Prezentowanie firmy jako pracodawcy podczas targów pracy należy bez wątpienia do tzw. najlepszych praktyk employer brandingowych. Można nie tylko umożliwić szerokim rzeszom potencjalnych kandydatów poznanie oferty, jaką firma ma dla pracowników, lecz także pozwolić na rozmowę z już zatrudnionymi specjalistami czy – poprzez towarzyszące targom wykłady, prezentacje i warsztaty – pokazać tę pracę od strony merytorycznej.
– W targach pracy uczestniczymy od chwili powstania naszej firmy, czyli od 1996 roku. Od początku jesteśmy obecni na targach pracy na Politechnice Poznańskiej i Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu. W kolejnych latach rozszerzaliśmy naszą aktywność o targi w Gdańsku, Wrocławiu, Warszawie, Krakowie i Łodzi, a od pewnego czasu bierzemy również udział w targach zagranicznych w pięciu miastach w Niemczech: w Aachen, Stuttgarcie, Berlinie, Hamburgu i Dreźnie – mówi Iwona Grobelna, kierownik rekrutacji i rozwoju, Solaris Bus & Coach SA.
Według Iwony Grobelnej odzew w postaci aplikacji jest dużo większy w przypadku polskich uczelni niż z targów w Niemczech, a największy oczywiście z Poznania, toteż targi zagraniczne służą bardziej promowaniu marki Solaris na niemieckim rynku. Doświadczenia zagraniczne są jednak cenne – pokazują, że w bardziej dojrzałych gospodarkach tradycyjne targi nie tylko nie zanikają, lecz także są wydarzeniami biznesowymi na dużo większą skalę niż w Polsce. Wiele inspiracji można z nich czerpać zwłaszcza w dziedzinie współpracy biznesu i uczelni – te środowiska znają się już od dawna, ściślej niż w Polsce współpracują przy różnych wspólnych projektach.
Aplikacje z rogu obfitości
– Efektywność targów pracy rozumianą jako źródło aplikacji oceniam jako bardzo wysoką. Co roku zatrudniamy około 100 studentów na praktyki i staże w obszarze inżynierii i biznesu, a w tej grupie aż 80 proc. trafia do nas poprzez kontakty nawiązane podczas targów – mówi Iwona Grobelna.
Aby ułatwić studentom i absolwentom aplikowanie do Solaris, firma przygotowała na targi specjalne kwestionariusze aplikacyjne. Wiadomo – studenci często zapominają, żeby zabrać ze sobą wydrukowane CV. Ponadto kwestionariusze mają tę jeszcze przewagę, że są wystandaryzowane i odpowiadają potrzebom pracodawcy.
Według Anny Kołodziejczyk, dyrektora ds. HR w SMT Software, niejednokrotnie zdarzyło się, że rozmawiając z interesującą osobą na targach, przedstawiciele firmy od razu zaprosili ją do udziału w procesie rekrutacyjnym, a następnie zatrudnili.
– Jesteśmy szczerzy wobec potencjalnych kandydatów. Kiedy nie prowadzimy rekrutacji na stanowisko, do którego pasuje profil danego kandydata, to jasno mówimy, że kontakt z naszej strony może nastąpić w dłuższym terminie. Biorąc pod uwagę szeroki zakres działalności SMT Software, możemy wybranym osobom zaproponować pracę przy tworzeniu aplikacji dedykowanych, w modelu outsourcingu albo też ciekawe stanowisko w innej firmie poszukującej w danym momencie takiego specjalisty – podkreśla Anna Kołodziejczyk.
Wiele targów pracy w Polsce to wydarzenia studenckie, które są organizowane na uczelniach. W swoje strategie powinny więc je wpisać te firmy, które często rekrutują praktykantów, kandydatów do programów stażowych, a także świeżo upieczonych absolwentów. SMT Software tak właśnie zrobiła i dzięki temu co roku zwiększa pulę pracowników, dla których praktyki stały się przepustką do zatrudnienia w firmie.
Targi branżowe
– W przypadku osób z doświadczeniem dużo lepszym od targów pracy kanałem rekrutacji są jednak internetowe serwisy ogłoszeniowe – podkreśla Iwona Grobelna.
Anna Kołodziejczyk identycznie ocenia użyteczność akademickich targów pracy, jako miejsce spotkań z przyszłymi praktykantami i stażystami. – Dlatego staramy się uczestniczyć w studenckich targach pracy organizowanych na kluczowych dla nas uczelniach (z perspektywy jakości kształcenia na kierunkach informatycznych), ale coraz bardziej istotne miejsce w naszym kalendarzu zajmują targi branżowe. Mam tu na myśli wydarzenia skierowane do specjalistów branży IT czy też do wąsko wybranej grupy ekspertów IT, np. do programistów. NET, Java czy PHP, testerów, analityków. Mając na uwadze obecne tempo życia oraz szum informacyjny wokół nas, uważam, że im bardziej dopasowana jest grupa uczestników targów (firm, instytucji oferujących zatrudnienie) i ich odbiorców (specjalistów czy też absolwentów), tym bardziej efektywny jest czas poświęcony na takie targi – mówi Anna Kołodziejczyk.
W Polsce jest już wiele branżowych targów pracy. Wśród nich można wymienić Inżynierskie Targi Pracy na Politechnice w Krakowie, medyczne targi MedPharm Careers (Kraków, Katowice, Wrocław, Warszawa, Gdańsk) czy informatyczne, organizowane w ramach projektu „Modernizacja i rozwój systemu nauczania informatyki w Społecznej Wyższej Szkole Przedsiębiorczości i Zarządzania” (współfinansowany z Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego).
Wizerunek na targach
Zdaniem Anny Kołodziejczyk targi to również wydarzenie employer brandingowe. Pozwalają firmom zaprezentować się szerokiej grupie potencjalnych kandydatów, przybliżyć specyfikę środowiska pracy, zasady działania, poznać kilku pracowników, którzy są obecni na standzie.
– Uważam jednak, że na wizerunek dobrego pracodawcy nie wpływa to, jak się prezentujemy w dzień targów, ale jak na co dzień działamy, a to można sprawdzić, dołączając do naszego zespołu – zastrzega się Anna Kołodziejczyk. – Targi pozwalają firmom na przekaz: „Dziś jesteśmy tu dla Ciebie drogi kandydacie, jeśli o nas nie słyszałeś – to poznaj nas bliżej, a jeśli chcesz pogłębić swoją wiedzę o nas – zapraszamy do rozmowy z naszym pracownikiem...”.
Oczywiście rozmowa z pracownikiem jest dla kandydatów najwartościowszym źródłem wiedzy o firmie, a na targach warunki do takiej rozmowy nie zawsze są sprzyjające. Anna Kołodziejczyk zdaje sobie sprawę, że kandydaci, podejmując decyzję o pracy, dość często wspomagają się opiniami o firmie krążącymi w internecie. Sama również zachęca do takich działań, pod warunkiem że pamiętają, że to, co jest napisane w necie, nie zawsze jest prawdziwe.
– Biorąc pod uwagę dzisiejszy poziom networkingu, w zdecydowanej większości przypadków w naszej bliższej lub dalszej grupie znajomych znajdziemy kogoś, kto jest w danej firmie lub zna kogoś, kto z kolei pracuje w interesującej nas organizacji. Można się podpytać o faktyczną ocenę firmy jako pracodawcy, atmosferę pracy, zasady postępowania itp. Dlatego pracownicy muszą być świadomi, że chcąc nie chcąc są ambasadorami swoich firm i w największym stopniu wpływają na ich wizerunek na rynku pracy – uważa Anna Kołodziejczyk.
Z drugiej strony, nie należy bagatelizować roli targów. Zdaniem Iwony Grobelnej, efektywność docierania z informacją o firmie jest bardzo duża, więc w tym aspekcie targi sprzyjają działaniom employer brandingowym. Wiele osób z doświadczeniem aplikujących do Solarisa, pytanych o źródła ich wiedzy o firmie, powołuje się na wcześniejszy udział w targach pracy. Mimo że wówczas nie złożyły aplikacji, zapamiętały markę pracodawcy, coś je zaciekawiło, zachęciło, by po kilku latach wysłać do niej swoje CV.
Jak się wyróżnić?
Przez te kilkanaście lat, odkąd pojawiły się w Polsce targi pracy, wiele się zmieniło. Obecnie przygotowanie jedynie publikacji informacyjnych na temat firmy jako pracodawcy to mniej niż minimum. Liczy się udział w imprezach towarzyszących, prowadzenie wykładów, warsztatów, przygotowanie case study.
Na uczelniach technicznych firmy epatują wykorzystaniem najnowszych technologii. Wystawcy, szczególnie z branży IT, starają się przyciągnąć uwagę odwiedzających poprzez zastosowanie nowinek technologicznych: tabletów, konsoli itp. Organizowane są zadania sprawnościowe, łamigłówki intelektualne czy też konkursy, w których za znajomość firmy można wygrać jakiś gadżet.
– Podczas ostatnich targów jedna z firm wręczyła laptopa zwycięzcy quizu wiadomości o firmie, a studenci mogli w nim uczestniczyć po wykładzie tej firmy – wspomina Iwona Grobelna. – Łatwo się domyślić, że frekwencja na wykładzie była olbrzymia. My myślimy o tym, aby w formie nagrody za udział w konkursie można było wylosować zwiedzanie naszej fabryki. Dla młodego inżyniera powinna to być duża atrakcja, że ktoś poświęci mu swój czas, aby oprowadzić po nowoczesnym zakładzie.
Anna Kołodziejczyk, dostrzegając rosnące oczekiwania w zakresie atrakcyjnych upominków, przekonuje jednak, że jeśli firma ma coś ciekawego do powiedzenia i zaoferowania, to jest w stanie przyciągnąć uwagę odbiorców bez wspomagania się różnymi gadżetami; wystarczy programista, projektant czy też architekt, który w ciekawy sposób potrafi opowiedzieć o swoich doświadczeniach z nową technologią lub uchyli rąbka tajemnicy o innowacyjnej aplikacji lub funkcjonalności, nad którą ostatnio pracował.
Czas i pieniądz
Udział firmy w targach pracy to kosztowne przedsięwzięcie. Największym wyzwaniem związanym z targami pracy jest logistyka, szczególnie gdy targi odbywają się poza miastem, w którym firma ma biuro lub zespół.
– Nie ukrywam, że nie jest też łatwo z czasem, szczególnie specjalistów, dla których obecność na targach może stanowić ciekawe wydarzenie, ale też stanowi dzień „wyjęty” z projektu, bieżących zadań – mówi Anna Kołodziejczyk.
– Walka o udział doświadczonego konstruktora w targach na politechnice jest trudna, bo oprócz jego umiejętności zawodowych liczą się też kompetencje społeczne – przytakuje Iwona Grobelna. – Oczekujemy od nich takich cech, jak proaktywność, umiejętność nawiązania dialogu z młodymi ludźmi, zaciekawienia, zachęcenia do pracy u nas. Tacy ludzie na ogół są też chętnie angażowani wewnątrz firmy do różnych projektów, więc dział personalny ma dużą konkurencję i musi z dużym wyprzedzeniem umawiać się z nimi w sprawie udziału w targach – dodaje.
Niebagatelne znaczenie ma też koszt udziału w targach. Jest to całość kosztów związanych z organizacją takiego stoiska (materiały informacyjne, ścianki wystawiennicze, plakaty, gadżety itp.), czyli czasami dwu- lub trzykrotność kwoty, którą firmy płacą organizatorom za wynajęcie powierzchni.
– Jeśli w ciągu roku chcemy się zaprezentować na kilku kluczowych wydarzeniach targowych, to budżety osiągają dziesiątki tysięcy złotych, nie wspominając o czasie pracowników i kosztach transportu, czy też przygotowaniach materiałów informacyjnych – wylicza Anna Kołodziejczyk. – Patrzymy jednak na to, jak na inwestycję, która zaszczepi w kandydatach świadomość marki SMT Software – mówi.
Jeśli firma planuje organizację swoich pierwszych targów, to musi się do tego dobrze przygotować i przemyśleć, co chce osiągnąć, biorąc udział w konkretnym wydarzeniu, jaki komunikat chce przekazać uczestnikom, czym chce się wyróżnić, co oferuje potencjalnym kandydatom, lecz także przygotować materiały promocyjne i informacyjne oraz wybrać i przeszkolić pracowników, którzy będą firmę reprezentować.
Wirtualne targi pracy
Targi pracy – podobnie jak wiele innych dziedzin współczesnego życia – mają już swoją wersję internetową. Na przykład jeden z portali rekrutacyjnych pochwalił się, że w ubiegłorocznej, jesiennej edycji wirtualnych targów pracy wzięło udział ponad 310 tys. użytkowników.
– Wirtualne targi są idealne dla osób, które nie chcą lub nie mogą przyjechać do miasta na tego typu wydarzenie. Pozwalają zaoszczędzić czas i pieniądze. Dodatkowe opcje, które oferują organizatorzy, takie jak chat z pracodawcą, pozwalają na anonimowe zadanie pytań, na które nie odważylibyśmy się w realu. Z drugiej strony, nie zawsze wówczas możemy otrzymać odpowiedź, szczególnie gdy pytanie jest z serii tzw. trudnych (o zarobki, czas pracy itp.). W mojej ocenie największym minusem targów wirtualnych jest brak kontaktu face to face, więc takie targi spełniają tylko cel informacyjny, ale nie pozwalają na zbudowanie relacji pomiędzy firmą a kandydatem, co jest siłą klasycznych targów pracy – ocenia Anna Kołodziejczyk.
Podobną opinię wyraża również Iwona Grobelna. Nie zmienia to faktu, że liczba uczestników tej formy spotkań rośnie, a przechowywane zapisy z rozmów na czatach z pracodawcami są źródłem wiedzy o firmach dostępnych na kliknięcie myszką.