Należy przeanalizować naszą organizację pod względem zapotrzebowania na szkolenia językowe i na podstawie zidentyfikowanych potrzeb określić grupę pracowników, których stanowiska tego wymagają.
Po określeniu grupy docelowej trzeba jeszcze zmierzyć się z wyzwaniem dotyczącym motywacji i zaangażowania szkolonych pracowników. Do tego dojdzie jeszcze wybór dostawcy szkoleń. Jak przez to przebrnąć?
Zasady uczestnictwa
Na samym początku warto zastanowić się nad określeniem zasad uczestnictwa w szkoleniach. Dorośli na szkoleniach językowych bardzo często wracają myślami do lat dziecięcych – zajęcia trwają przecież przez cały rok i wymagają systematyczności. I tu pojawiają się taki problem jak „wagary” pracowników, czyli niska frekwencja na zajęciach lub niski stopień zaangażowania w nie oraz brak pracy poza nimi. Dlatego też nasi dorośli słuchacze będę funkcjonować na szkoleniach o wiele lepiej, jeśli przed przystąpieniem do zajęć poznają i zaakceptują przejrzysty regulamin uczestnictwa. Taki zestaw reguł rządzących szkoleniami pokaże im, że pracodawca poważnie myśli o szkoleniach i nie pragnie jedynie wydać pieniędzy, lecz zwraca baczną uwagę na efekty.
Pomiar efektywności szkoleń
W tego typu „kryzysowych” szkoleniach powinniśmy szczególnie zwrócić uwagę na ich rezultaty. Dlatego tak ważne jest abyśmy dysponowali właściwymi narzędziami do ich pomiaru. Odpowiedzią na to wyzwanie jest zewnętrzny audyt językowy. Wprowadzenie niezależnego od dostawców szkoleń systemu pomiaru przyrostu wiedzy będzie kluczowe przy określeniu, czy szkolenia odniosły oczekiwany rezultat, gdy zechcemy je podsumować po np. dwóch semestrach nauki. Audyt językowy opiera się na cyklicznie przeprowadzanych testach językowych, które jak np. w przypadku egzaminu TOEIC® mają rangę certyfikatu międzynarodowego i pozwalają na bardzo precyzyjną ocenę aktualnego poziomu zaawansowania i śledzenie postępów. Jest to możliwe dzięki nowoczesnemu podejściu do oceny, która zamiast oceny zdał/nie zdał określa wiedzę zdającego w punktach na skali 10–990. Zatem, gdy pracownik zdaje egzamin w październiku na początku zajęć, otrzymuje np. 600 punktów (poziom B1 według skali opisowej Rady Europy). Po roku nauki, przy odpowiednim zaangażowaniu i frekwencji, otrzymuje już 750 punktów, czyli podnosi swoje umiejętności do poziomu B2. W ten sposób, zarządzając szkoleniami, od razu wiemy, że w tę osobę warto dalej inwestować i jej czas na szkoleniach nie został zmarnowany. Jeśli natomiast wynik punktowy stoi w miejscu lub, co gorsza spada, wówczas możemy podjąć świadomą decyzję o wstrzymaniu szkoleń dla takiej osoby. Wszystko będzie zgodne z zasadami, które wcześniej określiliśmy, zatem pracownik nie będzie miał do nas pretensji czy żalu o podejmowanie decyzji bez wyraźnych przesłanek.
Zawężamy grupę docelową
Należy również zwrócić uwagę na fakt, iż samo wprowadzenie audytu językowego będzie czynnikiem psychologicznym, który podziała jak zimny prysznic na pracowników, którzy do tej pory bez poczucia konsekwencji uczestniczyli w szkoleniach choć nie przynosiło to żadnych wymiernych efektów. W obecnych czasach firma nie może sobie już na to pozwolić. Teraz, przed decyzją o wzięciu udziału w szkoleniach, każdy pracownik przemyśli swoje postępowanie, test będzie przed szkoleniem i po nim, niezależny i nie do negocjacji z lektorem. Wyniki będą podane z matematyczną precyzją.
Do odważnych świat należy
Nie spodziewajmy się aplauzu ze strony pracowników ani szkoły językowej, przynajmniej na początku. Wprowadzamy narzędzie kontroli, zarówno szkolonych, jak i szkolących. Pracownicy mogą się opierać tej metodzie, bo zmusza ich do nauki. Profesjonalna szkoła językowa nie będzie się obawiać sprawdzenia jakości oferowanych szkoleń, szczególnie, gdy testy przeprowadzi nie kolejna firma szkoleniowa, ale zewnętrzna organizacja skupiona na testowaniu. Początki są zawsze trudne, ale świetne wyniki w firmach takich jak Leroy Merlin, Warbud SA, Lafarge czy Deutsche Bank potwierdzają skuteczność tego systemu. W Internecie dostępne są studia przypadku wprowadzenia audytu językowego w tych organizacjach.
Jest i marchewka
Jeśli już wyślemy pracowników na test, dajmy im poczucie że się to opłaciło. Jeśli będą zdawać TOEIC® będą mogli otrzymać międzynarodowy certyfikat potwierdzający ich aktualne umiejętności. Jest to cenny dodatek do CV, uznawany przez ponad 9 tys. pracodawców na świecie. Oczywiście, możemy zdecydować, czy ten certyfikat dostaną teraz czy np. dopiero po powtórce testów po roku nauki, gdy osiągną postępy.
Ponadto testy i certyfikaty wytyczają kierunek w nauce, osoba ucząca się widzi sens podnoszenia umiejętności, wysiłek zostaje ukierunkowany.
Przede wszystkim lektor
Wybór dostawcy szkoleń to nie lada wyzwanie przy obecnym nasyceniu rynku tego typu usługami. Ilość różnych metod gwarantujących skuteczność może przyprawiać o zawrót głowy. Dlatego nie dajmy się nabrać na cudowne metody typu „osiem razy szybciej, 10 razy taniej”. Jak mawiał Aldo Gucci: Rozczarowanie spowodowane niską jakością pamięta się długo po przeminięciu radości spowodowanej niską ceną.
Dobra szkoła językowa to nie tylko budynek czy agresywna kampania reklamowa. Należy się skupić na innych czynnikach, które zapewnią komfort podczas nauki, opiekę metodyczną specjalisty ds. nauczania i świadomość, że dobrze inwestujemy pieniądze.
Nie warto za bardzo polegać na rankingach szkół. Wiele z nich opiera się na deklaracjach zainteresowanych, a sama procedura weryfikacji tych deklaracji jest niedokładna i zawsze budzi zastrzeżenia co do metodyki sprawdzania i samych kryteriów oceny. Zatem ranking możemy potraktować jako pewien katalog szkół, którymi możemy się zainteresować, ale nie wierzmy, że szkoła nr 1 na pewno spełni nasze oczekiwania i dokładnie trafi w nasze potrzeby.
Znaki jakości to kierunkowskaz, nie wyrocznia. Standardy jakości w nauczaniu to istotny czynnik wyróżniający daną szkołę wśród konkurencji. Wśród takich „znaków jakości” znajdziemy między innymi akredytację PASE, znak Quality English, akredytację placówki zgodnie z rozporządzeniem Ministra Edukacji Narodowej i Sportu z dnia 20 grudnia 2003 roku czy też certyfikaty ISO, które regulują procedury w niektórych szkołach językowych. Posiadanie choć jednego z nich potwierdza, że szkoła ceni sobie jakość i dąży do jej podnoszenia. Zwróćmy jednak ponownie uwagę, że brak takiego certyfikatu nie dyskwalifikuje szkoły, która np. zatrudnia metodyka i ma własne, ustalone procedury dbania o jakość nauczania.
Rynek szkoleń językowych w Polsce miał swoje lepsze i gorsze lata, zatem, jeśli szkoła przeżyła już kilka lat na rynku i nadal prowadzi swoją działalność, oznacza to, że potrafiła sprostać wyzwaniom i udało się jej kontynuować nauczanie. Dajmy także szansę nowym szkołom, które – wiedząc jak trudno jest pozyskać nowego klienta – będą bardzo dbały o nasze zadowolenie i chętnie dostosują się do naszych wymagań. Należy jednak zwrócić uwagę, aby dyrektor szkoły nie był jednocześnie dyżurnym metodykiem oraz nie prowadził naszych zajęć w przerwach w zarządzaniu szkołą. W takim układzie ciężko będzie mówić o utrzymaniu poziomu i jakości nauczania.
Bez względu czy wybierzemy wielką szkołę sieciową, czy maleńką szkółkę w jednej i drugiej możemy spotkać tego samego lektora. Dlatego też, bardzo istotne jest, aby przed wyborem dostawcy zapoznać się z wykształceniem lektora. Odpowiednie wykształcenie i dopasowanie do nas lektora pod względem charakteru, charyzmy i dynamiki, to klucz do sukcesu. Dlatego, wybierając szkołę, zapytajmy, czy możemy zobaczyć skrócone CV lektorów przypisanych do naszej firmy (wykształcenie i doświadczenie) oraz czy możemy uczestniczyć w próbnej lekcji. Lektor powinien posiadać dyplom neofilologii lub móc pochwalić się ukończeniem nauczycielskiego kolegium języków obcych bądź certyfikatem CELTA/DELTA. Jeśli jeszcze studiuje, powinien być na IV lub V roku studiów. Im więcej lat doświadczenia, tym oczywiście lepiej, ale uważajmy aby nie trafić na znużonego nauczaniem lektora, który nie będzie nas inspirował do nauki.
Good luck!
Pamiętajmy, aby nie traktować szkoleń językowych jako tematu, który zlecamy szkole i nie chcemy więcej o nim słyszeć. Nasze zaangażowanie na poziomie kontroli nad projektem będzie pozytywnie motywujące i dla dostawcy, i dla słuchaczy.
UWAGA
Ktoś mógłby powiedzieć: „Wszędzie szukamy oszczędności, po co nam dodatkowo płatne testy?”. Wnioski z odpowiedzi na pytanie „Co będzie nas kosztować więcej: brak wiedzy o postępach i zaangażowaniu uczących się czy jednorazowy wydatek na test?” musi wyciągnąć już osoba zarządzająca szkoleniami.