia odpowiedzialności za ewentualne naruszenie zakazu – poniesie ją prowadzący działalność handlową, a nie jego pracownik lub klient. Dotychczasowe zapisy poprzez nieprecyzyjne sformułowania powodowały tego typu wątpliwości.
– Przedstawione przez nas autopoprawki są zbieżne z sugestiami przedstawionymi w stanowisku rządu do obywatelskiego projektu – podkreślał Alfred Bujara, szef handlowej Solidarności, pełnomocnik komitetu inicjatywy ustawodawczej w sprawie wolnych niedziel.
Zgodnie z postulatami rządu projektodawcy zrezygnowali np. ze wspomnianej kary więzienia za naruszenie zakazu oraz rozszerzyli katalog wyjątków od zakazu o m.in. rolniczą sprzedaż detaliczną, usługi na rzecz handlu w portach morskich i lotniczych (ale tylko w zakresie zapewnienia ciągłości ich pracy), zakłady pogrzebowe oraz wspomniane hale targowe (utworzone na mocy uchwały rady gminy) i urzędy pocztowe.
Lista życzeń
Kwestia wyłączeń szybko zdominowała dyskusję podkomisji. Przedstawiciele poszczególnych branż proponowali wprowadzanie kolejnych odstępstw od zakazu. Polska Organizacja Przemysłu i Handlu Naftowego (POPiHN) wskazała, że ze względu na ograniczenie dopuszczalnej powierzchni handlowej stacji paliw (80 lub 150 mkw.) większość tego typu placówek zostanie wyłączona z handlu w niedziele i kierowcy będą mieć problemy z zatankowaniem (zdaniem Solidarności znacząca większość będzie mogła być otwarta). Dlatego POPiHN proponuje wyłączenie stacji z zakazu lub objęcie ich regulacjami podobnymi do tych, które mają dotyczyć kwiaciarni (wówczas handlować w niedziele mogłaby każda stacja, w której wartość sprzedaży innych towarów niż paliwo nie przekracza 30 proc. miesięcznych obrotów). Z kolei Poczta Polska chce, aby ograniczenia nie dotyczyły centrów magazynowych, dystrybucyjnych oraz logistycznych. Podobny postulat zgłosiła branża przemysłowa.
– Nasza firma produkuje w Polsce m.in. pieluchy i maszynki do golenia. Zakaz nie objąłby produkcji w niedziele, ale np. pakowanie lub magazynowanie produktów. A to oznacza, że w ten dzień nie mogłyby pracować nasze centra logistyczne. Oznacza to redukcje etatów, bo tej pracy nie można przenieść na inny dzień, oraz spadek konkurencyjności polskiego rynku – tłumaczył Michał Penkala z Procter & Gamble Polska.
Inne postulaty dotyczyły sprzedaży internetowej (m.in. padła propozycja, aby możliwy był handel w sieci towarami, które nie powstały w wyniku własnej działalności produkcyjnej e-sklepu). Z kolei Polska Rada Centrów Handlowych (PRCH) wskazała, że zrzeszone w niej placówki prowadzą nie tylko sprzedaż, ale też działalność usługową, gastronomiczną i rozrywkową.
– Świadczenie tego typu usług w niedzielę jest dozwolone. Ale de facto centrom handlowym zabroni się ich prowadzenia – wskazywał Radosław Knap z PRCH.
Wiele uwagi poświęcono także franczyzobiorcom.
– W przeciwieństwie do właścicieli zwykłych sklepów nie będą oni mogli prowadzić samodzielnie handlu w niedziele. To rozwiązanie dyskryminujące w szczególności polskich handlowców, którzy łączą się w sieci, aby móc skutecznie konkurować z dyskontami – wskazywał Maciej Ptaszyński z Polskiej Izby Handlu.
Sprawdź: Wskaźniki i stawki
Inni przedstawiciele branży handlowej wskazywali jednak, że jeśli franczyzobiorcy zostaną dopuszczeni do handlu w niedziele, to pozostałe placówki handlowe (niedziałające w sieci) też samodzielnie będą musiały otwierać sklepy, aby nie utracić konkurencyjności. Zakaz – przynajmniej w zakresie supermarketów – byłby więc fikcją.
– Ostatecznie wyłączeń może być tak dużo, że w praktyce nie będzie wiadomo, kto i kiedy może handlować w niedziele. Nie zapominajmy też o skutkach ekonomicznych i społecznych. Jeśli zakaz zostanie wprowadzony, zatrudnienie straci wielu studentów i uczniów, dla których handel jest najczęściej pierwszym miejscem pracy i szansą na zarobek. Spadnie też popyt i konsumpcja, co ma wpływ na poziom PKB – podkreślała Renata Juszkiewicz, prezes Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji.
– Pamiętajmy jednak, jaki jest główny cel proponowanych zmian, czyli umożliwienie niedzielnego odpoczynku ciężko pracującym osobom. Organizacja pracy nie może naruszać ludzkiej godności, ich prawa do odpoczynku, kontaktu z rodziną – apelował Tomasz Wójcik z NSZZ „Solidarność”. ⒸⓅ