Łukasz C. był zatrudniony w spółce A. od marca 2003 r. do lipca 2005 r. na stanowisku przedstawiciela handlowego. Zgodnie z umową o pracę, jego miejscem pracy była siedziba spółki, tj. miasto K., ale przeważnie pracował w terenie, głównie w kilku ościennych województwach. Łukasz C. sporządzał miesięczne zestawienia odbytych podróży z podaniem daty, trasy i godzin pracy. Z tytułu delegacji służbowych otrzymywał diety i zwrot kosztów noclegów, jeżeli korzystał z hotelu. Miał też do dyspozycji samochód służbowy. Wynagrodzenie zasadnicze Łukasza C. było określone stawką godzinową, ponadto otrzymywał miesięczną premię uznaniową oraz premię od kwartalnej sprzedaży. W okresie zatrudnienia otrzymywał też dodatkowe wynagrodzenia za pracę w godzinach nadliczbowych w łącznej kwocie ponad 1000 zł. Po rozwiązaniu umowy Łukasz C. uznał, że kwota ta jest znacznie zaniżona. Stwierdził bowiem, że w ramach odbywanych wyjazdów służbowych pozostawał w dyspozycji pracodawcy w rozumieniu art. 128 § 1 Kodeksu pracy i cały ten czas powinien być wliczany do czasu pracy, od wymiaru którego należało liczyć stosowne wynagrodzenie, w tym za pracę w godzinach nadliczbowych. Skierował więc do sądu pozew o zapłatę ponad 18 tys. zł z tytułu wynagrodzenia za nadgodziny wraz z odsetkami.
Sąd I instancji zasądził na rzecz Łukasza C. żądaną kwotę. Apelacja pozwanej spółki została oddalona przez sąd II instancji. Spółka złożyła więc skargę kasacyjną, która również została oddalona przez Sąd Najwyższy.
Uzasadniając wyrok Sąd Najwyższy wskazał m.in., że „pozostawanie w dyspozycji pracodawcy” w rozumieniu art. 128 § 1 Kodeksu pracy wymaga przebywania w zakładzie pracy lub innym miejscu, które jest wyznaczone (przeznaczone) do wykonywania pracy. Jeśli zatem podróż powoda wiązała się z fizyczną obecnością w miejscu wykonywania pracy (na określonym obszarze geograficznym), to pozostawał on przez ten czas w dyspozycji pracodawcy. Oznacza to, że kwalifikowanie pracy powoda jako podróży służbowych było nieprawidłowe. W stosunku do pracownika wykonującego podróże w ramach wykonywania umówionej pracy na określonym obszarze geograficznym czas podróży w całości musi być uznany za czas pracy i jako taki w ogóle nie stanowi podróży służbowej w rozumieniu art. 775 § 1 k.p. (zob. uchwałę SN z 19 listopada 2008 r., II PZP 11/08 – szerzej o niej w MP nr 23/2008). Czas pracy takiego pracownika może być więc liczony od chwili wyjścia z domu do chwili powrotu do domu, wliczając w to także czas przejazdu samochodem służbowym do siedziby kontrahenta, a także czas przerwy w podróży przeznaczony np. na posiłek czy odpoczynek w trasie. Przerwy w podróży przeznaczone na posiłki i odpoczynek były wymuszone charakterem pracy powoda i służyły bezpieczeństwu jego pracy, zatem nie ma podstaw, aby ich nie uznawać za czas pracy. Należy więc uznać, że wykonywanie przez powoda podróży w ramach obowiązków służbowych poza normalnym czasem pracy było pracą w godzinach nadliczbowych, tym bardziej że odbywało się za wiedzą i zgodą pracodawcy, akceptującego rozliczenia delegacji służbowych przedstawiane przez powoda.