Rynek firm i ośrodków szkoleniowych w najbliższych latach nadal będzie się rozrastał, zasilony potężnymi środkami z unijnych funduszy strukturalnych (zwłaszcza Europejskiego Funduszu Społecznego z Programem Operacyjnym Kapitał Ludzki). Firm szkoleniowych będzie coraz więcej także dlatego, że moda na studia doktoranckie zaowocuje zwiększeniem liczby młodych ludzi przygotowanych do funkcji dydaktycznych poszukujących zarobku. Przybędzie ofert, ale kłopotów z wyborem również.
Księgowa w SPA
Menedżerowie coraz częściej odkrywają, że szkolenie pracownika nie dało mu wiedzy i umiejętności, które przekładałyby się na lepsze efekty działania całej organizacji. Zauważają, że pracownicy chętnie ubiegają się o sfinansowanie podnoszenia kwalifikacji, traktując wyjazd na szkolenie jako doskonałą okazję do odpoczynku od codziennych obowiązków, rodzaj rozrywki, okazję towarzyską. Z jednej strony rosną nakłady firm na podnoszenie kwalifikacji, w większości utrwaliło się już pozytywne przeświadczenie o konieczności inwestowania w wiedzę pracowników. Z drugiej - niepokojąco zwiększa się liczba nieskutecznych lub mało skutecznych szkoleń.
Niezależnie od zawodności różnych metod pomiaru korzyści, jakie organizacja ma ze szkolenia (BOS poruszał ten temat w październiku ubiegłego roku), warto poświęcić w firmie nieco czasu na analizę ocen już odbytych szkoleń i uważniej przyjrzeć się ofercie firm.
Źle dobrane szkolenie to nie tylko pieniądze stracone na zapłacenie za nie, to także koszt nieobecności pracownika, czy trudny do oszacowania koszt opóźnienia wykorzystania w firmie nowych kompetencji.
Oczywiście, jeśli prezes (burmistrz, minister itp.) chce wysyłać swoją księgową do SPA, to jestem za - pod warunkiem, że świadomie traktuje to jako formę motywowania dobrej księgowej, rodzaj premii. Jeśli jednak zależy mu wyłącznie na wyposażeniu księgowej w wiedzę o najnowszych przepisach dotyczących odliczeń od podatku, niekoniecznie musi wysyłać ją do Sopotu czy Zakopanego.
Analizowałam ostatnio porównywalne programowo oferty szkolenia z zakresu zarządzania personelem: najdroższe było przeszło trzykrotnie droższe od najtańszego. W gruncie rzeczy jest to problem racjonalizacji wydatków w firmie i pewnej przyzwoitości osób zarządzających budżetem szkoleniowym. Wybór szkolenia rzeczywiście podnoszącego kwalifikacje pracownika jest prawdziwym wyzwaniem.
Wyszkoleni sprzedawcy
O dużym pechu możemy mówić, gdy trafimy na firmę, która ma lepszych sprzedawców niż trenerów i wykładowców. W efekcie może się zdarzyć, że zapłacimy za spotkanie z nieśmiałym introwertykiem, który w ramach zajęć odczyta referat przygotowany przez pana profesora. Profesor, który miał prowadzić te zajęcia, gdzieś się zapodział. Zdarzają się też warsztaty dla menedżerów, podczas których miła świeżo upieczona absolwentka psychologii pomaga odkryć, że ludzie uśmiechnięci wydają się milsi niż nieuśmiechnięci. To przykłady z ostatnich miesięcy - szkolenia wykupione w dużych, funkcjonujących już od dłuższego czasu firmach. Dlatego uważam, że każdy zamawiający usługi szkoleniowe powinien najpierw sam nauczyć się technik sprzedaży, żeby umieć kupować.
Sztuka pytania
Wybór szkolenia będzie mniej obciążony ryzykiem, jeśli za każdym razem odpowiemy sobie po kolei na podstawowe pytania:
• Czego pracownik ma się nauczyć?
• Co już umie?
• Kto go tego nauczy?
Umiejętności świeżo upieczonej absolwentki psychologii, odkrywającej z uczestnikami warsztatów potęgę uśmiechu, mogą być całkiem przydatne do szkolenia początkujących pracowników, których chcemy wyposażyć w miękkie kompetencje podstawowe. Jednak podnoszenie kwalifikacji świetnie wykształconego specjalisty wymaga fachowca, najlepiej z dłuższą praktyką i większym doświadczeniem od naszego człowieka. Pracownika, który jest fachowcem, zadowoli wysoki poziom wykładowcy, który praktykowi przekaże teorię, dopełniającą kompetencje itd.
Jeśli uczą wystąpień publicznych - gdzie sami występowali, jeśli prowadzenia zamówień publicznych - ile przetargów poprowadzili, specyfikacji napisali, jeśli będą nas uczyć zarządzania zmianami - jakie firmy, rynki, produkty reorganizowali?
Uwaga
Kłopot z wyborem organizatora i szkolenia będzie zdecydowanie mniejszy, jeśli nie ograniczymy się do lektury otrzymanych ofert. Żeby dokonać wyboru, trzeba zadać pytania. Zawsze żądać konkretów o osobach, które mają szkolić: kim są, jakie jest ich doświadczenie.
Skuteczne zamknięte
Oczywiście szkolenia otwarte, adresowane de facto do nieprzewidywalnie szerokiego grona odbiorców, z założenia muszą mieć nieco uniwersalny charakter. Próby zorientowania się, kim będą jego uczestnicy, są zazwyczaj nieskuteczne. Jak więc zminimalizować przy szkoleniach otwartych ryzyko wybrania takiego, które nie przystaje do naszych oczekiwań? Wybierać te, w których organizator gwarantuje pracę w małych grupach, z przewagą coachingu i ćwiczeń praktycznych. Albo te, w których gwarancją jakości jest nazwisko prowadzącego zajęcia.
Niewątpliwe realizacja planów podnoszenia kwalifikacji w oparciu o szkolenia zamknięte, w których uczestniczą wyłącznie nasi pracownicy, wydaje się znacznie bardziej skuteczna.
Jednostkowy koszt szkoleń zamkniętych (wyliczany dla jednego pracownika) jest zazwyczaj niższy niż uczestnictwo w szkoleniu otwartym, a rentowność wyższa.
W dużych firmach przesuwanie proporcji w kierunku zwiększania liczby szkoleń zamkniętych pozwala też ograniczyć naturalną tendencję pracowników do uprawiania własnej polityki szkoleniowej, niekoniecznie zgodnej z planami i potrzebami organizacji.
Jolanta Cianciara
Autorka jest dziennikarzem, menedżerem i nauczycielem akademickim. Współpracuje z wieloma firmami szkoleniowymi. Obecnie m.in. odpowiada za zarządzanie i rozwój zasobów ludzkich w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Dolnośląskiego oraz prowadzi firmę doradztwa personalnego i wizerunkowego.
Kontakt: jolantacianciara@op.pl